Antypody przedmieść
Poza zasięgiem wzroku winiarskich dziennikarzy, przy milczeniu blogów odbyła się jedna z lepszych degustacji, w jakich w tym roku uczestniczyłem w Polsce. Odbyła się w garażu pewnego niestrudzonego Argentyńczyka. I to wcale nie garażu pustym, wręcz przeciwnie, trudno było wcisnąć szpilkę. Tyle że pośród tłumu nie było tzw. liderów opinii, bo też rzecz miała miejsce na dalekich peryferiach Warszawy, w Podkowa Wine Depot. W składzie win, który oferuje obecnie największy i najlepszy wybór win z Nowego Świata, jaki widziałem w Polsce. Ba, jaki od dawna widziałem gdziekolwiek.
Matías Gigaglia cierpliwie nanizał na swoje półki nie tylko bezprecedensową selekcję z Argentyny, której niekiedy jest importerem i agentem, ale i z innych krajów. Stellenrust, Hermanuspietersfontein, Graham Beck to oczywiście import South Wine, niedawnego debiutu, który omówiłem tutaj. (Stellenrust Pinotage Corner Stone 2009 to najlepsze wino z tego nielubianego przeze mnie szczepu, jakie piłem od dawna, godny bliźniak swojego białego brata; 69,50 zł).
Nowa Zelandię reprezentują wspaniałe butelki Greywacke, Spy Valley i Huia. Z Australii próbowaliśmy win Wirra Wirra trochę tańszych i prawie tak samo pysznych jak ten genialny Cabernet; polecam zwłaszcza Catapult Shiraz Viognier 2008 (72 zł).No ale przede wszystkim to Chile! I ta Argentyna! Z zachodniej strony Andów cudne wina Tabalí z chłodnej doliny Limarí, skrzące się mineralną świeżością tak drogą europejskim winomanom (Viognier, Syrah i polecany już Pinot Noir; Reserva – 49 zł, Gran Reserva – 69 zł, importer: M&P). Zasmakował mi wręcz ultraskoncentrowany, w konkursowym stylu zrobiony Aresti Family Collection 2007, rozwiązujący jakoś w końcu swoje własne problemy i uderzający naprawdę dobrym owocem (80 zł, Winkolekcja).
Z Andów strony wschodniej zaś jeszcze większy ambaras bogactwa. Postawić na eleganckie, świeże, skoncentrowane wina z Patagonii od Humberto Canale na czele ze świetnym Sauvignon Blanc 2011 w doskonałej cenie 43 zł (Winosfera)? Czy może na bardziej klasyczny styl z Mendozy od Cavia, które Reserve Malbec 2008 był dobry nawet bez steka, choć najbardziej smakował mi półbeczkowy Chardonnay 2009 (oba 48 zł, Winosfera).
A przez całą sobotę, daleko od Burakowskiej klasa średnia piła ze smakiem wino ze średniej półki. Przewinęło się bodaj 200 osób i ani jednej nie kojarzyłem z innych degustacji wina w stolicy. Jak widać, cuda się zdarzają, a Podkowa Leśna wyrasta na winiarską metropolię.Degustowałem na zaproszenie Podkowa Wine Depot a Winicjatywa była patronem medialnym wydarzenia.