MAN Vintners Pinotage 2010
MAN Vintners Coastal Region Pinotage 2010
Jeśli RPA to pinotage. Ale co to właściwie jest pinotage? Powstał w 1925 roku jak krzyżówka odmian pinot noir i cinsault, ale przez długie lata pozostawał anonimowy – miejscowi winiarze nie radzili sobie z jego uprawą. Dopiero w 1980 r. winnica Kanonkop podeszła do niego z odpowiednią atencją i mniej więcej od tego momentu rozpoczyna się kariera tego szczepu, dziś towaru eksportowego południowoafrykańskiego winiarstwa.
Sama winiarnia to również ciekawa historia. MAN to trzy pierwsze litery imion – Marie, Anette i Nicky. Mężowie tych pań – założyciele winnicy – postanowili je w ten sposób udobruchać, by wybaczyły im fakt spędzania większości czasu na produkcji wina. Było warto. Cała seria obejmuje także shiraz, cabernet sauvignon i merlot, białe – sauvignon blanc, chenin blanc i chardonnay oraz różowe. Choć miałem okazję pić już wiele z nich, moim ulubionym pozostaje nadal Pinotage 2010. W roczniku 2010 zawiera niewielka domieszkę syrah i viognier. Bardzo przyjemne, świeże, niemęczące, z charakterystycznym aromatem czerwonych jagód i cynamonu. Producent wskazuje w swoich notkach także na nuty korzenne, ale ja jakoś nigdy się ich nie doszukałem. Wiem za to, że jest to bardzo fajne wino do picia na co dzień, a jego zaletą (co wielokrotnie sprawdziłem) jest także to, że pasuje praktycznie do każdego jedzenia – idealne rozwiązanie na wszelkiego rodzaju imprezy, nie tylko rodzinne. Plus za projekt etykiety, a przede wszystkim za cenę – mogłoby kosztować dwa razy tyle, a i tak uznałbym jego zakup za dobry wybór. (importer: The Fine Food Group, cena w sklepie detalicznym importera: 35 zł, do nabycia także m.in. w Klubie Wino w Łodzi i Millesime w Sopocie).
Źródło wina: zakup własny autora.