#Ludzie: Matías Gigaglia
Matías Gigaglia
Ur. w Buenos Aires, młodość spędził w Mendozie, studiował wine business na Uniwersytecie w Adelajdzie w Australii. Pracował w licznych firmach winiarskich, m.in. jako enolog w Pirramimma w McLaren Vale, Kuehn Vins w Alzacji, ProWine w Cognac, Wine Unit of DG Agriculture w Brukseli, a także w Austrii. Od 2007 r. jest przedstawicielem agencji ArgeWinA dystrybuującej wina argentyńskie w Europie Środkowej.
Obecnie wraz z Martinem Gimenezem Castro i Michałem Serafinowiczem prowadzi Podkowa Wine Depot & Asador Grill w Podkowie Leśnej, skład win oferujący największy wybór etykiet z Nowego Świata w Polsce oraz typowy argentyński steakhouse. Ponadto jest przedstawicielem winiarzy (głównie z Chile i Argentyny) na Polskę i kraje ościenne; stworzył też kilka własnych marek, które stopniowo zyskują dla siebie miejsce na polskich półkach.
Dlaczego wino?
Żyjąc w Mendozie u rodziny zajmującej się winem, nie miałem innego wyjścia!
Mój ulubiony region winiarski, to…
Mam dwóch ulubieńców: Valle de Uco w Mendozie, otoczone szczytami sięgającymi 6 tys. m n.p.m., oraz fantastyczna dolina z McLaren Vale w Australii, z jej pięknym górzystym i nadmorskim krajobrazem. Pamiętam, jak tuż po pracy jeździłem tutaj nad morze, żeby się wykąpać.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Ponieważ żyłem, zaadaptowałem się i pracowałem w różnych krajach, powiedziałbym: Cabernet Sauvignon.
Na co dzień piję wino…
To, co akurat wpadnie mi w ręce w naszym sklepie.
Wino, które zmieniło moje życie…
Zinfandel z Kalifornii. Nie pamiętam już, od kogo je dostałem, nie pamiętam też producenta, ale przypominam sobie, że wówczas było najwspanialszym winem, jakie piłem.
Najwięcej wydałem na butelkę…
Niewiele.
Wino i jedzenie – czy warto łączyć?
Odpowiem inaczej. Mój dziadek nie jadł nic bez chleba. Makaron jadł z chlebem, ryż z chlebem, a nawet pizza, którą zjadł dopiero wtedy, gdy mama podała chleb.
Najtrudniejsze w winie jest…
Znaleźć odpowiednie wino dla każdego klienta.
Butelka, o której marzę…
Żadna, wypijam każdą kolejną z nadzieją na znalezienie fantastycznego wina.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Byłem pewnego razu w sklepie z winem. Wszedł klient i poprosił o butelkę białego. Sprzedawca zaproponował pewne wino mówiąc: „polecam to, bardzo przyjemne, eleganckie, miękkie”. Bo chwili wszedł ktoś inny i poprosił o butelkę czerwonego, a sprzedawca znów zachwalił: „polecam to, bardzo przyjemne, eleganckie, miękkie”.
Przyszłość wina to…
Nadal widzę w Polsce duży potencjał. Ludzie zaczynają rozumieć coraz więcej i są gotowi płacić więceh za coraz lepsze wino.