Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie: Marta Wrześniewska

Komentarze
Marta Wrześniewska, seromanka, sommelier,
© P. Niemyjski.

 Marta Wrześniewska

Kiedyś więcej zajmowała się winem, pracowała w restauracjach i u importerów. Od dwóch lat jeste związana z La Fromagerie – pierwszym w Polsce sklepem z serami z całej Europy. Teraz pije mniej wina też ze względu na ciąże i dzieci, których wciąż jej przybywa :)

Dlaczego wino?

Bo jest zaskakująco podobne do człowieka.

Mój ulubiony region winiarski to…

Przez sentyment – Toskania. Tam znienacka dostałam pierścionek.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Zupełnie nie myślę o reinkarnacji, ale podoba mi się węgierska királyleányka. Nie dlatego, że daje aromatyczne, dość gęste białe wina, ale dlatego, że pięknie brzmi.

Na co dzień piję wino…

Na co dzień piję więcej białych win niż czerwonych. Zawsze tak było. Najczęściej są to butelki z przedziału 30–50zł, białe lub musujące ze sklepu Zacne Wina, w których pracuje mój mąż. Zdarza mi się też pić Niemcy i Austrię od Mielżyńskiego.

Wino, które zmieniło moje życie…

Pierwszy grüner veltliner na zakrętkę. Jedno z moich pierwszych win w ogóle. Nie pamiętam dokładnie, skąd był (może Morawy?), ale ten zapach świeżości, cytrusów, białych jabłek i pieprzu zapadł mi w pamięć na całe życie.

Najwięcej wydałam na butelkę…

1000€. Przegrałam zakład i miałam do wyboru albo zostawić wygranemu samochód (a było to jakieś 2 tys. kilometrów od Warszawy), albo kupić flaszkę Château Margaux 2005. Zapożyczyłam się u całej rodziny, rozbiłam dziecięcą świnkę… Żartuję, najwięcej na flaszkę wydałam może ze dwie stówy.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Tak. Pamiętam szok, jak powiedzieli mi, że śledź dobrze pojechał z porto. Od tamtej pory uwierzę w każde połączenie.

Najtrudniejsze w winie jest…

Czytanie niemieckich etykiet.

Butelka, o której marzę…

Taka bez dna.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

Terroirystyczne. Co to w ogóle jest za słowo?

Przyszłość wina to…

Nasze dzieci. Czym skorupka za młodu nasiąknie…

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek Jarosz

    Fantastycznie! A o co był zakład? :-) 

  • Lukasz

    Lubię to ;)

  • Łukasz

    „czytanie niemieckich etykiet”, hahaha, ja powtarzam, że właśnie takie nazwy jak hmm, weingut battenfeld spanier rheinhessen riesling trocken grosses gewaechs kirchenstueck są takimi smaczkami powodującymi, że wino jest takie ciekawe.. ;)

    aa z „terroirystycznym” się zgadzam, raz- kojarzy się z terrorystycznym:) dwa- prędzej o danym winie powiedziałbym „terroirowe” ale preferuję dłuższe „z cechami terroir”:)