Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lidl podnosi rękawicę

Komentarze

Winiarska oferta Lidla w przeszłości, delikatnie mówiąc, nie porażała. W najlepszym razie zdarzyło się jakieś pijalne taniutkie hiszpańskie, a większość stanowiły rozlewane w Niemczech stołówki (choć nie zawsze w ten sposób nazwane). W słynnym wideopojedynku Lidla z Biedronką wynik był z góry przesądzony na korzyść portugalskiego „Owada”.

Świat się zmienia. Biedronka z jakościowych dołów usiłuje wskoczyć od razu na Parnas, co idzie opornie, ale starania są widoczne: pokazy sommelierskie, profesjonalni konsultanci, wina z górnej półki. Najwyraźniej Lidl też postanowił wskoczyć do tego pociągu. Zaczęło się nieśmiało, od bez ładu i składu wrzucanych Zinfandeli, Chianti i Rioja Reserva, no a teraz już poszło pełną parą i na półkach wylądowały absolutne winiarskie klasyki: Chablis, Barolo, Saint-Émilion.

Rosso di Montalcino Lidl 2010
Najpierw słabe, potem lepsze.

Rosso di Montalcino 2010 od dźwięcznie nazywającego się producenta SI-5622 jest najsłabszym winem z przesłanego mi zestawu. Szczególnie tuż po otwarciu butelki uderza mocno drewnianym, suchym smakiem. Potem jest jednak lepiej, odnajduje się smaczna czereśnia, jest jakaś typowość i pije się je bez przykrości, choć bez emocji.

Lidl Barolo 2008
Najpierw niezłe, potem też niezłe.

O tym Barolo 2008 pisałem już tu i opinię (spróbowawszy z innej butelki) podtrzymuję: jest to cień dobrego Barolo, ale nie jest to fałszywka: smakuje korzenno-wiśniowym Nebbiolo, dobrze się trzyma w kieliszku i uznałbym je wręcz za warte swej ceny (33 zł).

Saint-Emilion Lidl 2009
Najpierw niezłe, potem gorsze.

Saint-Émilion Grand Cru 2009 trudno ocenić jednoznacznie, zaczyna się dobrze, ma ładny owoc, pachnie, smakuje i wartko się toczy, a przy tym nie jest alkoholowo i dżemowo przegięte, jak wiele Bordeaux z rocznika 2009 (o czym pisałem tu). Z czasem się jednak męczy i robi toporne i zielone. Pić w ciągu kwadransa i wszystko skończy się dobrze.

Le Comte de Saint-Geric Vacqueyras 2010 jest cokolwiek anonimowe, ale pijalne, zrównoważone i smaczne – tyle w skrócie. Lepsze do jedzenia niż solo. Czy warto Vacqueyras za 30 zł, gdy można zaproponować tej samej klasy Côtes du Rhône za 20? To pytanie retoryczne do aktualnej oferty Lidla, która przecież opiera się na znanych winnych markach, a te muszą kosztować trochę więcej.

chablis Lidl 2010
Ciekawy lapsus, bo faktycznie smakuje jak Aligoté, czyli wino 3 razy tańsze niż Chablis.

O Chablis 2010 też już szerzej opowiedziałem w dziale Wino Dnia. Nie ma tu żadnej mineralności, żadnej głębi znanej z droższych, poważniejszych win z tą samą nazwą na etykiecie, natomiast smakuje jak Chablis, ma drobne nuty maślane, jabłkowe, pije się z pewnym elementem satysfakcji, (29,99 zł)

Lidl swoje perełki rozesłał liczny blogerom i tu ciekawa sprawa – nikomu nie smakowały tak jak mi. Chablis za cienkiego kwasiora uznali m.in. Wine Tasting PL i Białe nad Czerwonym, Czerwone i Białe skrytykowało Barolo, na który atak (częściowo polityczny) przypuszczono również na Sstarwines. Ponieważ szanuję smak i kompetencje moich blogosferycznych kolegów, możliwe wyjaśnienia są trzy. Albo to ja kompletnie zdziadziałem i podniecam się byle czym. Albo różnica w ocenie wynika z różnicy w oczekiwaniach; nie mogę się oprzeć wrażeniu, że np. w tym tanim Chablis blogerzy szukali podobieństwa z dobrymi Chablis Premier Cru od wybitnych winiarzy, jakie z przyjemnością pijemy przy innej okazji. Lecz podobieństwa z definicji być nie może. Chablis to ogromny obszar, składa się w większości z poślednich winnic na równinie, a smak supermarketowego Chablis we Francji jest właśnie taki – kwasowa woda z odrobiną niedojrzałego jabłka.

Vacqueyras Lidl 2010
Najpierw niezłe, potem niezłe, chociaż w sumie za drogie.

Trzecie wyjaśnienie to różnice pomiędzy butelkami. Jakiś czas temu na Sstarwines pojawiła się teoria, że wina przemysłowe są bardziej nierówne od butelek od małych winiarzy. Byłby to paradoks, gdyż sensem produktu masowego jest powtarzalna jakość, ale w tej teorii jest ziarno prawdy. Partie butelkowania takiego Barolo mogą być różne i nie jest nawet wykluczone, że pod tą samą etykietą pojawia się np. inne wino skupione w hurcie w innym czasie.

Jeśli czytacie te słowa, nowe wina z Lidla prawdopodobnie nie są dla Was. Z przyjemnością proponuję Wam alternatywę w postaci o wiele lepszych win z małych sklepów w tych samych cenach. Natomiast dla szerokiej publiczności, dla tych milionów kupujących wino raz w tygodniu, ale niekonieczne zainteresowanych zgłębianiem wpływu kimerydu na bukiet Chablis czy poszukujących szlachetnego niuansu białej trufli w dobrze zestarzonym Barolo, te wina spełnią swoją rolę. Są tanie, nieźle zrobione, unikają ekstremów, nie zioną resztkowym cukrem ani sztucznym drożdżem, a w dodatku dadzą namiastkę „tego prawdziwego” Chablis i Barolo, po które – wszyscy mamy nadzieję – 1% Lidlowych konsumentów sięgnie w kolejnym kroku. I o to chodzi.

5 win otrzymałem do degustacji od agencji PR obsługującej Lidla.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Irek Wis

    Może by tak słówko o Amarone z Lidla 

  • Junoxe

    W opisie: Saint-Émilion Grand Cru 2009 nie dziala link w „(o czym pisałem tu)”.
    :)

    • Wojciech Bońkowski

      Junoxe

      Poprawione dzięki.

  • Grzegorz Okaz

    Miałem okazję pić kilka z tych butelek. Są akceptowalne w braku czegoś innego, tzn. najpewniej się nimi człowiek nie otruje, choć męczy mnie nadkwasota od dwóch dni, ale też przyjemności specjalnej mieć nie będzie. Nie ma to jak zapijać zwykły piątkowy obiad Barolo. Osobiście uważam, że te 20-40 zl można dużo lepiej wydać u jakiegoś małego importera, choć może nie na tak znaną apelację. 

    • Wojciech Bońkowski

      Grzegorz Okaz

       Owszem. Natomiast dla osób niechodzących do małych importerów i kupujących wino miedzy majonezem a kabanosami te wina mogą być.

      • Grzegorz Okaz

        Wojciech Bońkowski

        Tak właśnie. Pozostaje więc utopijnie wierzyć, że te osoby trafią jakimś dziwnym zrządzeniem losu w miejsca takie jak to i doznają oświecenia, iż można pijać dobrze, a nawet lepiej, w podobnej cenie, nie dając się nabrać na płytką zagrywkę marketingową związaną ze znaną nazwą apelacji. ;)

  • ulro

    Te wina to nawet wyglądem straszą – etykiety robione na tę samą modłę – na górze szlaczek, pod spodem Barolo marki Barolo, albo Rosso marki Rosso, niżej bohomaz, a potem apelacja. Wygląda to jak tandeta na masową skalę.

    Poza tym nie powiedziałbym, że 30zł to tanio. Jak za Barolo to śmiesznie tanio, ale, napiszę oczywistą oczywistość, dobre wino, które nie musi udawać lepszego niż jest, można wyszukać nawet dyszkę taniej.

    Tak czy owak, cieszą mnie te recenzje, bo dzięki nim wiem, że sobie odpuszczę ;)

  • Jakub Małecki

    2 ostatnie zdania to kluczowy element tego tekstu! Zgadzam się, że chyba wszyscy nieco przegięliśmy z oczekiwaniami od win za 30pln, co nadal nie zmienia faktu, że w dobrym sklepie specjalistycznym za taką kwotę można kupić lepsze butelki – myślę, iż głównie o to blogosfera ma pretensje do Lidla (sam przyznasz nieco uzasadnione). Fakt jednak, że Klient Masowy powinien być tymi propozycjami co najmniej usatysfakcjonowany – i oby później sięgnął po „prawdziwe” Chablis czy Barolo!

    Chwała Lidlowi za jedno – wywołuje emocje i niespotykaną wręcz dyskusję wokół wina, a to już nieoceniona zaleta aktualnej oferty.

    • Grzegorz

      Jakub Małecki

      Osobiście mam obawy ,że Klient Masowy uzna ten smak i cenę za ‚normę’… długo będzie przecierać ze zdumienia oczy ,gdy kiedyś ,gdzieś zobaczy Barolo za 130pln. Najprawdopodobniej nigdy nie przyjdzie mu do głowy ,że to normalna cena(pomińmy fakt czy wogole 130pln za wino to coś normalnego..) a to z Lidla było taniusieńkie jak barszcz bo i jakość miało ‚tanią’ 

      • Wojciech Bońkowski

        Grzegorz

         Pytanie czy taki klient w ogóle by się zainteresował Barolo gdyby istniało tylko takie za 130. Przeżyłby całe życie z Carlo Rossi.

  • Niepokorny Deptajło

    w biedronce pojawiło się chateauneuf du pape za 50 zł i tak się zastanawiam czy jest ono winicjatywie znane…

  • Mateusz Papiernik

    Bardzo fajny tekst Wojtku, zgadzam się mocno :) W szczególności zgadzam się ze spostrzeżeniem dotyczącym różnicy w ocenach. Nie wierzę, że Tobie słoń na język nadepnął, tak samo jak nie wierzę, że nadepnął Kubom, Piotrowi, czy Starowej kawalerii szturmującej Barolo :) Natomiast fundamentalne różnice w oczekiwaniach prawie na pewno wyłażą tutaj na wierzch — kwestia kontekstu. 

    Wiedząc, że za takie samie pieniądze u mikroimporterów można kupić dużo smaczniejsze wina, z mniej napompowanych apelacji, patrzy się jednak zupełnie inaczej niż z perspektywy klienta wrzucającego butelkę między serdelkami Pikok, a jogurtami Pilos. 

    Ostatnio Krzysiek przyniósł do biura Barbaresco, nalał, nawet nie mówił co przyniósł — całkiem pozytywnie odebrałem trunek. Moja mina jak powiedział, że to Barbaresco za 30zł, zasługiwała jednak na zdjęcie. Ot, tak sobie sączyłem i nawet mi smakowało — ale Nebbiolo mi wtedy przez myśl nie przeszło. Te wina bronią się, mniej lub bardziej, ale na pewno nie są podłe.

    Swoją drogą… żyłem chyba w jakimś nieco idyllistycznym mniemaniu, że poślecnie Chablis leci niemal w całości na eksport lub do dyskontów właśnie, a lokalnie sobie coś lepszego zostawiają — nawet wśród tanich. Fajny kubeł wody na głowę.

  • PJ

    To jest pytanie o sens i cel winnej edukacji. Jeżeli te lidlowce „nie są dla czytających ten blog” – to po co mają je pić także nieczytający – czyli obojętni? Czego się nauczą? Jeżeli mają zapał do nauki, to jednak lepiej od razu ich posłać do „małych importerów”. A jeśli nie – to moga spokojnie dalej sączyć Karola. Własnie powiedziałbym odwrotnie – te owadzie-lidlowe to są wina dla winomaniaków, bo owi, wyposażeni już w jakąś wiedzę, mogą za tanie pieniadze napić się namiastki, jesli kasy brak. A kadarkowco- melnikowcom i tak jest wszystko jedno.

    • Wojciech Bońkowski

      PJ

      Wydaje mi się że poza zapalonymi do nauki a obojętnymi jest jeszcze grupa „ambitnych”, którym się wydaje że się winem ciut interesują, ciut się na nim znają, w rzeczywistości nigdy nie przebrnęli przez żaden artykuł o winie ale za to znają te 10 nazw – Chablis, Chianti itd. – i jeśli im podetknąć trochę lepszą wersję za małą kasę to oni wezmą i będą zachwyceni.

  • Krótki przegląd tanich win z Lidla « Instytut Degustacji Komparatywnej

    […] kontrowersji związanych z winami ze słynnych apelacji z ofery Lidla, do win z niższej półki tego dyskontu […]