Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Trzeźwo o Lidlu

Komentarze

Lidl tematem miesiąca. Druga największa polska sieć dyskontów napięła mięśnie, postawiła się i na ogromną skalę z dużym gestem rozreklamowała swoją jesienną ofensywę kulinarną i winiarską. Tysiące z Was przeczytało już sprawozdania Izy Kamińskiej i Maćka Gontarza z tego wydarzenia. Polecaliśmy już parę konkretnych butelek z tej oferty. Inne markety nie zasypują gruszek w popiele – Leclerc odpowiedział ogromną świąteczną ofertą zawierającą wiele wybitnych win, Biedronka dzisiaj startuje z nową promocją win portugalskich (o której wkrótce). Ja postanowiłem przyjrzeć się ofercie Lidla na spokojnie, degustując 14 win, czyli 1/3 katalogu. (Wnioski na końcu tekstu).

Bestheim Cremant d'Alsace 2008

Bestheim Crémant d’Alsace Brut 2008 – polecałem już jako „wino dnia”. Porządne à la szampańskie bąbelki w dobrej cenie 29,99 zł. Nie jest to wino niezapomniane, ale ma dobry owoc i strukturę, mocny kwas – chwilkę można potrzymać w piwniczce, robiąc zapas na wypadek, gdyby takie propozycje do Lidla nie wróciły. Zdecydowanie wyróżniające się wino w tej ofercie.

Bestheim Alsace Grand Cru Wiebelsberg 2011

Bestheim Alsace Grand Cru Wiebelsberg 2011 – alzackie grand cru za 37,99 zł?? Cenę zbić się udało, a jakość? Wino jest całkiem niezłe jak na Rieslinga w swojej cenie, chociaż w ciemno jako grand cru ja bym go nie poznał. Klasyczny styl alzacki – wino milusie, z drobnym cukrem resztkowym, kwiatowo-perfumowanym nosem i dobrą kwasowością w ustach. Raczej wytrawne. Dobre do jedzenia i dobre samo w sobie, chociaż podobnie jak z różnymi „Barolo za 30 zł” jest to grand cru bardziej z nazwy niż ze smaku.

Château Gravaillas Graves Blanc 2009

Château Gravaillas Graves Blanc 2009 – Lidl swoją ofertę ponoć oparł na badaniach marketingowych. Jakim cudem z nich wyszło, że Polacy chcą pić lekko beczkowy kupaż Sauvignon i Sémillon? Bo styl tego wina jest dość intelektualny i wymaga wyrobionego podniebienia. Nie jest ani bardzo owocowe, ani z kolei bardzo bogato-beczkowe. Zatrzymuje się gdzie pomiędzy, uderzając ponadto dość miodowym, oleisto-grejpfrutowym, wręcz terpentynowym posmakiem w ustach. Równowaga nie jest zła, może się rozwinie. 32,99 zł nie jest ceną bardzo niską – w innych marketach z Leclerkiem na czele spotykałem już równie dobre białe Bordeaux w podobnym przedziale.

Bordeaux Cos du Roy 2011

Bordeaux Cos du Roy 2011 – najtańsze Bordeaux, jakie udało mi się upolować w Lidlu – 18,99 zł (w tej samej cenie są jeszcze Château Toutigeac 2009, La Cottière 2008 i Bel Air La Perrière 2010). Mało aromatu, wszystko trochę niemrawe, owoc w stanach niskich. Jakiś tam charakter Bordeaux jest zachowany, ale w wersji bardzo podstawowej. Znów – nie jest lepsze od innych Bordeaux kosztujących <20 zł, ale jest całkiem OK, jeśli akurat mamy ochotę na wino z tego regionu. (Moim zdaniem lepiej dopłacić 10 zł i kupić Bordeaux bardziej charakterne).

Château Naujan Lapereyre Bordeaux Supérieur 2009

Château Naujan Lapereyre Bordeaux Supérieur 2009 – różnica pomiędzy Bordeaux a Bordeaux Supérieur jest taka jak pomiędzy latte średnią i dużą. Czyli w praktyce żadna. Natomiast w tym winie jest za dużo waniliowego syropu, czyli nut beczkowych, całość wydaje się przesłodzona, za to w końcówce garbniki są ostre i chamowate. Mało subtelności, nawet za tę cenę (19,99 zł). Wolałem chyba powyższe.

Domaine Baron Sitton Bordeaux Supérieur 2010

Domaine Baron Sitton Bordeaux Supérieur 2010 – 23,99 zł. Co dostajemy za 4 zł więcej? Nic, ale chłodniejszy rocznik 2010 robi różnicę i wino jest bardziej kulturalne. Mało głębi, ale pije się nieźle, chociaż nie miałem poczucia super dobrze wydanych pieniędzy. Może być.

Château Le Genestras Médoc 2008

Château Le Genestras Médoc 2008 – lepsza apelacja i starszy rocznik. Za 33,99 zł nie jest to jednak iluminacja. Wino mało wyraziste, owoc gdzieś tam schowany. Garbnik już się powoli wtapia, całość jest raczej okrągła, atrakcyjna do picia dzisiaj. Dobry przykład pijalnego rocznika 2008. Niestety z upływem czasu smakuje coraz gorzej – syropem na kaszel i zakurzoną bułką.

Château de Malleret Haut-Médoc 2007

Château de Malleret Haut-Médoc 2007 – pierwszy nos jest bardzo zwierzęcy, wręcz brettowaty, do tego zielona pietruszka, nieprzyjemny kwas. Tutaj z kolei przydaje się przewietrzenie, wino się poprawia. Bardzo klasyczne Bordeaux, zero owocu, wytrawne, rosołowe. No ale 64,99 zł – nie jest to przedział, po który chodzę do dyskontu i to wino mniej w tej strategii utwierdza.

Château Andron Blanquet Saint-Estèphe 2007

Château Andron Blanquet Saint-Estèphe 2007 – całkiem znane cru bourgeois z drugiego szeregu. Czyli jak na Lidla – Panteon Parnasu. Wino dobrej klasy, reprezentatywne dla takiej już naprawdę szlachetnej średniej półki Bordeaux. Skoncentrowane, ładnie zintegrowane, eleganckie. Pod spodem trochę zielonego Cabernet Sauvignon, ale w stanach akceptowalnych. Potencjał na kolejne 4–5 lat starzenia. Wszystko OK, ale 79,99 zł nie jest w żadnej mierze ceną okazyjną – w Winkolekcji, La Vinothèque czy u Mielżyńskiego bez trudu kupimy równie dobre wino za 60 zł.

Cellier Saint-Jean Cotes du Rhone-Villages 2011 Lidl

Cellier Saint-Jean Côtes du Rhône-Villages 2011 – wino polecałem jako „wino dnia”, zachwalając jako „świetne” nie tylko w stosunku do bardzo niskiej ceny (14,99 zł). Rozgorzała po tym krótka dyskusja, niektórzy czytelnicy mieli negatywne doświadczenia. Spróbowałem jeszcze jednej butelki i podtrzymuję – najlepszy zakup w tej ofercie Lidla. Dostałem kilkanaście głosów od różnych osób, że też były bardzo zadowolone.

Ferdinand Labarthe Cotes du Rhone Fruite 2011

Ferdinand Labarthe Côtes du Rhône Fruité 2011 – wino droższe od poprzedniego (16,99 zł), a dwa razy lżejsze. Przypomina wręcz Beaujolais Nouveau swym prawie różowym kolorem i słodkawym posmakiem czereśniowych drażetek. Nie jest to złe w swojej cenie i w lecie chętnie bym takie wino ochłodzone wcześniej w lodówce wypił. Na wietrzny październik zdecydowanie preferuję poprzednie Côtes du Rhône-Villages.

Ferdinand Labarthe Vacqueyras Cuvée Prestige 2011

Ferdinand Labarthe Vacqueyras Cuvée Prestige 2011 – Prestiż za 33,33 zł butelka. Smakuje jak Rodan, ale raczej mało jak Vacqueyras. Zero garbnika, z którego ta apelacja słynie, przyjemny śliwkowy owoc, ale naprawdę nie jest to wiele ciekawsze od dwóch powyższych Côtes du Rhône za pół ceny. A skoro już jesteśmy przy porównaniach, to w Leclerku kupiłem za 33 zł fantastyczne Lirac (apelacja w sumie niżej notowana niż Vacqueyras) La Gardine, któremu to wino z Lidla może co najwyżej nosić kije golfowe.

Château Bertrand Sainte-Croix-du-Mont 2011

Château Bertrand Sainte-Croix-du-Mont 2011 – likierowe wino białe w stylu Sauternes, tyle że lżejsze. Wypada całkiem dobrze – dostatecznie dużo owocu, dżem brzoskwiniowy i morelowy, niezła struktura też jest. Sainte-Croix-du-Mont i Loupiac (Lidl oferuje także 2 wina z tej ostatniej apelacji, ponoć słabe, ale nie piłem) to bardzo nierówne miejsca, z których pochodzi sporo marketowej słabizny i parę niezłych châteaux. To wino jest udane i jeśli lubicie zdecydowanie słodkie wina, warto wydać 32,99 zł.

Lidl promocja win francuskich Pascal Okrasa
Ups...

Kilku interesujących mnie win, m.in. alzackiego Rieslinga za 17,99 zł oraz Chablis 29,99 zł, nie udało mi się dostać w żadnym z pięciu sklepów Lidla odwiedzonych w czwartek 4 października w Warszawie i okolicach. Oczywiście zaopatrzenie Lidlów w całej Polsce w 44 wina z oferty to trudne zadanie logistyczne, ale brak wina na półkach w czwartym dniu tak szeroko reklamowanej promocji to jednak lekki obciach, drogi Lidlu.

Podsumowując – parę dobrych butelek (Crémant d’Alsace, Côtes du Rhône, słodkie Sainte-Croix), parę win przyzwoitych, ale nie jakoś specjalnie tanich (Graves Blanc, Riesling Grand Cru) i przede wszystkim ogólne rozczarowanie Bordeaux, które miały stanowić najmocniejszy element tego katalogu, a w swojej masie wypadają bardzo przeciętnie, zarówno te najtańsze, jak i całkiem drogie. Poczucia przeciętności nie przełamie z pewnością obecność Château L’Arrosée z archiwalnego rocznika 1998 (150 zł).

Lidl promocja win francuskich Pascal Okrasa (1)
Śliczny karton, przeciętna oferta.

Krótko mówiąc, nie dajmy się zbajerować znanym twarzom patrzącym z afisza czy multimedialnym pokazom prasowym. Francuska oferta Lidla i cenowo, i jakościowa to właśnie oferta przeciętna. Mniej więcej taka, jaką powinien mieć szanujący się supermarket. W stosunku do poprzedniej propozycji Lidla – rozlewanej w Niemczech masówki w przedziale 9–15 zł – to i tak jest duży postęp. Ale na polskim rynku w roku 2012 to nie jest żaden przełom. Ot, normalność. Również dobre wina w tych samych cenach od dawna mamy w Leclerku, czasami w Carrefourze, nie mówiąc o sklepach specjalistycznych.

Źródło win: 6 butelek otrzymanych do degustacji od Lidla, 7 butelek – zakup własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Irek Wis

    I ma pan Wojtek rację,  w tym czasie Real mocno obniżył ceny. W dyskoncie szukam wina do 30 zł a nie czegoś za 149 zł, bo po takie idę do sklepu specjalistycznego. Dla mnie też szału nie ma. Piłem dwie tańsze butelki z Alzacji i były takie sobie

  • Marek

    W Carrefour był wybór niezłych Bordeaux ( m.in La Tour Carnet, Chevalier, Fombrague, Nenin, Larrivet Haut Brion)  kilka lat temu. Od tego czasu oferta win francuskich a szczególnie Bordeaux jest w Carrefour po prostu żałosna. Nie wiem dlaczego Pan tą sieć w ogóle przywołał jako pozytywny przykład.

    • Luk Kullnaame

      Marek

      wybór niezłych Bordeaux? Chevalier 2001 i Larrivet 2001 to nie była/jest stała oferta Carrefoura tylko jednorazowy transport tego co zostało po jesiennych targach winnych we Fr.

      • Wojciech Bońkowski

        Luk Kullnaame

        Megazamków tam nie ma ale w kategorii do 30/35 zł w Carrefourze jest 10 sensownych etykiet Bordeaux. Sam ostatnio piłem kupione tam Ch Toutigeac, to samo które obecnie rzucili do Lidla i to było zadowalające wino.

        • marek

          Wojciech Bońkowski

           W tej kategorii cenowej to raczej loteria żeby na coś pijalnego w Carrefour trafić. Natomiast byłem dzisiaj w Leclercu i napiszę że jeszcze nigdy w Polsce w żadnym sklepie wielkopowierzchniowym nie widziałem tak dobrej oferty win francuskich. Nie wiem kto za to odpowiadam ale tej osobie należą sie szczere gratulacje. Kupiłem pewne wina, nie chcę za dużo pisać bo tam są prawdziwe perełki, które chciałbym jeszcze dokupić do końca tego roku. W każdym razie wybór jak na polskie hiper/supermarkety/delikatesy zupełnie jak z innej planety.

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Za zakupy w Leclerku odpowiada dyrektor sklepu Jean-Philippe Magre, menedżer Yann Bareil oraz kierowniczka działu napojów Danuta Kmiecik. Wydaje mi się że konsultuje również sommelier Jean-Stéphane Robinet ale nie wiem w jakim stopniu.

      • marek

        Luk Kullnaame

         Luk
        ale nie bardzo rozumiem z czym lub z kim się kłocisz/nie zgadzasz. Czy ja napisałem że te wina są w stałej sprzedaży? Owszem raz je przywieźli a potem przez 2-3 lata sprzedawali. Były w ofercie? Były. Wiec o co ci chodzi?

  • Grzegorz

    Brak win w czwartym dniu promocji to obciach …Zgadzają się zapewne wszyscy. A jak w takim razie nazwać brak CAŁEJ OFERTY promocyjnej w szóstym dniu od startu ? U mnie w Lidlu do soboty nie było ani jednej butelki. W tym tygodniu już nie sprawdzałem – zbojkotowałem Lidla,bo rozłożyło mnie na łopatki ich podejście do mniejszych miast (Mielec , Podkarpacie, 65tys. mieszkańców) . Spodziewałem się ,że oferta może być okrojona o te droższe wina- zrozumiałbym to. Ale całkowity brak ?!
    Obsługa robiła duże oczy i dziwne miny,gdy po raz trzeci w ubiegłym tygodniu pytałem o „te wina z tej długiej ,wiszącej reklamy z Pascalem” -bo reklamy wiszą na stoisku ,i owszem. I to wszystko.. Nie mieli ani win,ani ulotek/katalogów ani pojęcia co się stało ,że się ze…o  :(

    • Mateusz Papiernik

      Grzegorz

      Łódź to samo, w dwóch byłem i plaża. :( EPIC FAIL.

  • Mateusz Papiernik

    Po nieco mniejszej degustacji, ale podpisuję się pod wnioskami z tego tekstu wszystkimi kończynami. Oferta jakościowo nie powala na kolana skonfrontowana z marketingową pompą jaka została wokół niej zrobiona.

    Swoją drogą, po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że w większości przypadku trafiasz w moje podniebienie — ze wszystkimi butelkami, które sam spróbowałem, zasadniczo się zgadzam. Byłem nieco bardziej entuzjastyczny względem Sittona – może dlatego, że niewiele pijalnych, czy wręcz przyzwoitych Bordeaux mi się ostatnio trafiło poniżej 40. Za to również – po kolejnej butelce – podtrzymuję, że Rodan, zwłaszcza za swoją cenę, jest wyśmienity.

    Fruite mi nie podeszło. Rieslinga i bąbelków, jak na złość, u mnie już nie było. :(

  • Michał Konwicki

    Od jakiegoś czasu darowałem sobie dyskonty. Rewelacji nigdy nie było, była fascynacja tym, że tam też można trafić pijalną butelkę plus podnieta relacją jakości do ceny. To, że można trafić coś pijalnego, to nic nadzwyczajnego, gdzie indziej (lepsze sklepy winiarskie, lepsze hipermarkety itd) też można, w dyskontach odsetek fajnych win nigdy nie był rewelacyjny. Wiadomo, że przy niższych cenach łatwiej o wino „bardzo dobre w tej cenie”. Znudziło mi się picie wina i myślenie o nim, że jak na wino za 13,99 i to z dyskontu jest całkiem niezłe. Gdyby było za 30 i z innego sklepu, to bym uznał, że jest mizerne… Wyleczyłem się. Wolę zamiast jednej, dwóch, czy trzech butelek z dyskontu kupić jedną gdzie indziej. Może gdybym pił wino codziennie, a nie weekendowo, to podchodziłbym do sprawy inaczej. Do tego dochodziło zdziwienie tym, że w dyskoncie można kupić w miarę smaczne wino. Już mnie to nie dziwi, można, tylko co z tego? To co napisałeś potwierdza moje przemyślenia, na tyle spróbowanych win kilka jest niezłych, a dobrych w kontekście ceny. Gdybyś tą samą kwotę wydał na o połowę mniej butelek w „normalnym” sklepie ogólne zadowolenie z tych wino byłoby większe. 

    • Wojciech Bońkowski

      Michał Konwicki

      Dzięki za ten głos. W sumie się zgadzam, aczkolwiek nie uderzyłbym w aż tak dramatyczną tonację – w sumie jeżeli się daną ofertę rozezna, to mnie np. sprawa przyjemność nawet powtórne kupienie takiego Toro Camparró białego i czerwonego z Biedronki albo innej Quadrifolii. Traktuję wtedy dyskonty jako supermarkety, w których sam często i bez przykrości kupuję.
      W sumie też wolę kupić staranniej wybrane wino z małego sklepu za 35-40 zł. Ale nie da się ukryć, że poszukiwanie tych przyzwoitych po 15 zł to dość wciągający sport.
      Pozdro!

      • Maciej Stawicki

        Wojciech Bońkowski

        Moim zdaniem na temat win sprzedawanych przez dyskonty
        trzeba spojrzeć szerzej. Biedronka i Lidl mają niezaprzeczalne zasługi w propagowaniu nowych nawyków żywieniowych wśród Polaków. Selekcja produktów i
        win oraz gazetki z przepisami, kampanie reklamowe z kucharzami, to wszystko sprawia, że małomiasteczkowa gospodyni domowa, studenci i cała nowa klasa
        średnia ma możliwość wyjścia poza schemat rosołu i  schabowego z ziemniakami. W kilku tysiącach
        sklepów rozsianych po miastach i miasteczkach każdy kupić może świeżego łososia, suszone pomidory, kozi ser, melona, szynkę szwarcwaldzką czy rukolę. Co więcej, może wyczytać w gazetce czym jest i jak przygotować z dostępnych produktów tartę, bacalao czy inne keftedes. Co najważniejsze, może kupić to tego wino, przeczytać z jakiego regionu pochodzi i dlaczego do tej potrawy pasuje. Dyskontowa cena sprawia, że te produkty i wino znanych apelacji przestają być produktem
        luksusowym i niedostępnym. I tej edukacyjnej roli nie wolno nam negować.
        Wina kupuję zarówno u Mielżyńskiego, jak i w Biedronce. W
        Poznaniu obie lokalizacje dzieli 20 kroków. Tak jak zauważył Pan Wojtek, kupowanie win w dyskontach jest większym sportem, trzeba poszukać, poczytać na etykiecie, poszperać w internecie. Ale satysfakcja z Vinho Verde za 11 złotych,
        Camparona, Loiosa, Gorgorito czy opisywanego szeroko CDRV za 15 złotych jest bardzo duża.  Wkurza mnie też
        mitologizowanie zakupów w małych, specjalistycznych sklepach. Czy faktycznie każda kupiona tam butelka jest świetna? Czy nikomu nie zdarzyło się kupić w nich wina słabego, czy wręcz podłego? Pewnie ryzyko jest mniejsze, ale też pomyłka kosztuje zdecydowanie więcej.
        Od dwudziestu lat jeżdżę z grupą kolegów na wyprawy rowerowe w bardziej odludne miejsca Polski. W pionierskich czasach, gdy w końcu udało się znaleźć sklep. kupowaliśmy pęto kiełbasy, chleb i piwo. Miało to swój urok.
        Teraz w każdym większym miasteczku możemy sobie do wieczornego posiłku wypić Rioję, albo zapić dojrzałego melona Vinho Verde. I to też ma swój urok. Dla miłośnika win, zdecydowanie większy.

        • Grzegorz

          Maciej Stawicki

          Edukacyjna rola dyskontów… Hmmmm :) Nie za szeroko pojechane ? Jak ktoś się sam nie wyedukuje ,by „wody nie przypalać” to Biedronka za niego tego nie zrobi napewno. Ułatwienie dostępu do ‚światowych’ produktów – zgadzam się. Supermarkety też to robią od lat…Ale edukacja ? Ktoś ,kto umiał czytać przepisy i wprowadzać je w życie ,robi to od dawna …Jeśli ktoś powierza los swojego niedzielnego obiadu ulotce z Pascalem ,bo zawierzył ,że Lidl go poprowadzi-wyedukuje ,to może się mocno rozczarować…i chodzić głodny. 
           Czy zdarzyło mi się kupić słabe wino w sklepie winiarskim ? Pewnie. Nie raz. Ale odsetek takich ‚nietrafień’ jest zdecydowanie mniejszy niż przy promocyjnych akcjach w dyskontach gdzie na 10win tylko 2-3 mogą okazać się trafione . Inne będę sobie tłumaczyć jako „dobre w swojej cenie” ale kogo tym oszukam ? :)   
          Jeśli na Winicjatywie pojawia się info ,że wino jest baaardzo polecane lub świetne to kupuję. Gdy jednak wyraźnie podkreśla się aspekt ‚cena-jakość’, to już nie ryzykuję… Może coś przegapię ale napewno nie ‚wtopię’ tyle razy by miec morlanego kaca ,że znów nie uzyłem rozumu :) 

          • Maciej Stawicki

            Grzegorz

            Super i hipermarkety mają to do siebie, że są zlokalizowane
            w dużych miastach. Dyskonty są teraz w każdej mniejszej miejscowości i tam
            niosą kaganek oświaty:) Oczywiście – dyskonty kierują się wyłącznie zyskiem i
            wielkością sprzedaży. Edukacja jest jedynie mimowolnym efektem ich działania.
            Będę się jednak upierał przy swoim. Skoro te produkty są w ich ofercie, opłaca
            im się prowadzić akcje promocyjne z kucharzami, organizować promocje „Z
            hiszpańskich winnic” to znaczy, że te produkty się sprzedają. To z kolei
            oznacza, że ludzie mają potrzebę próbowania nowych smaków, przepisów, połączeń.
            Nikt w tym kraju nie zrobił więcej, żeby Pani Zosia z Czaplinka dowiedziała
            się, że jest coś takiego jak rukola i że szynkę można zjeść z melonem a zamiast
            kiełbasy można grillować łososia.

             

        • Nabucco

          Maciej Stawicki

           Edukacyjna rola marketów… Tak, możemy się dzięki takiej edukacji dowiedzieć, że na każdym pojemniku zawierającym płyn da się napisać „Bordeaux” albo „Rodan”. Wkrótce pewnie spotkamy mleko z takim napisem.
          Nie wydaje mi się też, byśmy obserwowali jakąś mitologizację sklepów specjalistycznych. Tutaj – nie wiadomo dlaczego – wszyscy koncentrują się na liczbie „wtop” przy zakupach w marketach i sklepach specjalistycznych.
          A może lepiej zastanowić się nad faktem, że kupując u specjalisty co jakiś czas jesteśmy tak mile zaskoczeni zawartością butelki, że nam szczęka opada do kolan. Po zakupach u zacnego skądinąd owada nie liczyłbym jednak na takie miłe niespodzianki – co najwyżej jest poprawnie.

    • Anonim

      Michał Konwicki

      +1

    • Krzysiek

      Michał Konwicki

      To wszystko kwestia osobistych preferencji – sam często stawałem przed wyborem czy lepiej pić wino rzadziej, ale lepsze, takie powyżej 30, czy 40 zł, ze specjalistycznych sklepów, czy częściej, ale takie po kilkanaście złotych, najczęściej z dyskontów. Niestety taktyka pierwsza nie wytrzymała próby czasu, bo po prostu lubię pić dosyć często, na tyle, że budżet nie pozwoliłby pić samych lepszych win :/

  • Gutro

    Zgadzam się w zupełności z Pana trzeźwym spojrzeniem na ofertę Lidla.  Zresztą co to za selecja kiedy zabrakło pinot noir z burgundii :(

    • Wojciech Bońkowski

      Gutro

       Bo z badań wyszło że Burgundia Polaków nie ciekawi. Naród lubi Bordeaux, Rodan i Alzację.

      • reuptake

        Wojciech Bońkowski

        Ciekawe ile osób wie, że Vacqueyras to Rodan. Myślę, że mieścili się w błędzie statystycznym tych badań.

        • Wojciech Bońkowski

          reuptake

          Akurat to wino ma dużymi literami napisane „Grand Vin des Côtes du Rhône”.

      • Patryś

        Wojciech Bońkowski

        Uwielbiam Burgundię – a Rodan w sumie też….
        Lucien le Moine – obojętnie, co ten facet nie wystawi do sprzedaży – wypiję bez zawahania!!!!!

    • michu

      Gutro

      Bardzo dobrze, że nie dali Burgundii. Boję się, że w przedziale 20-50, a nawet i pod stówkę, oferta była by straszna. Sam Rodan, wspominany wyżej w artykule mocno zastanawia. Lepiej nie mieszać Burgundii z dyskonatami… bo jeszcze pojawi się Won Romanie :-) za 24,99 i co?… będą wszyscy to porównywać od razu do wody z kiszenia ogórków zabarwionej sokiem ze starych truskawek…  mniej więcej tak by smakowało. I pójdzie po kraju opinia, że te Burgundy to kwachy jak cholera. Dzięki, lepiej nie kusić, bo jeszcze ktoś to przeczyta i wprowadzą Burgundy… hej ludziska z Lidla, nie chcemy u Was Burgundi! Dzięki i pa.

  • Winoman

    Witam,

    Dla miłośników Bordeaux oferuję 2 butelki Château L’Arrosée 1998 w cenie 89- za butelkę,zainteresowanych proszę o kontakt sommeliertios@gmail.com (Warszawa)

    • Wojciech Bońkowski

      Winoman

      A czy wystawia Pan paragon lub fakturę? Poza tym ogłoszenia komercyjne proszę zamieszczać wśród ogłoszeń płatnych ( https://winicjatywa.pl/ogloszenia/ ) a nie w komentarzach do tesktów.

  • Agnieszka

    Czy ktoś próbował CH9 (Chateauneuf du Pape) z oferty Lidla? Ja próbowałam znależć w 3 Lidlach w Warszawie, ale nieskutecznie…
    Jełsi tak, jaki producent z CH9?

    • Wojciech Bońkowski

      Agnieszka

      Jeśli jest, to tego samego producenta co Vacqueyras, czyli Labarthe. I sądząc po tym ostatnim winie nie spodziewałbym się nic wielkiego.

      • michu

        Wojciech Bońkowski

        Nie było CH9 w ofercie Lidla… uff, dobrze, że nie było. Nie uprawiajmy masochizmu… nie namawiajmy ludzi z Lidla, którzy to czytają – na kultowe wina.  Tak, smakowało nam Cos du Roy :-) i chcemy to winko pić, proszę, nie sprzedawajcie CH9 za 49,99.

  • 120/ CZAS CZASU | lampkawina.com – wytrawny blog

    […] (za obydwie przesyłki dziękuję). O pierwszej przesyłce napisane zostało już wszystko (Pan Wojciech Bońkowski rzetelnie podszedł do tematu), drugiej nie zdążyłem jeszcze otworzyć. Podobnie jak wcześniej, […]

  • Mar

     Lidl zaczyna się wyprzedawać. Na początek Andron Blanquet 20zł w dół. Czyżby nie wyszło?

    • Wojciech Bońkowski

      Mar

      Jak obniżą o 50% tak jak Marks & Spencer to się skuszę ;-)

      • reuptake

        Wojciech Bońkowski

        Alma czy M&S?

  • 120/ CZAS CZASU | Lampka Wina

    […] (za obydwie przesyłki dziękuję). O pierwszej przesyłce napisane zostało już wszystko (Pan Wojciech Bońkowski rzetelnie podszedł do tematu), drugiej nie zdążyłem jeszcze otworzyć. Podobnie jak […]