Kupiłem Beaujolais. Co do tego?
Zainspirowani poniedziałkowym tekstem Marka Bieńczyka, kupiliście dobrego kuzyna burgunda, czyli lekkie i owocowe Beaujolais. I co dalej…? Merguez, moi drodzy. merguez!
Merguez to mocno przyprawiona harissą i papryką surowa kiełbaska wywodząca się z Algierii. Można ją dziś zjeść we wszystkich krajach Magrebu oraz bez problemu znaleźć tam, gdzie Algierczycy, Tunezyjczycy i Marokańczycy dziś mieszkają, czyli głównie we Francji… Kiedy myślę o merguezach, czuję zapach dymu, przypraw i charakterystyczny aromat jagnięciny…
Sama kiełbasa została wymyślona jakieś 4000 lat temu, jako sposób na transportowanie mięsa. Porcjowane, posolone i włożone we flak, lepiej znosiło długą, często wielotygodniową podróż. Tylko w ten sposób można było zapewnić odpowiednie racje żywnościowe rzymskim legionistom, a dzięki mocno przyprawionym jagnięcym kiełbaskom algierscy żołnierze mieli co jeść na pustyni…
Uwielbiam pachnącą dymem merguez z ulicznego stoiska… Zawsze jem tam, gdzie tubylcy, wiem wtedy, że mięso jest świeże, a kiełbaska powinna tu smakować „jak u mamy”… Niska, piegowata Europejka wpychająca się bez zażenowania pomiędzy mężczyzn otaczających mastera of ceremony obracającego czerwone kiełbaski nad ogniskiem to nieczęsto spotykany widok w małej wsi wśród gór Atlasu… Ale tylko w takich miejscach znajdę oryginalny smak tej kultury…
No to po co o tym piszesz, zapytacie… Otóż w Warszawie na szczęście też można go poczuć. Mieszka tu przemiły pan Boudjemaa, rzeźnik prowadzący swój sklep na Saskiej Kępie – Le Diplomate. Białe kafelki, kawał jagnięcia wiszący na haku, rosły mężczyzna w fartuchu z tasakiem w ręku. Jakbyśmy przenieśli się na plan Delicatessen! Ale bez obaw! Miejsce jest sprawdzone! To tu pielgrzymują okoliczni Francuzi. Tu znajdziecie przepyszne, robione przez niego codziennie, świeże merguez. Zakupione kiełbaski należy w domu wrzucić na patelnię z rozgrzaną oliwą i podsmażyć (uwaga: pryskają). Następnie zdjąć z patelni i zawinąć w folię tak, żeby nie wystygły, kiedy będziemy robić sos. Sos jest banalny, robi go każdy Francuz przynajmniej raz w tygodniu. Należy zalać patelnię czerwonym winem, zredukować płyn i dodać łyżkę musztardy. Do tego zwykła sałata z winegretem, bagietka i kieliszek wina… Kolacja gotowa!
Wino nie może być zbyt taniczne. Stąd pomysł na Beaujolais lub jakieś różowe – Tavel, Bandol – to gwarancja połączenia idealnego! Voilà – jeden z moich ulubionych smaków może wylądować na Waszym stole. Smacznego!