Ostatnie Korki przed egzaminem
Naukę rozpoczęliśmy od spotkania z Lechem Millem (Dom Bliskowice), kolejne lekcje pobieraliśmy od Jowity Banek i Łukasza Chrostowskiego (Winnica Equus) oraz Rafała Wesołowskiego (Winnice Wzgórz Trzebnickich). Wykładowcą na ostatnich Korkach z polskich win był zaś Michał Pajdosz z Winnicy Jakubów. Teraz czas na weryfikację tej wiedzy – już w najbliższą niedzielę Festiwal Polskich Win i Cydrów w poznańskim SPOT!
O Michale Pajdoszu piszę na łamach Winicjatywy od lat (zresztą nie tylko ja – świetny tekst o wizycie w winnicy popełnił w zeszłym roku red. Sochaj) i za każdym razem coraz bardziej imponuje mi nieustający rozwój i coraz większa wiedza tego – nadal ledwie! – 27-letniego winiarza. Uwierzyć, że zaczynał 5 lat temu, nie mając bladego pojęcia o produkcji wina – praktycznie niemożliwe. Ale takie samo uznanie budzi we mnie sposób, w jaki potrafi on przekazać tę wiedzę słuchaczom: bez niezrozumiałych dla laika zwrotów, podawania suchych danych technicznych czy popadania w samouwielbienie. Michał pozostaje – jak to się ładnie określa – „normalnym chłopakiem”, z którym porozmawiać i pożartować można tak samo, jak w czasie naszego pierwszego spotkania. W takiej właśnie atmosferze przebiegały ostatnie, przed-festiwalowe korepetycje i nie było to wyłącznie moje wrażenie.
Było więc i o trudnym roczniku 2017 (ale i jego znakomitych efektach) i o wyjazdach Michała (tak edukacyjnych jak i czysto prywatnych) i o rozwoju winnicy (z nowymi nasadzeniami ma już ona 4,5 hektara) i przede wszystkim – o samych winach. Znakiem charakterystycznym Korków z polskich win – co udowodniły wcześniejsze spotkania – są bowiem zarówno premiery jeszcze niedostępne w sprzedaży, jak i starsze roczniki, których „nakład” dawno się wyczerpał, oraz możliwość porównania jednych i drugich. Jak można się domyślać, tych punktów programu nie zabrakło także i tym razem.
Zaczęliśmy od pierwszego wina musującego w historii producenta – Yacobus Sekt 2015. To kupaż białych odmian: hibernala (60%), chardonay, pinot blanc i seyval blanc, dojrzewający 18 miesięcy na osadzie (metoda tradycyjna). Sporo tu nut trawy cytrynowej, porzeczki, agrestu, skórki pomarańczowej i ananasa, ale jest też odrobina nut ziołowych, za które odpowiada dominująca odmiana. Soczysty musiak, w atrakcyjnym stylu i kolejny dowód na to, że, gdy chodzi o hibernala, Michał zna się na rzeczy. Pozostało około 500 butelek tego wina, w kolejnym roczniku użyte już zostały całkowicie inne odmiany (♥♥♥♡).
Przedpremierowo spróbowaliśmy Traminera 2017, w tym roczniku macerowanego 2 dni na skórkach. Wyraźniejsza struktura w porównaniu ze starszym bratem (mieliśmy też okazję próbować Traminera 2016), dobrze zrównoważone nuty muszkatu, brzoskwini i owoców egzotycznych, na razie bardzo młode, z wyraźną kwasowością… ale i naprawdę obiecującym potencjałem. Warto o nim pamiętać! (♥♥♥)
Z pewnością największe wrażenie robiły dwa wina z dopisanym ręcznie na etykiecie słowem „wild”. W przypadku Rieslinga 2016 i Hibernala 2017 ich „dzikość” przejawia się w użyciu dzikich drożdży i dwutygodniowej maceracji na skórkach. To z kolei przekłada się na aromaty, choć od razu zastrzegam: oba wina są jeszcze bardzo, bardzo młode (cały czas dojrzewają w stalowych kadziach). W rieslingu owoc jest na razie stłamszony, trudno nawet mówić o aromatyczności, dominuje przede wszystkim spora kwasowość – jakakolwiek ocena, byłaby w tym momencie krzywdząca. O niebo lepiej zaprezentował się młodszy hibernal, gdzie wspominana „dzikość” jest już teraz lepiej utrzymana w ryzach, a w aromatach pojawia się porzeczka, trochę pokrzywy, pestek i ciekawe akcenty… miodowo-karmelowe. Wino ma też zdecydowanie lepszą od rieslinga strukturę i bardzo dobrą kwasowość (♥♥♥+ ). Pajdosz pozostaje królem hibernala.
Ciąg premier zakończyło wino czerwone – Dornfelder 2016. Wcześniejszy rocznik był doskonałym winem, wzbudzającym uznanie w każdym miejscu jego prezentacji (chociażby w Szkole Wina Winicjatywy – następna degustacja polskich win już w lipcu!), nowy rocznik na razie jest wciąż bardzo młody, podobnie jak wyczuwalne aromaty wiśni, czereśni i poziomki, którym towarzyszą nuty pestkowe i wyraźne podbicie dębem (wino leżakowało 16 miesięcy w używanych beczkach). Ale jest też dobra kwasowość, struktura i ponownie dobre prognozy na przyszłość (♥♥♥♡).
Na deser – Solaris 2016. To wino opisywałem pod koniec zeszłego roku, już wtedy sygnalizując jego znakomity, nieustający rozwój. I trwa on dalej – dojrzałe mango i ananas, konfitura brzoskwiniowa, skórka pomarańczowa, teraz pojawiło się też więcej nut miodowych. Nie zmienia się jedno – świetna, równoważąca słodycz kwasowość i fakt, że nadal jest to najlepsze polskie wino z późnego zbioru (♥♥♥♥♡).
Winnica Jakubów będzie oczywiście obecna w najbliższą niedzielę, w czasie piątej już odsłony Polskich Win i Cydrów w SPOT, której Winicjatywa i Ferment mają przyjemność być współorganizatorami. Zachowując maksimum pokory, muszę jednak napisać, że jeszcze nigdy program nie był tak bogaty jak w tym roku i nie chodzi tu jedynie o rozpoczynającą dzień degustację komentowaną z menu przygotowanym przez Przemka Błaszczyka i imponującą selekcją cydrów i win. To także premiery win z Winnicy Turnau i Dom Bliskowice, dwie pionowe degustacje (przekrój roczników) z Winnicy Dom Bliskowice i Winnicy Equus, spotkania autorskie, warsztaty kulinarne i winiarskie oraz – rzecz jasna – otwarta degustacja z samymi winiarzami i ogłoszenie wyników drugiej edycji konkursu Polskie Korki. Pełny program znajdziecie tutaj. Zapraszamy!
Degustowałem na zaproszenie SPOT. Winicjatywa i Ferment są współorganizatorami cyklu Korki z polskich win oraz festiwalu Polskie Wina i Cydry.