Jeśli Kalifornia to Zinfandel. Ten, który wg mnie jest najlepszym Zinfandelem jakiego piłem (a próbowałem ich już wiele) jest również bardzo wysoko usytuowany w moim prywatnym Top10.

Niestety nie figuruje w Waszym zestawieniu…

A mowa jest o: Brazin Zinfandel.

Kapitalne wino z Lodi. Po otwarciu butelki i nalaniu do kieliszka rozkoszowałem się ciemno-purpurową barwą z rubinowymi refleksami w miejscach zetknięcia się wina z kieliszkiem. Na pierwszy rzut oka wino stwarza pozory potężnego, ciężkiego, wytrawnego „kolosa”. Nic bardziej mylnego, wystarczy powąchać. Już przy pierwszym kontakcie z nosem uderzają takie aromaty jak świeżo mielona kawa, pieprz oraz marmolada. Czas na usta, większość win zdecydowanie lepiej pachnie niż smakuję, jednak nie w tym przypadku. Tutaj wymienione wcześniej aromaty wspaniale współgrają ze smakiem wędzonej śliwki (zasługa beczki), czekolady i wanilii, a całość dopełniona doskonałymi taninami.

Wino to figuruje wśród moich ulubionych win, ponieważ idealnie smakuje zawsze! Nawet bez niczego do jedzenia mogę wypić sam całą butelkę i gdy tylko nalewam ostatni kieliszek to już nie mogę doczekać się kiedy otworzę następną butelkę.

W Polsce można je kupić u jednego z importerów (Hermitage) chyba za niecałe 70 zł.

Niecały miesiąc temu miałem okazję pić jednego z kalifornijskich Chardonnay’ów.

Był to Woodhaven Chardonnay 2010.

Ogólnie Chardonnay uznawany jest za wino dość komercyjne, jako szczep szybko podbił serca miłośników wina na całym świecie. Z reguły jest winem prostym, owocowym w zapachu oraz w zależności od winemaker’a cięższe lub lżejsze w smaku.

Ten konkretny Chardonnay z Kalifornii szczególnie przypadł mi do gustu, gdyż okazał się inny niż wszystkie jakie do tej pory piłem. A dodatkowo butelka była otwierana (obok wielu innych, które opróżnione zostały tamtego wieczoru) z okazji 10-tej rocznicy ślubu moich przyjaciół z Wrocławia.

Po odkorkowaniu i nalaniu do kieliszka wyczuwalny jest bogaty, owocowo maślany zapach, a w tle czuć pieczoną gruszkę i dojrzałego banana. Podobne aromaty można spotkać w winach z tego szczepu pochodzących z Chille. W smaku wino jest świeże i eleganckie, gdybym próbował tego wina podczas „ślepej degustacji” nigdy bym nie zgadł że to Chardonnay z Kalifornii. Nigdy nie zapomnę tego wina.

Dale mu 4*, ponieważ utkwił mi w pamięci i okazał się inny niż wszystkie inne.

Poniżej fotka etykiety znaleziona w sieci.

Czy muszą to być tyle te wina z listy czy można podesłać notkę i zdjęcie innego kalifornijczyka?

Cześć!

Na początku chciałam pochwalić idee konkursu o którym dowiedziałam się od mojego chłopaka, który pracuje w branży winiarskiej.

Kalifornijskie wina chyba nie są aż tak popularne w Polsce pewnie z racji na swoją cenę. Jestem fanką win ze szczepu Pinot Noir i jakiś czas temu u znajomej, która czasem odwiedza sklepy winiarskie we Wrocławiu, właśnie Pinot Noir z Kalifornii, a był to Gnarly Head Pinot Noir 2010.

Przyjemne w smaku i nie agresywne w aromacie, bardzo mi podpasowało z racji na swoją prostotę, aczkolwiek jest zupełnie inne niż Pinot Noir z Alzacji.

3/5 gwiazdek (***)

Mili Państwo,
zwycięzcami konkursu są:

Wojciech W.
Dominik K.
Marek
Kamil
Magda
Kamil S.

Skontaktujemy się z Państwem mailowo. Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi. Kolejny konkurs już niebawem.