Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Kir-Yiánni Kali Riza 2013

Komentarze

Zaczynając kolejną notkę o greckim winie czuję się trochę jak indiański wódz „Wielki Niepokój” z komiksów Tadeusza Baranowskiego, którego nieustająca próba opowiedzenia tego samego żartu, nieodmiennie kończyła się konsternacją słuchaczy: „Ależ wodzu, co wódz znowu o gąsce Balbince?”. Jak suchar nie znajdował zrozumienia wśród reszty starszyzny, tak wina greckie są wciąż przedmiotem ekscytacji niewielkiej grupy oddanych fanów. Znacie? To posłuchajcie…

© Tadeusz Baranowski

Właściwie to miałem ochotę na kreteńskie, ale sympatyczny lokal z kuchnią tej wyspy, sprzedający też tamtejsze wina, godziny otwarcia traktuje z południową dezynwolturą. Odbiwszy się od drzwi, trudno mi było się rozstać z myślą o butelce greckiego, ruszyłem więc na Burakowską do Mielżyńskiego, by dokonać remanentu półki z butelkami z macedońskiej winnicy Kir Yianni. Wiedziałem, że na Ramnistę opisaną rok temu przez red. naczelnego nie mogę już liczyć, ale ku wielkiemu zadowoleniu odnalazłem w kącie składu ostatnie kartony Kir-Yiánni Amyndeon Kali Riza 2013.

Zdecydowanie warto było się przedzierać przez warszawski smog, by odnaleźć to fantastyczne wcielenie najważniejszego czerwonego szczepu północnej Grecji. Atrakcyjny aromat kwiatów, wiśni i truskawki zapowiada na podniebieniu bogactwo owocu o niewymuszonej koncentracji, jaką mogą dać tylko stare krzewy. Budowa wina rozpięta jest między wciągającą kwasowością młodych czereśni a wyraźną, ale nieagresywną taniną. Pomiędzy nimi mamy dużo przestrzeni, która w tej trudnej, zimopodobnej porze, była jak oddech świeżego powietrza. W to wszystko wpisany jest pewien kontrast między zmysłowym owocem a skalnym chłodem bijącym od wina powstałego na wysokości 600 m n.p.m. Dla mnie ta pozorna niespójność uczyniła degustację Kali Rizy jeszcze większą przygodą. (♥♥♥♥)

Nieuniknione jest porównanie do przywołanej już Ramnisty, która wyznaczyła horyzont możliwych zdarzeń dla xinómavro. Jeśli Ramnistę pochodząca z Naoussy, apelacji leżącej po drugiej stronie góry Vermion, przyrównać można do odpowiednika z Serralungi z jego mocną budową opartą na masie trudnych do okiełznania garbników, to Kali Riza ma powab barolo z La Morry. Te odświeżające emocje kosztują zaledwie 64 zł. Nie zapomnijcie przy okazji u Mielżyńskiego zaapelować o nowy transport, bo miejsce producenta na półce importera jest niepewne jak los samej Grecji w katalogu Brukseli.

Wino do kupienia u Mielzyńskiego w Warszawie i Poznaniu

Źródło wina: zakup własny autora

 

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.