Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Kidia Merlot 2016

Komentarze

Vicar S.A. Loncomilla Kidia Merlot 2016

W Biedronce pojawił się ostatnio chilijski merlot za 19,99 zł. Trzeba przyznać, że nie brzmi to jak premiera, która w ekspresowym tempie przyciągnie do sklepów zastępy winomanów. Mało win może się chyba równać złą sławą z chilijskim merlotem. Nie to, że chilijskie merloty są en masse słabe, ale zestawienie Chile z merlotem już na wczesnym etapie recepcji słów potrafi wytworzyć u niektórych blokadę nie do przezwyciężenia i wysłać sygnał do kącika ust w celu wywołania ironicznego uśmieszku.

No dobrze, uprzedzenia na bok. Kilka miesięcy temu polecaliśmy merlota w wersji różowej od tego samego producenta, więc można było przypuszczać, że i tu znajdzie się coś godnego uwagi.

Na dzień dobry jesteśmy jednak pozbawieni złudzeń. Wino częstuje nutami rozgotowanych owoców: maliną, czerwoną porzeczką, wodnistym kompotem z jagód, a do tego mało przyjemną ziemistością i akcentem zwiędłych kwiatów. Usta broniłyby się może niezłą kwasowością, gdyby ta nie odstawała jak oderwana podeszwa, pasująca do słodkawego owocu jak pięść do twarzy. Broniłyby się pewnie taniną, gdyby jej znalezienie nie wymagało analiz wartej lepszego wina. Całość broniłaby się wreszcie ceną, gdyby nie była to równowartość połowy butelki bardzo fajnej madery, którą polecałem przed Świętami (teraz można ją spotkać za niecałe 40 zł). Słowem, nie ma zbyt wielu argumentów. 1:0 dla stereotypów. ♥♥

Źródło wina: zakup własny autora

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Stereotypy wszyscy mamy w głowie. Może warto raczej szukać argumentów, żeby je kruszyć, a nie utrwalać. Tym bardziej winem no name, o którym w Chile nikt nie słyszał. Trochę szkoda, bo miał być ferment:)

    • (Winicjatywa)

      Jacek Piatkowski

      Nie tak trudno obalić stereotypy merlotem od dobrego producenta, a tych oczywiście w Chile nie brakuje. Ale stereotypy powstają w dużej mierze na podstawie tanich win z supermarketów i żeby je zwalczać, trzeba czasem sięgnąć do ich źródeł. Udało się z tym merlotem w wersji różowej, w czerwonej już nie.

      • Sławomir Sochaj

        To dla mnie zbyt trudna konstrukcja. Zwalczać zło, sięgając do jego źródeł. Brzmi jak podróż do Mordoru:) Zawsze sądziłem, że zło to raczej dobrem… Poza tym jak mierzyć w takim razie wizerunek niemieckiego rieslinga lieblichem, a regionu Veneto, tym czymś ze stalowych cystern?

        • (Winicjatywa)

          Jacek Piatkowski

          Odnosząc się do tej analogii, gdyby w Żyrafce pojawił się kiepściuteńki Riesling halbtrocken albo skoncentrowane jak woda z kranu Pinot Grigio z Veneto, odnieślibyśmy się do niego tak samo, jak do Merlota.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Jestem pewien, że w Żyrafce takich halbtrockenów czy pinotów jest bez liku. Chodzi mi tylko o to, żeby je oceniać takimi jakimi są, ale bez kontekstu jakiegoś wdrukowanego stereotypu. No bo co my tak naprawdę wiemy o merlocie z Chile? A poza tym jaki sens ma mocowanie się ze stereotypem wina przy pomocy stereotypowego wina?:) Wyprowadź mnie z błędu.

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            „Co my tak naprawdę wiemy o merlocie z Chile?” – no tyle, ile powiedziały nam dziesiątki wypitych w tej kategorii butelek.
            Rozumiem sens obrony tych lepszych Merlotów albo w ogóle ciekawszych win z Chile. Czy mamy jednak udawać że nie istnieje – ba, stanowi astronomiczną większość na półkach nie tylko w Polsce – Kidia Merlot albo Gato Negro?

          • Wojciech Bońkowski MW

            Czy snujesz jakieś uogólnienia na temat australijskiego shiraza na podstawie wypitego Jacobs Creek, albo masz ugruntowany osąd o californijskim cabsie bo spóbowałeś milion butelek od Carlo Rossi?

          • Jacek Piatkowski

            rurale, obawiam się że trafiłeś w sedno (bullseye) i to podwójnie ( double bullseye). Zarówno co do głębokich stereotypów w szeregach zespołu Winicjatywy jak i w szczególności co do uogólnień red, Bońkowskiego na temat australijskich shirazów jaki i kalifornijskich cabernetów ;-))
            niestety twój wpis nie wywoła żadnej refleksji bo standartem od pewnego czasu jest krycie przez red.nacza wszystkiego co napiszą jego podkomendni i nie ważne czy to wzajemne krycie jest tego warte czy nie.
            Inna sparwa że czytelnicy Winicjatywy chyba to widzą bo jakiekolwiek dyskusje pod wpisami umarły już dawno temu.

          • (Blogger)

            Marek Hnatyk

            Panowie (do rurale i M.H.), można oczywiście piać peany nad merlotami z Chile do kupienia w Chile, ale prawda jest taka, że konsument w Polsce nawet nie ma powszechnego dostępu do De Martino, nie mówiąc o innych winach. Gdy idzie do sklepu i pyta o Chile to zgadnijcie co dostanie…

          • Robert Szulc

            Robercie, czytam dwa razy twojego posta i nie znajduje w nim jakiejkolwiek sprzeczności/polemiki z tym co napisałem…
            Skoro tak, to domniemuje że zgadzasz się z moim zdaniem ;-)

          • (Winicjatywa)

            Marek Hnatyk

            Na Winicjatywie jest beznadzieja, ale na wszelki wypadek Pan wchodzi i sprawdza, czy da się gdzieś dowalić ;-)

          • Wojciech Bońkowski MW

            nie uważam że Winicjatywa jest beznadzieja, chociaż jest gorzej niż było a co do sprawdzania to napisze nawet że wchodzę na Winicjatywę codziennie ale głównie ze wzgledu na linkowanie blogosfery bo coraz czesciej w blogosferze przeczytam rzeczy bardzie mniej interesujace niż na Winicjatywie. A w dyskusję się właczyłem bo zobaczyłem że rurale wytknął Panu stereotypy a to był wystarczajacy dla mnie „wabik” ;-))

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            Oczywiście że tak. A stereotyp szampana buduje Moët & Chandon, a nie Krug.
            Sens wpisu odczytałem tak: wszyscy wiemy, jak smakują marketowe Merloty za 20 zł, sprawdźmy czy wino aktualnie lansowane w największej polskiej sieci wyróżnia się na tle tego standardu.

            I skąd właściwie u Ciebie takie wyczulenie na wszelkie wzmianki o komercyjnych winach z Chile i w ogóle Nowego Świata? Te wina są jakie są, niczego w tej sprawie nie wymyślamy.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Nudziłem się trochę:) A tak bardziej serio, to oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Chilijczycy produkują ocean niedobrego wina zalegającego półki supermarketów na całym świecie. Tylko czy różnią się czymś w tym od amerykańskich i australijskich korporacji, geszefciarzy z Apulii i Veneto, wszelkiej maści producentów bulk wine z Francji, Niemiec czy Hiszpanii? To prawda, że sami sobie są winni, że zrobili wiele, żeby wizerunek ich win był taki sobie, że skądś przecież wziął się syndrom „bueno, bonito, barato”. Tylko mam takie wrażenie, że jak mowa o stereotypach, to tylko oni dostają po głowie, że zbyt łatwo przychodzi nam ich szufladkować i przyklejać różne łatki. Ale może przewrażliwiony trochę jestem.

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            No, Kalifornii czy tanim półsłodkim szczynom z Italii też się u nas dostaje ;-)

            Geszefciarze z Chile się nie różnią od geszefciarzy z innych krajów. Może tylko tym, że to kraj o największej koncentracji kapitału w winiarstwie – na ponad 100 tys. hektarów działa tylko 800 podmiotów butelkujących (mniej więcej tyle co w Polsce ;-) Wiem że w Chile są ciekawe wina od małych producentów, ale ten układ sił gdzieś tam pośrednio znajduje odzwierciedlenie w eksportowej ofercie.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Co do koncentracji kapitału pełna zgoda, ale co do eksportowej oferty to tak już nie do końca. Banalnie to bardzo zabrzmi, ale siłą rzeczy co innego stoi na półkach w Warszawie, a co innego na przykład w tym cholernym Londynie, gdzie można spróbować niemal wszystkiego co w Chile najlepsze, oryginalne, nowe. Poza tym dla Chilijczyków Europa nie jest centrum świata i od lat w eksporcie dominują Chiny, Japonia, USA i Brazylia. Europa jest znacznie mniej interesująca bo konkurencja większa, a rynek mniejszy. Na nie za mądrym fejsie często widzę fotki, na których nawet naprawdę mali, ciekawi producenci z Chile, siedzą przy stole z chińskimi handlarzami gdzieś w Szanghaju i uśmiechają się od ucha do ucha nad właśnie podpisanym deal’em. Dla nich Londyn, Kopenhaga, nie mówiąc o Warszawie, nie są do szczęścia potrzebne.

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            Chinami interesują się wszyscy producenci, to oczywiste. Nadal jednak eksport do UE wart jest dla Chile 50% więcej niż do Chin. Do tego 40% eksportu do Chin to wino luzem, a średnia wartość eksportowanego do Chin wina w 2016 roku to $1.76/litr, 50% niż do Europy. Więc te fotki z Szanghaju to raczej wyjątek niż rynkowa reguła.

            Czy co innego stoi na półkach w Warszawie niż w Londynie? Sięgnij po Tesco Simply Merlot z Chile za 9,99 zł, to będziesz miał dobry ogląd tego co dominuje na rynku brytyjskim (Tesco jest tam największym detalistą, a Chile – szóstym eksporterem do UK) i skąd się wziął stereotyp, do którego odnosił się Sławej Sochaj.

            Krytycznie reewaluujmy ten stereotyp, ale nie twierdźmy, że jest wyssany z palca – stereotyp rzadko jest.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Przecież nigdzie nie napisałem, że jest wyssany z palca. Wręcz odwrotnie. Namawiam jednak do zachowania jakiejś miary. Nikt nie pisze o lieblich w kontekście stereotypu, bo się już opiliśmy Wittmanów, Kunstlerów i im podobnych i wiemy, że świat rieslinga jest gdzie indziej. Tymczasem w kontekście Chile nie mamy zbyt wielu okazji żeby nabrać innej perspektywy degustując wina od Joffre, Tirado czy Pandolfi:) Dostępność win na danym rynku kształtuje opinię konsumenta i krytyka. To oczywiste. Tylko, że generalizowanie na tej podstawie jest poznawczym błędem. I tylko tyle chciałem w tym wszystkim powiedzieć.

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            Wszystko prawda, tylko artykuł dotyczy taniego wina za 20 zł. W przypadku Rieslinga za 20 zł punktem odniesienia nie jest Wittmann, tylko Moselland i nie widzę, żeby Chile było szczególnie upośledzone z punktu widzenia tej optyki.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Zawsze powtarzałeś, że świat wina jest jeden:)

  • Gdyby nie blogsfera to dawno juz by bylo po ptokach:):)

    • (Winicjatywa)

      Donald Tratus.

      Chyba ją na próbę wyłączymy żeby zobaczyć ;-)

      • Wojciech Bońkowski MW

        Odwazny krok,ale prosze jeszcze przemyslec:):)

      • Wojciech Bońkowski MW

        rzeczywiscie to byłby niepodważalny dowód Pańskiej odwagi ;-)