Atmosphères 2010
Joseph Landron Atmosphères Brut 2010
Podane parę dni temu wszystkim znajomym to wino – już o nim w sieci sporo mówiono – wydało się szampanem (szybko ukryłem butelkę), ale być może dlatego, że nie spodziewali się, bym miał czelność podać im coś innego. Za szampana trudno go co prawda brać, gdy się nad nim dłużej zastanowić, jednak z pewnością sprawia przyjemność nie mniejszą niż wiele szampanów, trzy razy droższych.
Wynika to ze smaku, z bukietu, ale też pewnie z niskiego poziomu cukru resztkowego, co dodaje winu kopa i świeżości. Stąd duża jego kwasowość, która wszak nie jest pusta, gdyż podbita niezłą owocowością. Do tego wrażenie naturalności i czystości wina. Tym bardziej, że się wie, że producent jest ogólnie ekologiczny.
To jest zresztą ostatnio coraz częstsze i rozsądne rozwiązanie dla win musujących z Doliny Loary (i gdzie indziej): obniżać wrażenie słodyczy. Poza Vouvray (a i tu nie tak często) wina musujące słabiej integrują cukier niż szampany, więc w razie czego taki manewr przykryje niedostatki i może zapobiec ewentualnej ślamazarności wina. Loarskie bąbelki są w ogóle zbyt mało doceniane, ale to temat na inną rozmowę. (49 zł, 101win.pl)