Gajówka w Beaujolais
Pamiętam swoje zaskoczenie gdy, parę lat temu, podczas podróży po winnicach Roussillon, w której uczestniczyłem razem z Markiem Bieńczykiem, pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy rozmawiając z renomowanym winiarzem brzmiały: Chłopaki, zaczekajcie chwila, a ja skocza po jedna flaszka. Winiarzem tym był Jeremi Gaik, ceniony w regionie ekspert, doradzający w kilku uznanych posiadłościach.
Polacy robiący karierę w znanych winnicach czy po prostu produkujący wina to temat na oddzielną opowieść, do której zresztą się przygotowuję, natomiast cały dzisiejszy wstęp był tylko po to, aby opowiedzieć, co w Beaujolais robi Gajówka. Otóż Jacques Gajówka, emerytowany prawnik, prowadzi pięciohektarową posiadłość winiarską Domaine Baron de l’Écluse. Zdaję sobie sprawę, że „Polak robiący wino w Beaujolais” brzmi, przynajmniej dla kogoś, kto zetknął się wyłącznie z beaujolais nouveau, jak podwójny oksymoron. Niemniej ci, którzy mieli okazję poznać wina Marcela Lapierre’a, Pierre’a-Marie Chermette’a czy Jeana-Paula Bruna, wiedzą, że jakość win w Beaujolais może być zaskakująco wysoka.
Jacques Gajówka, którego rodzice przyjechali do Francji szukać swojego szczęścia, nie jest tak medialny jak najsłynniejsi winiarze z Beaujolais, ale wina, które robi, godne są uwagi. Winnica znajduje się w Odenas w apelacji Côte de Brouilly i jest to z pewnością jedno z lepszych siedlisk, na których mogą powstawać wina sporej klasy. Cztery hektary pierwszorzędowych łupków na zorientowanym na wschód i południe zboczu Mont Brouilly i jeden hektar granitu o ekspozycji południowo-zachodniej gwarantują dobre nasłonecznienie i drenaż wodny.
Teraz tylko tego nie zepsuć. I próbując win Jacques’a można powiedzieć, że się udało. 60-letnie krzewy gamay – a pomyśleć, że niektórzy winiarze już krzewy trzydziestoletnie oznaczają jako vieilles vignes – dają wina różniące się znacznie od stereotypu lekkiego, landrynkowego beaujolais. Choć oczywiście rześki aromat truskawek jest obecny, to mamy tu także nuty korzennych przypraw i lekko przysmażonych owoców, zaś na podniebieniu wyczuwamy delikatne taniny i, tak, tak nie bójmy się tego słowa – mineralność. Słowem wino bezpretensjonalne, ale z pewną dozą elegancji, spokojnie może dojrzewać parę lat.
Jacques naprawdę robi niezłe wina i są one dla niego bardzo ważne. Równie jednak ważne jest otoczenie, w którym dojrzewają i spotkania z ludźmi. Jacques Gajówka po prostu lubi ludzi i lubi robić dla nich wino. Dla swoich gości, przyjaciół, czasami przygodnych znajomych. Dla nich też, na zboczu wzgórza, na którym znajduje się jego winnica, zbudował niewielki amfiteatr, gdzie wspomagany przez żonę Chantal Pegaz organizuje koncerty, przedstawienia teatralne, recitale, a od swojej publiczności nie żąda biletów. Za to dla artystów teatr Jacques’a stał się ważnym miejscem promocji i kalendarz imprez jest wypełniony na długo naprzód. Warto się tam wybrać. Miejsce się znajdzie. Jacques mówi doskonale po polsku, wina dobre, a słuchanie np. jazzowego koncertu pod wieczornym niebem z fantastyczną panoramą na dolinę Saony – bezcenne.