Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Humusowy kryzys

Komentarze

Wraz z nadejściem upałów atawistyczna chęć zanurzenia kawałka marchewki w humusie jednoczy wegan i nie-wegan.

© Toa Heftiba

Od kilku sezonów humus nie schodzi z letniej listy przebojów. Ten cud bliskowschodniej myśli kulinarnej najlepiej smakuje na świeżym powietrzu, w parku, nad rzeką lub w restauracyjnym ogródku. Z alarmistycznych artykułów, jakie pojawiły się na początku tego roku w anglosaskiej prasie, wynikałoby jednak, że to ostatni sezon beztroskiego humusowego konsumpcjonizmu. Chwilę po tym, jak humus zaczął znikać z brytyjskich marketów, gazety i Twittera ogarnęła panika: jej symbolem stało się powtarzane na okrągło, złowrogie sformułowanie „hummus crisis”.

Wszystkiemu winna susza w Indiach, z których pochodzi ponad 60 proc. produkowanej na świecie cieciorki. Roślina ta potrzebuje do wzrostu ogromnej ilości wody, a do tego jest bardzo wrażliwa na zmiany klimatyczne. Nic więc dziwnego, że ostatnie fale globalnego ocieplenia mocno nadwątliły jej podaż. Jednak źródło problemów leży znacznie głębiej.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!