Weinland Grüner Veltliner 2011
Höpler Weinland Grüner Veltliner 2011
Skoro wyciągnąłem ostatnio wszystkie istotne informacje od przesłuchiwanego, należało zakończyć prowadzone śledztwo w sposób organoleptyczny. Na cel wybrałem grüner veltliner z Tesco, a konkretnie z najwyższej linii win Finest, która w końcu dotarła do Polski. O ile linia Simply obejmuje proste, przyjemne i nieskomplikowane wina na imprezy i pikniki, tak Finest to już poważniejsze wina, starannie wyselekcjonowane przez Laurę Jewell MW, wybierającą (za nienajgorsze pieniądze) wina dla Tesco. Do Polski market wprowadził całkiem pokaźną gamę tych win, zarówno białych i czerwonych, pochodzących z Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Nowej Zelandii i tego oto rodzynka z Austrii. Tyle tytułem wyjaśnienia.
Jak powszechnie wiadomo, Anglicy nie należą do fanklubu języka niemieckiego, więc wszelkie etykiety wołające do nich w tym języku budzą niechęć lub przerażenie. Stąd – już na przedniej etykiecie – znajduje się zarówno wskazówka dotycząca wymowy, jak i informacja, co ta dziwaczna nazwa oznacza.
Samo wino nie jest – jak linia Simply – butelkowane w Anglii, ale w kraju pochodzenia. Co więcej, Tesco wcale nie zamierza ukrywać kto jest jego producentem. A jest nim Höpler (angielskie dziecko krzyknęło ze strachem) – austriacki producent z Breitenbrunn (babcia zemdlała) w okolicach Neusiedlersee (rozlegają się syreny przeciwlotnicze). 46 ha upraw, 70% produkcji jest eksportowane (jak donosi strona internetowa, co dziesiąte austriackie wino w USA pochodzi właśnie od Höplera). Za 20,99 dostajemy to, czego oczekiwaliśmy: przede wszystkim cytrusy i jabłko oraz biały pieprz. Mimo 2 lat wino jest wciąż świeże i przyjemne do picia. Absolutnie bezpieczny zakup, więc jeśli ktoś potrzebuje wina na cieplejsze, majowe dni (korkociąg będzie zbędny bo wino ma zakrętkę), a przy okazji chce sprawdzić austriacką rekomendację z Tesco – polecam.
(Importerem jest Tesco, cena: 20,99 zł)
Źródło: zakup własny autora.