Gródek Rondo 2018
Choć powoli zbliżamy się do rozpoczęcia nowego sezonu w polskim winiarstwie (a nawet mamy już w sprzedaży pierwsze wino z rocznika 2019 – szczegóły wkrótce!), to dziś chciałbym powrócić do wcześniejszych debiutów i przedstawić producenta, o którym z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy.
Małopolska Winnica Gródek znajduje się w Zbyszycach i jej położenie niewątpliwie predestynuje ją do czołówki najpiękniej położonych polskich winnic. Jej nasadzenia na południowo-wschodnim zboczu półwyspu schodzą bezpośrednio nad Jezioro Rożnowskie. Ta lokalizacja zapewnia jej też wyjątkowy, zdecydowanie łagodniejszy mikroklimat. Pierwsze nasadzenia (5 tysięcy krzewów) pochodzą jeszcze z 2014 roku, ale największy rozwój trwa tu od dwóch lat. Łączna powierzchnia upraw przekracza już dzisiaj 6 hektarów. Właściciele postawili na 16 szczepów stanowiących wypadkową odmian hybrydowych (jak choćby hibernal, sibera, rondo, marechal foch czy leon millot), ich drugiej generacji – PIWI (solaris, muscaris, cabernet cortis i cabernet cantor) oraz vitis vinifera (riesling, pinot gris, pinot noir). Konsultantem winnicy gdy chodzi o wszelkie aspekty enologiczne jest Agnieszka Rousseau.
Zważywszy na położenie, nie jest zaskoczeniem, że winnica przygotowała się także do prowadzenia działalności enoturystycznej – latem do dyspozycji odwiedzających jest duży taras z robiącym wrażenie widokiem, zimą (lub przy niesprzyjającej pogodzie) – spora sala degustacyjna. W planie jest także stworzenie zaplecza noclegowego, choć już teraz wykorzystywać można bazę turystyczną w okolicy.
Rocznik 2016 i 2017 powstał jeszcze w ograniczonej ilości, mocniejszym debiutem były wina z rocznika 2018, wciąż pochodzące jedynie z części winnicy (pozostała czeka na swój debiut). Poniżej recenzuję trzy najciekawsze.
Zdecydowanie najbardziej smakowało mi Rondo 2018. Od dłuższego czasu piszę o tym, że poza nielicznymi wyjątkami (jak choćby Winnica Spotkaniówka czy Moderna), naprawdę trudno znaleźć na rynku dobre wina powstałe z tej odmiany. Po części wynika to z kapryśności samego szczepu, niezbyt łatwego w uprawie, po części z braku pomysłu winiarzy na charakter tworzonego wina. W efekcie są już winnice, które pozbyły lub pozbywają tej odmiany. Przykład tego wina pokazuje jednak, że być może nie są to słuszne decyzje. Jest tu wszystko, czego potrzeba w lekkim (tylko 10% alkoholu!), czerwonym winie – dobra jakość owocu, soczyste aromaty malin, porzeczek i jeżyn, delikatnie wyczuwalna tanina i bardzo dobra, orzeźwiająca kwasowość. Lekko schłodzone jest świetnym kompanem do jedzenia – od kaczki czy gęsi przez makarony z mięsnym wkładem po street food (50 zł). ♥♥♥+
Podoba mi się także Regent Rose 2018, bo także on posiada wszystkie cechy różowego wina, po które chciałbym sięgać – jest lekki, zdecydowanie wytrawny i wyposażony w delikatne aromaty maliny, aronii, poziomki i truskawki oraz dobry, orzeźwiający finisz. Choć jego żywiołem jest gorące lato, sporo frajdy daje także w zimie (60 zł). ♥♥♥
Wreszcie – nasza „narodowa” odmiana, czyli Solaris 2018. Jego największą zaletą jest to, że producent znalazł tu własny pomysł na ten szczep. W porównaniu z wieloma, prężącymi muskuły, napakowanymi cukrem resztkowym i alkoholem wersjami ta jest znacznie lżejsza. Niższy jest alkohol (11,5%, w wyjątkowo przecież gorącym roczniku, za co odpowiada wspomniany mikroklimat), a tradycyjne dla solarisa aromaty owoców tropikalnych tutaj zastąpiły jabłka, biała porzeczka, trochę gruszkowych akcentów i sporo nut ziołowych. Także tutaj całość zwieńczona jest dobrą kwasowością (50 zł). ♥♥♥
W podanych cenach wina zakupić można bezpośrednio w winnicy, dostępne są także w miejscach współpracujących z producentem (m.in. Hotel Heron, Hotel Lemon, Winnacja, Baazar Bistro, Lipowa 6F, Gęś w Dymie, Restauracja Cadenza, Prodiż Bistro & Nero).
Źródło win: udostępnione do degustacji przez producenta.