Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Grecja w Warszawie

Komentarze

Stało się! Greccy winiarze wreszcie tłumnie, a nie kryjąc się pojedynczo po importerskich katalogach, zawitali do Warszawy. To była pierwsza taka okazja do spróbowania szerokiego przekroju (50 etykiet) winnej Hellady. Pojawili się zarówno producenci już obecni w Polsce, jak i dopiero szukający partnerów. Dla mnie ten dzień był nie tylko honorem i przyjemnością, ale zwieńczeniem długich namów i starań – po 13 latach od pierwszej edycji przewodnika Wina Europy, w którym z Markiem Bieńczykiem zrecenzowaliśmy ponad 200 greckich win, dekadę po pierwszych próbnych importach przez Eximę i 101win.pl, temat Grecji zawitał w Polsce na poważnie i chyba już na stałe.

Ten rok był bodaj przełomowy. Obok greckich specjalistów, jak recenzowani niedawno Euro-Foods Polska (prawdziwy bohater degustacji, importuje 5 z 10 obecnych winiarzy) i Greek Trade, wina z Hellady zaczynają trafiać do katalogu importerów mainstreamowych, dobrze obecnych na naszym rynku, jak Mielżyński i Partner Center. Te niezwykłe szczepy – Assýrtiko, Malagousiá, Xynómavro i Aghiorghítiko to tylko wierzchołek wielkiej góry lodowej – i niezwykłe smaki stają się modne w dzisiejszym kontekście poszukiwania lokalności, unikatowości. Ceny – dawnej uważane za zbyt wysokie – dziś już nie tylko nie rażą, ale wręcz okazują się nader atrakcyjne (znajdzie mi lepsze wino niż Kir-Yiánni Rámnista za 72 zł…). Również na warszawskiej degustacji dominowała taka kolejność zdarzeń: dezorientacja, zaskoczenie, uznanie, zachwyt, zamiar. Oby tak dalej! Zadaniem na rok 2017 jest – 5 kolejnych producentów w katalogach importerów, 20 nowych etykiet do wyboru przez Was, drodzy Czytelnicy.

A na razie proponuję subiektywny przegląd tego, co było do spróbowania w Warszawie:

biblia-chora

Biblia Chora – znana od dekady posiadłość założona przez dwóch czołowych greckich enologów – E. Gerovassilíou i W. Tsaktsarlisa. Nowoczesne w stylu wina powstają w apelacji Pángeon we wschodniej Macedonii. Nie ma tu szczepów rdzennych, używa się międzynarodowych (Sauvignon Blanc, Cabernet, Merlot, Syrah) i ogólnogreckich (Assýrtiko, Aghiorghítiko). Najlepsze wrażenie zrobiło doskonałe Ktima Biblia Chora White 2016 (Sauvignon–Assýrtiko), po którym nie widać młodego wieku, a dwa pozornie niekompatybilne, kwasowe szczepu świetnie się zgrały. Cięższym winem białym, leżakującym w beczkach jest Óvilos 2015 (Sémillon–Assýrtiko). Wina czerwone są cięższe i bardziej śródziemnomorskie od czerwonych, uwagę zwracał m.in. Biblinos 2015, produkowany z „nieznanego miejscowego szczepu” – słodkie porzeczki na łożu bardzo szlachetnych tanin, mocna 90-ka. (Importer w Polsce: Euro-Foods Polska)

mega-spileo-red

Cavino – ten duży hurtownik (o którym pisałem już tutaj) swoje najlepsze wina butelkuje pod marką Mega Spileo. W Warszawie zaprezentował pięć z nich. Mniej spodobał mi się nowy rocznik Nemea Grande Reserve 2009, któremu brak świeżości poprzednika. Natomiast Mega Spileo Red 2010 to poważna butelka, jeszcze mocno beczkowa, w stylu ambitnej hiszpańskiej Reservy, z dużym taninami – konieczna cierpliwość. Winiarscy etnografowie mogą się ponadto podniecić unikatowym składem tego wina – 60% szczepu Mavrodáphne (zwykle używanego do win słodkich) oraz 40% bardzo rzadkiego Mávro Kalavrýtino. Podobnie w Mega Spileo White 2015 spotkacie ciekawy peloponeski szczep biały Lagórthi, a na deser (a właściwie na aperitif, bo to wino wytrawne) – aromatyczny Moscháto Spinas. To się nazywa lokalność! (Importer w Polsce: Euro-Foods Polska)

Gerovassiliou – legenda winiarskiej Grecji, o której polskim debiucie wspominaliśmy już tutaj i tutaj. Zaprezentowała pięć win – niedawno recenzowane Gerovassiliou White, za to w nowym roczniku 2016 (zaczekałbym); najlepszą w Grecji interpretację szczepu Malagousiá 2015; mocno beczkowe, ale kulturalnie zrobione Chardonnay 2015. A także wina czerwone – klasyczne Gerovassiliou Red 2015 (Syrah, Merlot i miejscowy Limnió), wybitnie satysfakcjonujące, kakaowo-śliwkowe wino sporej formatu. Jedynie flagowe Ávaton 2013 mimo potężnej materii nieco mnie rozczarował nadmierną beczką i przejrzałymi taninami. Do ponownego sprawdzenia. (Importer w Polsce: Euro-Foods Polska)

Ktíma Kir-Yiánni Náoussa Xynómavro Rámnista 2012

Kir-Yianni – kolejna gwiazda greckiego firmamentu. Król macedońskiego szczepu Xynómavro, którego spróbowaliśmy w kilku odsłonach – m.in. intrygującej różowej musującej Akakies Sparkling 2015, która wydała mi się jednak zbyt słodka (18 g cukru). Bardzo duże wrażenie robił „super-Macedończyk” Ktima Kir-Yianni 2013, gdzie Xynómavro pożeniono z Merlotem i Syrah – to wino bardzo skoncentrowane, pestkowe, zarazem gładkie, dojrzałe, mięsisto-owocowe, do picia dzisiaj z karafki, a najlepiej za 5 lat. Ale i tak (jak zwykle) najwspanialej wypadła selekcja Xynómavro z pojedynczej winnicy – Rámnista 2012, niezwykle stylowe, lekkie jak zimny burgund, ale taniczne jak mocne Barolo. Wino marzeń! (Importer w Polsce: Mielżyński)

domaine-costa-lazaridi-amethystos-red-2009-label

Costa Lazaridi – duży i znany producent z Doliny Krzemowej greckiego winiarstwa, czyli apelacji Drama we wschodniej Macedonii. Dobrze zrobione, kompetentne, atrakcyjne wina oparte jak Biblia Chora na szerokim wachlarzu szczepów – mamy więc sprawdzoną już mieszankę Sauvignon i Assýrtiko (Améthystos White 2016), i kupaż bordoski z domieszką Aghiorghítiko (Améthystos Red 2013). Najciekawsze okazało się o bodaj Oenotria Land 2013, wyważony, choć jeszcze bardzo mięsisty kupaż 90% Caberneta i 10% Aghiorghítiko pochodzący z Attyki, regionu wokół Aten, znanego głównie z produkcji retsiny i neutralnych win białych, a nie wyrazistych czerwonych. (Importer w Polsce: Euro-Foods Polska) 

lyrarakis-kotsifali

Lyrarakis – znane nazwisko ze środkowej Krety. Archeolodzy i paleografowie zachwycili się tu możliwością spróbowania rdzennego szczepu Plytó, sięgającego ponoć czasów minojskich – Plyto Psarades Vineyard 2015 to był zadziwiający mięsisto-rybny smak na podkładzie warzywnym. Mandilari Plakoura Vineyard 2013 prezentowało główny czerwony szczep Morza Egejskiego w wersji ambitnej z beczką, która jednak nie zdołała spiłować temu istnemu winnemu grizzli tanicznych pazurków. Dla mnie najciekawszym winem na tym stole było Kotsifali 2014 – to inny szczep kreteński, zwykle podstawa mieszanek, bo sam w sobie jest dość lekki, burgundzko-bożoleski, choć też całkiem mięsisty i wiejski – oryginalny i bardzo pijalny. (Szuka importera w Polsce).

Sigalas – posiadłość znana wszystkim miłośnikom win greckich. Jeden z czołowych, a być może czołowy winiarz na kultowej wyspie Santorini. Niebotyczny poziom win od podstawowego Assýrtiko–Athíri 2015 (wspaniały słono-słodki wstęp do tematu) aż po niezapomniane słodkie Vinsanto 2006 wyciskane z suszonych gron, a potem długo utleniane w beczce. Lecz najważniejsze były dwie wersje białego Santorini Assýrtiko – klasyczna z rocznika 2016 (bodaj najlepszy w ostatnich latach, co za intensywność!!) – oraz beczkowa Barrel 2015, szkoleniowo pokazująca, jak wiele w winie białym zmienia użycie dębu, ale też ile wino może dębinie przeciwstawić własnej mocy. Pozycje absolutnie obowiązkowe dla każdego winomana!! (Importer w Polsce: Euro-Foods Polska)

skouras_megas_oenos_greece_2010_label-900x900

Skouras – od wielu lat jeden z liderów apelacji Neméa na Peloponezie. Jego Neméa St. George 2013 to świetne wprowadzenie w ten szczep – śliwkowy, gładki, bogaty (i beczkowy) jak przystało na „greckiego Merlota”. Ambitniejszy styl „supertoskański” reprezentowało Megas Oenos 2013, w którym lokalny szczep Aghiorghítiko pożeniono z 20% Cabernet Sauvignon – do tego wina warto wrócić za 5 lat. Wśród białych smaczna i ciekawa interpretacja klasycznego szczepu Moschofílero z Peloponezu – coś jak Muscat z sokiem z cytryny. Wina bardzo solidne, dobrze zrobione, komercyjne w dobrym sensie tego słowa. (Szuka importera w Polsce).

limniona-erithros-750-ml-ktima-theopetra

Theopetra – niewątpliwa sensacja warszawskiej prezentacji, winiarnia z mało znanego i poważanego regionu Tesalia w środkowej części Grecji, który poza apelacją Rapsani dotąd niczym szczególnym się nie odznaczył. Wina niezwykle wyraziste, skoncentrowane i intensywne, w „stylu międzynarodowym”. Trochę gorzej na tym wyszło białe Theopetra Estate Barrel Fermented 2015 (50% Assýrtiko, 50% Malagousiá) grzeszące niedostatkiem aromatu jak na tak mocną beczkowo-kwasową strukturę. Natomiast czerwone zachwyciły bodaj wszystkich, choć trzeba lubić ten bardzo dębowy styl. Theopetra Estate Red 2012 (Cabernet, Syrah i miejscowy Limniona) smakował jak ambitna Ribera del Duero Crianza, Theopetra «24» 2011 (Cabernet Sauvignon i Syrah) jest potężny jak rodyjski kolos, ze świeżą wiśniową kwasowością od Syrah – dajcie mu trzy lata. Najbardziej oryginalnym i ciekawym winem jest Limniona 2012 – duże, grube, barczyste wino z potrójną dawką garbników, ale i ukrytą mineralnością, niuansem suszonego oregano. Doskonałe! (Szuka importera w Polsce).

Tsantali-RAPSANI-RESERVE-brand-label

Tsantali – o supersolidnych winach tego giganta pisałem na Winicjatywie przed miesiącem. Z przyjemnością wróciłem do środziemnomorskiego, mięsistego jak papryczna kiełbaska Maronia Mavroudi 2013 z Tracji. Z jeszcze większą przypomniałem sobie moje wino listopada, czyli Rapsani 2013, elegancko-wiśniowe wino ze stoków Olimpu. A z jeszcze, jeszcze większą spróbowałem po raz pierwszy jego wypasionej wersji, czyli Rapsani Reserve 2012. Mało tu beczki, sporo nadal owocu, ale gładszego, bogatszego, soczystszego. Duży potencjał starzenia, ale już dziś też duża, bo arcygrecka przyjemność. (Importer w Polsce: Greek Trade)

Winicjatywa była organizatorem wydarzenia na płatne zlecenie greckiej agencji promocji.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • marek

    „Również na warszawskiej degustacji dominowała taka kolejność zdarzeń: dezorientacja, zaskoczenie, uznanie, zachwyt, zamiar.”

    jesli to dotyczyło kraju który nie jest w czołówce producentów naprawdę wspaniałych win to jaka by była reakcja polskiej publiczności na degustację win z wyższej półki z USA?? chyba by się ziemia zatrzęsła..

    A jeśli chodzi o greckie wina to trzy naprawdę znakomite wina greckie jakie miałem ogromną przyjemność wypić to:
    – Manolesaki Estate Cabernet Sauvignon 2003
    – Nectar Samos 2009
    – Boutari Nemea Agiorgítiko rocznik chyba 2005

    • Wojciech Bońkowski

      marek

      Przykro mi Pana zmartwić, ale parę degustacji win z USA w Warszawie już się odbyło i efekt był trochę mniejszy. Ale czekamy dalej…

      • marek

        Wojciech Bońkowski

        a co było prezentowane? Carlo Rossi , Sutter Home i Rancho Zabaco?
        Aha

        • Wojciech Bońkowski

          marek

          Ostatnio Ridge, Seghesio, Merryvale i Pański ulubieniec Louis M. Martini.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            Co było od Ridge? pewnie najtańszy Zinfandel. Seghesio to co u Mielża? Merryvale też tylko co dostępne u Mielżynskiego?
            Martini za 17 Euro lub 90 zł to jest okazja cenowa ale to nie jest wino które daje jakiekolwiek wyobrażenie o potędze win z USA. Pozostałe zresztą też.

            To tak jakby o jakości win z Bordeaux ktoś się wypowiadał na podstawie degustacji win bordoskich wyłącznie z Biedronki i Lidla.

          • Wojciech Bońkowski

            marek

            Był Geyserville 2012, Monte Bello 2011 i Lytton Springs 2003, ale jakie to ma dla Pana znaczenie? Ważne że można się wypowiedzieć kilka o degustacji, na której się nie było i na tej podstawie udowadniać swoją tezę.

          • marek

            Wojciech Bońkowski

            gdyby to nie maiło znaczenia to bym się nie pytał jakie wina były na degustacji, prawda? a co do przyjętej z góry tezy to jak to się mówi „przyganiał kocioł garnkowi” ;-)

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            marek

            Że też się Panu chce. Święta idą, pokoju życzę.