Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Gęsina i wina na Świętego Marcina

Komentarze

11 listopada to data, w której splata się kilka godnych upamiętnienia wydarzeń o różnym ciężarze gatunkowym. W przypadku historii Polski świętowanie każdego z nich napotkało większe lub mniejsze trudności. Rzecz jasna, najważniejszym z nich jest Narodowe Święto Niepodległości ustanowione 22 kwietnia 1937 r., które z oczywistych powodów funkcjonowało jedynie dwa lata i zostało przywrócone dopiero w 1989 r. Dziś nikt nie ma wątpliwości co do jego znaczenia, choć nie da się nie zauważyć coraz większych rozbieżności w jego świętowaniu.

Święty Marcin. © Żywoty świętych pańskich

Ale 11 listopada to także dzień Świętego Marcina, patrona m.in. winiarzy i winogrodników. To święto obchodzone w większości krajów Europy (jedynie na Węgrzech nieco wcześniej – 8 i 9 listopada), z którym nierozerwalnie wiążą się tradycje gastronomiczno-winiarskie. W wydaniu polskim przez długie lata kojarzyły się one przede wszystkim z poznańskimi rogalami świętomarcińskimi, ale mało kto pamięta, że podobnie jak na Zachodzie, tego dnia już w średniowiecznej Polsce raczono się gęsiną. I nie było to bynajmniej wydarzenie kameralne – 11 listopada 1865 r. w samej tylko Warszawie zjedzono ponad 20 tysięcy gęsi! Później tradycja ta – z tych samych powodów co wskazane na początku tekstu – upadła. W przeciwieństwie do Święta Niepodległości jednak nie odrodziła się po 1989 r. Przez 20 lat Polska była (i wciąż jest) przede wszystkim eksporterem gęsi do Niemiec (gdzie to święto ma się chyba najlepiej) i trudno stwierdzić, czy w zastanym obrazie nastąpiłyby jakiekolwiek zmiany, gdyby nie Jacek Szklarek, prezes Slow Food Polska, którego wielokrotnie miałem już okazję przedstawiać. To z jego inicjatywy w 2009 r. zrodziła się akcja Gęsina na Świętego Marcina, której efekt zaskoczył chyba wszystkich, łącznie z samym zainteresowanym. Żaden komplement nie zastąpi wymiernych efektów: w ciągu 9 lat jej trwania spożycie gęsiny w Polsce wzrosło z 17 do do 230 gramów na osobę, czyli prawie 14-krotnie!

10 listopada tego roku uroczyście zainaugurowano już dziewiątą odsłonę akcji, która tym razem potrwa do 3 grudnia. Weźmie w niej udział 120 wybranych restauracji (spośród 500, które zgłosiły swój akces), a w każdej z nich znaleźć będzie można przynajmniej trzy dania na bazie gęsiny (może to być zarówno przystawka, jak i pierwsze lub drugie danie, a nawet… deser, bo taki przypadek miał już miejsce w przeszłości). I wreszcie crème de la crème (przynajmniej z mojego punktu widzenia) – wszędzie znajdziemy także wino świętomarcińskie.

Słynne już logo akcji. © Slow Food Polska.

Tradycja jego spożywania powróciła najpóźniej. Po raz pierwszy pojawiło się w sprzedaży w 2013 r., także na potrzeby opisywanej powyżej akcji, a jego producentem była Winnica Srebrna GóraDebiutanckie wina nam smakowały, później opisywaliśmy także kolejne roczniki (2014 i 2015). Obserwując rozwój polskiego winiarstwa i liczbę pojawiających się winnic (a przybywa ich po kilkadziesiąt rocznie) można się było spodziewać, że w kolejnych latach, w okolicach 11 listopada, będziemy mieli do czynienia z coraz szerszym wyborem. I rok 2017 jest pierwszym, w którym to faktycznie nastąpiło. W Tarnowie zorganizowano Świętomarciński Orszak Winny, podczas którego spróbować można było win od lokalnych producentów. Po raz pierwszy w swojej historii, młode wino (Łazole 2017) wyprodukował Krzysztof Fedorowicz z lubuskiej Winnicy Miłosz. Przyciąga uwagę nie tylko atrakcyjną etykietą.

Debiut w Winnicy Miłosz. © Winnica Miłosz.

Niewątpliwie szczególnie aktywne były winnice z Małopolski. Swoje wina przedstawiła Winnica Wieliczka i Winnica Kresy. Ta pierwsza przygotowała autorską odpowiedź na gemischter satz – kupaż wszystkich białych odmian winnicy. Kombinacja chardonnay, sauvignon blanc, muskata i grüner veltlinera dała fajne, dość soczyste wino, z przyjemną kwasowością, którego większość wciąż pozostaje w kadziach – będzie butelkowane w grudniu (♥♥♡). Winnica Kresy (prezentowana chociażby w tym tekście) przedstawiła świętomarcińskie wydanie dwóch swoich win – białego Jura!Sic!17 (solaris i seyval blanc) oraz różowego – Monarchia Rose17. Dzięki współpracy producenta z warszawskim lokalem Melt, miałem okazje spróbować pierwszego z nich i bardzo podobało mi się połączenie aromatów młodych jabłek i gruszek, szczypty ziół i sporej, orzeźwiającej kwasowości. (♥♥♡)

Fajne! © Maciej Nowicki.

Na dużo większą skalę (1200 butelek białego i 1800 czerwonego) wina wyprodukowała Winnica Srebrna Góra. Po latach angażowania się w akcję Gęsina na Świętego Marcina tym razem producent połączył siły z inną – Czas na Gęsinę – która swoim zasięgiem obejmuje przede wszystkim województwo kujawsko-pomorskie. Same wina zakupić można także indywidualnie, poprzez ich dystrybutora – importera wina.pl – oraz specjalistyczne sklepy z winem. Ich ilość została jednak mocno nadszarpnięta już w czasie inauguracji sprzedaży. Pierwsze butelki odkorkowano bowiem tradycyjnie w czasie Krakowskiego Festiwalu Młodego Wina – piątej już odsłony absolutnie fenomenalnej imprezy i żywego dowodu na to, że Polacy potrafią się świetnie bawić na tak dużych wydarzeniach nie tylko w towarzystwie piwa. W ciągu pierwszych trzech godzin zakupiono 700 (!) butelek tegorocznego, młodego wina, zmuszając organizatorów do błyskawicznego uzupełnienia zapasów. Jako pierwsze wykupiono wino w białej odsłonie i jest to całkowicie zrozumiałe – to powrót do klasyki z 2013 roku (solaris z 10% domieszką siegerrebe i ok. 12 g/l cukru resztkowego). Wino jest pełne soczystych, białych owoców, z dobrze zaakcentowaną słodyczą i niezłą kwasowością, a przede wszystkim ultra-uniwersalne. Sprawdza się zarówno solo jak i w towarzystwie lekkich przekąsek (♥♥♡). Wersja czerwona (w tym roku to kupaż rondo, regenta i pinot noir w równych proporcjach) jest dużo poważniejsza, zdecydowanie wytrawna, z nutami pestek młodej wiśni, ale i warzywnymi akcentami. W tym przypadku młodość wina działa trochę na jego niekorzyść, dlatego lepiej wypada z jedzeniem, czyli oczywiście z gęsią ( ♥♥+). Obydwa wina kosztują po 39 zł.

To już 5 rocznik. © Winnica Srebrna Góra.

Warto jednak podkreślić, że na imprezie można było znaleźć nie tylko coś dla ciała, ale i duszy. Po raz pierwszy przyznano Nagrody świętego Marcina za wspieranie polskiego winiarstwa i świętomarcińskich tradycji. Statuetki wykonane przez słynnego (m.in.z „balansujących rzeźb”), krakowskiego rzeźbiarza, Jerzego Kędziory, otrzymali w tym roku: Jacek Szklarek, którego zasługi wymieniam praktycznie w całym tym tekście, poseł Michał Wojtkiewicz, który mocno wspiera pozytywne dla polskich winiarzy, zmiany w legislacji oraz moja skromna osoba. Przedstawiono także projekt pomnika świętego Marcina, który wkrótce stanąć ma wśród winnic Srebrnej Góry.

Festiwal Młodego Wina w Krakowie – warto tam być! © wKrakowie.pl.

Najwięcej świętomarcińskiego wina (po 6000 butelek w wersji białej i czerwonej!) przygotował jednak tegoroczny debiutant – Winnica Turnau. Producent stał się także nowym partnerem akcji Gęsina na Świętego Marcina i to jego wina znajdą się w uczestniczących w tym wydarzeniu restauracjach, ale podobnie jak w przypadku Srebrnej Góry można je także zakupić indywidualnie – bezpośrednio poprzez sklep internetowy winnicy oraz w sklepach specjalistycznych. W samych winach widać słynne dążenie do perfekcyjności enologa, Franka Fausta. Nie ma w nich nic przypadkowego i tak naprawdę, gdyby degustować je w ciemno, trudno by się było domyślić, że mamy do czynienia z rocznikiem 2017. Dodatkowo w białym winie (100% odmiany solaris), widać, że jest to sztandarowa odmiana producenta, bez wątpienia pomógł też fakt, że w wyjątkowo ponurym klimacie tego rocznika odmiana nie miała żadnych problemów z dojrzewaniem. Grona zebrano już 10 września, podczas gdy inni polscy producenci, w oczekiwaniu na lepsze parametry, często zbierali solarisa dopiero pod koniec września. Stąd pojawiają się typowe aromaty – brzoskwinia, gruszka, nuty ananasa, oraz – klasycznie już – dobry balans pomiędzy cukrem resztkowym a kwasowością (♥♥♥). Frank poradził sobie także z winem czerwonym, złożonym w 100% z niełatwą za młodu odmianą rondo. Dostajemy tu młodą czereśnię, maliny, trochę gumy balonowej i odrobinę ziemistości. Tanin jest niewiele, kwasowość niska, ale całość naprawdę przyjemna w odbiorze (♥♥♡). Każde z win kosztuje 59 zł, co nie jest niską kwotą jak na wino świętomarcińskie, dla mnie jednak są to wina do wypicia bardziej w ciągu roku niz w ciągu miesiąca.

Po raz pierwszy. © Winnica Turnau.

Warto pamiętać, że przed nami jeszcze jedna impreza z młodym winem – Święto Młodego Wina w Sandomierzu. Zapraszamy już w najbliższy weekend, szczegóły znajdziecie tutaj.

Odsłona 2017. © Sandomierz.pl.

Źródło win: próbowane na degustacjach, Winnica Kresy – zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.