Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Niemieckie generacje

Komentarze

Na początku 2016 roku, po jednej z pierwszych w kalendarzu degustacji, bardzo chwaliłem działania Niemieckiego Instytutu Wina w Polsce i kolejny rok rozpocznę podobnymi pochwałami.

Anna Gmurczyk - prężnie szefująca Niemieckiemu Instytutowi Wina w Polsce. © Wina Niemieckie.
Anna Gmurczyk – prężnie szefująca Niemieckiemu Instytutowi Wina w Polsce. © Wina Niemieckie.

Końcówka roku 2016 stała pod znakiem Generation Riesling. Ta powołana w 2006 roku platforma miała pierwotnie naprawić negatywny obraz niemieckich win na rynku angielskim. A nowe twarze młodych (granica wieku to 35 lat), świetnie wykształconych, zdolnych winiarzy nadawały się do tego najlepiej.

Dziś zasięg działania jest znacznie szerszy, a nowe koncepcje i pomysły marketingowe omawiane są na corocznym forum. Generation Riesling aktualnie skupia 530 członków i około 300 winnic (nie każdy członek musi być właścicielem winnicy). Celowo unikam słowa „stowarzyszenie”, bo to często wiąże się z legitymacjami czy składkami, tymczasem w GR ich nie ma – każdy zainteresowany winiarz chętny do działania we wspólnej sprawie może do niego przystąpić. Na cieszącej się dużym powodzeniem platformie internetowej każdy z członków może zamieścić swój profil z informacjami o winach czy wszelkiego rodzaju nowościach. GR kładzie duży nacisk na terroir, ale wbrew nazwie nie ogranicza się wyłącznie do rieslinga. Ten najpopularniejszy w Niemczech szczep pełni działanie przewodnie z uwagi na swoją powszechną rozpoznawalność, ale nie zamyka drogi dla producentów Silvanera czy Grauburgundera.

Niewielka część członków Generation Riesling. © Generation Riesling.
Niewielka część członków Generation Riesling. © Generation Riesling.

Faktycznie, Generation Riesling zdecydowanie wpłynął nie tylko na ocieplenie wizerunku w Wielkiej Brytanii, ale i na popularyzację niemieckiego wina na całym świecie. Ten zastrzyk orzeźwienia „dotknął” nawet ich macierzysty rynek, gdzie mówiono wprost: „Generation Riesling starł kurz z butelek, niemieckie wino jest młode!“. Mieliśmy okazję przekonać się o tym w czasie dwóch degustacji – warszawskiej, prowadzonej przez Tomasza Prange-Barczyńskiego (Generation Riesling był honorowym gościem Gali Grand Prix Magazynu Wino) – i krakowskiej pod dowództwem Mariusza Kapczyńskiego z portalu Vinisfera, odbywającej się w ramach targów EnoExpo. Poziom 13 win zaprezentowanych na tej drugiej imprezie był naprawdę wysoki, a zaprezentowane spektrum zadowoliłoby każdego – pojawiły się oczywiście Rieslingi z Nahe, Palatynatu, Hesji i rzecz jasna Mozeli, ale także Müller-Thurgau z Frankonii czy Spätburgunder z Badenii i Hesji. A moja najlepsza piątka to:

Weingut Jülg Blanc de Noir Brut 2013 (Palatynat) – świetne wino musujące z czarnych winogron Pinot Noir i Pinot Meunier. Ultraświeże, lekkie, przyjemnie musujące, pełne cytrusów i młodych jabłek, z lekkimi nutami drożdżowymi.

Weingut Franzen Riesling Der Sommer Was Sehr Gross 2014 (Mozela) – nazwa długa (w luźnym tłumaczeniu „wspaniałe lato”), ale opis może być wyjątkowo krótki – bardzo świeży riesling z soczystym owocem i znakomitym balansem. Klasyk!

Weingut Sinß Windesheim Riesling „S” 2015 (Nahe) – 200 lat rodzinnych tradycji nie poszło na marne. Nuty brzoskwiniowe, ale przede wszystkim wyraźna mineralność i długi słony posmak. Bardzo dobrze zrobione!

d

Weingut Braun Riesling trocken 2015 (Palatynat) – wina tego producenta zdążyły już wcześniej zrobić wrażenie na Wojtku Bońkowskim, a rocznik 2015 jest jeszcze lepszy! Wino raczej strukturalne, z oszczędnym owocem, zdecydowanie po naftowej stronie mocy, wręcz lekko taniczne. Dużo świeżości i jak dla mnie – zakup obowiązkowy (Importer w Polsce: 13 Win).

Weingut Schätzle Spätburgunder Schatz vom Vulkan 2013 – czerwony rodzynek w moim zestawieniu, kolejny dowód (po niedawno opisywanych winach z Winnicy Thörle), że niemieckie Pinot Noir to teraz jeden z najgorętszych tematów. Poziomki, truskawki, jałowiec, trochę ziemistości – czysty hedonizm.

Marek Gałaj i Mariusz Kapczyński. © Maciej Nowicki.
Marek Gałaj i Mariusz Kapczyński. © Maciej Nowicki.

Ale to nie koniec. W Krakowie – przy okazji degustacji win niemieckich w tamtejszym Konsulacie Generalnym i może jako kontrapunkt do „młodzieżowości” Generation Riesling – odbyło się także seminarium poświęcone starszym rocznikom Rieslinga. Wiadomo, że wina z tego szczepu mają duży potencjał starzenia, ale możliwość stwierdzenia tego w praktyce to coś zupełnie innego. A taką właśnie możliwość mieliśmy – dzięki Markowi Gałajowi, prawdziwemu ambasadorowi win niemieckich w Polsce, który dzięki wieloletniej współpracy z największą niemiecką spółdzielnią Moselland ma teraz możliwość  wydobycia z czeluści jej piwnic naprawdę niezwykłych roczników.

Podróż rozpoczęliśmy dość niewinnie, od rocznika 2003, reprezentowanego przez Weingut Markus Molitor (importer w Polsce: Winkolekcja). Bernkasteler Lay Riesling Spätlese trocken to – jak to się mówi – szkoleniowo dojrzały riesling, tak pod względem owocu (brzoskwinia, jabłko), jak i akcentów korzennych i mineralnych. Przed nim co najmniej 10–15 lat dalszego starzenia.

Cztery lata starszy był Leiwener Laurentiuslay Riesling Spätlese trocken 1999 z winnicy Köwerich. Jeszcze dojrzalsze jabłka i jeszcze wyższa kwasowość plus muśnięcie akcentów naftowych. Zgodnie uznano go za wino zdumiewająco świeższe, z jeszcze dłuższym potencjałem starzenia niż poprzednie. Ale emocje dopiero miały nadejść.

Jako pierwszy wywołał je Piesporter Goldtröpfchen Riesling Auslese 1976 z Moselland. Wciąż w dobrej formie, z wyraźną kwasowością, a nawet – ba! – odrobiną gorzkiej taniny w posmaku, ale przede wszystkim z niesamowitą feerią aromatów – od kandyzowanych i suszonych owoców (morela) po keks i nuty mokrego tytoniu.

Crème de la crème stanowiło wino z posiadłości Staatsweingüter Erbacher Martobrunn Riesling Spätlese 1971. Kompletnie inny styl od poprzednika – początkowe nuty jodynowe i apteczne z czasem ustępowały miejsca pomarańczom, przyprawom korzennym i wyraźnym akcentom kredowym. Nad wszystkim wciąż panowała kwasowość, a kolejny raz tego dnia miało się wrażenie, że to wino nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.

Nie powiedział go także Niemiecki Instytut Wina w Polsce, który już zapowiedział kolejne degustacje w przyszłym roku.

W obu degustacjach brałem udział na zaproszenie Organizatora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Irek „blurppp” Wis

    Erbacher Martobrunn Riesling Spätlese 1971 – albo za szybko opróżniłem kieliszek, albo poziom innych win mocno wyśróbował poziom, ale u mnie całość zatrzymała się na poziomie jodyny i bandaża, tyle tylko że kwasowego

  • Woyteck

    Zawsze ten reichsadler na etykietach klasztoru Eberbach budzi moje złe skojarzenia. Nie było tam na degustacji butelek sprzed 1945? Nie miał ten adler takiego wieńca w szponach?

    • Paweł

      Woyteck

      Pijemy wino, nie ideologie ;)

      • Woyteck

        Paweł

        Niby tak, ale oni sami wiedzą w winnicy, że to jest kontrowersyjne i maja dwa komplety etykiet. Te z reichsadlerem sa tylko na rynek niemiecki.

    • grzegorz roman

      Woyteck

      Trochę w innej stylizacji ale jest też w logo VDP.
      Mnie też to się nie najlepiej kojarzy.
      Gdy u Kruger-Rumpf’a otrzymałem wino ( swoją drogą chyba najlepszego Rieslinga jakiego piłem w 2016 ) zapakowane w firmową torebkę VDP to szybko ją wyrzuciłem .

      • Woyteck

        grzegorz roman

        OK, ale orzeł z VDP to orzeł z obecnego godła Niemiec tzw. Bundesadler.
        Za to ten z etykiet Eberbach to klasyczny Reichsadler o określonej symbolice. Szeroko rozłożone skrzydła maja np. symbolizować wpływ na sąsiadów Niemiec, itd, itp…

        • Wojciech Bońkowski

          Woyteck

          Szanuję uczucia (religijne?) dotyczące tego orła na etykietach Kloster Eberbach. Jednak sam orzeł Reichsadler ma rodowód średniowieczny, a nie imperialny. Tak naprawdę źródło tego symbolu jest rzymsko-bizantyjskie (i w takich charakterze nawiązania do tej kultury używane było w Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego), a w samym Rzymie miało charakter plemienno-totemiczny. Późniejszy uzus tego symbolu m.in. w III Rzeszy nie powinien korumpować jego rozumienia, w moim przekonaniu.

          Tak to przynajmniej tłumaczą w Kloster Eberbach, gdzie byłem kiedyś świadkiem ciekawej dyskusji na ten temat z udziałem znanych historyków, m.in. Giles McDonogh, piszącego też o winie. Na dowód symbolicznej „niewinności” zarządca winiarni pokazał etykiety sprzed III Rzeszy (dwa wina nawet otworzył dla nas – m.in. Rieslinga 1909 w dobrej formie), a nawet z czasów, gdy po sekularyzacji zakonu winiarnia należała do księcia Nassau, któremu doprawdy trudno zarzucić imperialne zapędy nad sąsiadami. https://uploads.disquscdn.com/images/aa0ccd5fcca02bac79a6db4a7e9d12ee57a5c379b51e704cb4aedd6c30bec7ae.jpg

  • Paweł

    Te stare białe wina rzeczywiście zachowują często bardzo dobrą formę. Kilka razy trafiły mi się perełki – .średnio 18-20 zł za butelkę. Najstarsza była bodajże z 1964 roku

    • Helmut

      Paweł

      Ale gdzie? Bo chyba nie w markecie..?!

    • Wojciech Bońkowski

      Paweł

      Wino z 1964 za 20 zł? Poproszę o adres ;-)

      • Mateusz Papiernik

        Wojciech Bońkowski

        Ja również ;-) A na poważnie – ktoś w Polsce ma w bieżącej sprzedaży starsze roczniki (dajmy na to <2000) niemieckich win?

        • Sławomir Hapak

          Mateusz Papiernik

          Dzwoń do Jakuba Małeckiego z FoodWine (Poznań/Gdynia).
          W miarę często ściąga jakieś małe partie wybitnych staroci.

          • Mateusz Papiernik

            Sławomir Hapak

            Z tego co Kuba ostatnio pisał, to już zaraz wcale nie FoodWine – ale też o nim pomyślałem, że to może być dobry trop. :) Dzięki.

      • Paweł

        Wojciech Bońkowski

        To nie takie proste… To zwykle przypadek połączony ze szczęściem. Będziecie zdziwieni, ale sugeruję by czasem pospacerować po miejscach, gdzie ludzie handlują „pod chmurką”. A w „Gaya&Rey – 1998” za 20 zł uwierzycie? Mnie się kiedyś trafiło :)

        • GrzegorzC

          Paweł

          A gdzie ludzie handlują „pod chmurką”?

          • Paweł

            GrzegorzC

            Bazary, pchle targi… Ale naprawdę trzeba mieć farta by trafić.
            (Chodziło oczywiście o „Gaja & Rey” ;)

  • Martin

    Onegdaj był na winicjatywie redaktor od rieslinga. Ciekawie pisał. Będzie jeszcze?

    • Marcin Jagodziński

      Martin

      Będzie.

  • denko

    Markobrunn…