Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Franek Kimono i musiak z kija

Komentarze
Nad Wisłą moda na prosecco wybuchła jakieś sześć lat temu i trwa do dziś. Nazwa okazała się chwytliwa, cena przystępna, a subtelną słodycz, rześkość i lekkość docenić mógł każdy – koneser i laik. Bąble z Veneto udowodniły, że wino można pić bez zadęcia, a w upalne dni z powodzeniem zastępuje ono piwo.
© Bubble Bros
Pamiętam, jak sama lałam litry lekko musującego „prosecco z kija” w słynnym Cudzie nad Wisłą spragnionej młodzieży, która w upalne sobotnie noce szalała do piosenek Franka Kimona. Nie było już odwrotu. Musiak z kija był nie tylko hitem wszystkich kolejnych edycji Cudu, ale również stał się nieodzownym elementem letnich barów całej Polski. I tu pojawia się pierwszy problem. Otóż prosecco z kija to tak naprawdę żadne prosecco. Przepisy apelacji nie przewidują takiej formy jego rozlewu. Z kega do szklanki płynie co najwyższej generyczne vino frizzante ze szczepu glera, choć dziś najczęściej z wszechobecnego w Veneto i tańszego od glery pinot grigio.
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!