Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Felieton w swoim stylu zaangażowany

Komentarze

Czytam opublikowaną czas temu w „La Revue du Vin de France” dyskusję zatytułowaną: „Czy należy zrezygnować ze stawiania winu punktów”? Wiadomo, że problem jest stary jak Parker, i że od paru lat wzmaga się pomruk buntu przeciwko punktowaniu butelek. Wybieram dwa tylko cytaty.

Michel Bettane:

Idea powszechnej punktacji jest idiotyzmem. Pięknym kłamstwem, które wmawia, że ta sama skala może służyć do oceniania wszystkiego, od win przemysłowych po najbardziej kapryśne wina z poszczególnych cru. Konsument, król i dureń w jednym, święcie w nie wierzy. Podobnie jak handlarz winami; perwersanci i złoczyńcy idą ręka w rękę. Więzi między oceną punktową a ceną nie da się już zerwać; również ona jest formą mentalnej perwersji, ukochanej przez większość.

Antoine Gerbelle:

Przez piętnaście lat odmawiałem notowania win. W moich artykułach i w moich przewodnikach wysuwałem na pierwszy plan moje ulubione posiadłości i moje ulubione wina. Koniec kropka. Później, wraz z coraz większym doświadczeniem degustacyjnym pojąłem, że takiemu ujęciu rzeczy brakuje precyzji i że mój komfort intelektualny krył brak zaangażowania. Nota punktowa oznacza podjęcie ryzyka ze strony krytyka; dzięki ocenom punktowym moje podejście do wina zyskało na jasności.

Punktowanie wina
© cuveecorner.blogspot.com

W słowach Gerbelle’a moją uwagę przyciąga jedno zwłaszcza słowo: zaangażowanie. Co oznacza „zaangażowany krytyk winiarski”? Ten, kto nie waha się dać najostrzejszych not wedle idei wina, której hołduje? Ten, kto nie waha się odsądzić kogoś od czci i wiary, gdy nie spełnia ideału, sprzeniewierza się doskonałości, jaką krytyk wyznacza? Czytałem niedawno w dodatku do „Decantera” tekst jednego z chińskich uznanych degustatorów, który zaatakował swoich kolegów za tolerancyjne uznawanie przez lata bordoskich win garażowych. Nazwał ich oportunistami, więcej, wspólnikami morderców, gdyż mordercami są winiarze zabijający świeży owoc celem uzyskania w jak najszybszym czasie jak najbardziej efektownych win, które przez parę miesięcy potrafią oszukiwać degustujących swym rozrosłym ciałem, lecz później okazują się zupełnie pozbawione prawdziwego smaku, prawdziwego – nikczemnie zamordowanego owocu.

Dla wychowanych za komuny słowo „zaangażowany” brzmi niebezpiecznie. Czy jednak dziś powinno nas do czegoś zobowiązywać czy nie? Czy mamy naprawdę dość wiedzy i pewności na temat własnych sądów, by czyjąś ciężką w końcu pracę obalić jednym ostrym słowem? Ale z drugiej strony: czy, powściągając emocje, kłaniając się na lewo i prawo, by nie urazić nadto nikogo, mamy powstrzymywać pióro i migać się określeniami typu „dobre w swoim stylu?”.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Grzegorz

    Większość win ” dobrych w swoim stylu” dobrych w tej cenie” „dobrych ale niekoniecznych” przepadnie z kretesem w ślepej degustacji . Zatem nie sa dobre, naginana jest rzeczywistość aby zadośćuczynić ulubionemu producentowi, zaprzyjaźnionemu importerowi, własnemu wczesniejszemu wypowiedzianemu publicznie osądowi itp… 
    Zaangażowany krytyk to osoba bezkompromisowa, „bezukładowa” . I też Ktoś ze świadomością odpowiedzialności za wydane/niewydane pieniądze konsumentów…
    Nie migać się Panowie i nie powstymywać pióra/języka przed szczerymi ocenami .Ocenami nie zmąconymi znajomością dystrybutora/producenta/importera ani zależnoością cena-jakość. 

  • cerretalto

    Moją uwagę przyciągnęło też to: „Nota punktowa oznacza podjęcie ryzyka ze strony krytyka; dzięki ocenom punktowym moje podejście do wina zyskało na jasności.”

    Tworzenie „literatury” zrozumiałej dla wąskiego grona to jedno a ułatwianie ludziom wyborów to drugie. Ale to „drugie” może czasem przyczynić się do ulepszenia i doprecyzowania tego „pierwszego” :).

    Punkty oczywiście nie potrafią dobrze oddać czegoś tak ulotnego jak
    wino. Dużo zależy od nastroju, atmosfery, miejsca, jedzenia czy wreszcie od samej butelki. Może czasem punkty są w stanie dobrze oddać „poziom radochy” degustatora, ale to „branżowcy” uznają raczej za „nieprofesjonalne”. Ale punkty niewątpliwie zmuszają oceniającego do większego wysiłku i trzymania się gleby :).

    Z punktu widzenia konsumenta punkty są przyswajalne jeśli gust oceniającego jest w miarę znany i stabilny a skala jest zrozumiała. W Polsce to bardziej 2-5 niż 50-100 :).

    • Zmisiek1

      cerretalto

      Klienci bardzo często przyznają, że super wino pite gdzieś we Włoszech lub Hiszpanii przywiezione do Polski okazywało się….. w najlepszym wypadku czymś innym niż we wspomnieniach :)

      • cerretalto

        Zmisiek1

        Może to klimat i jedzenie? A może też inne zwyczaje? Tam pija się wina przede wszystkim do wieczornego jedzenia, rozmawia, wymienia obserwacje i poglądy, cieszy się towarzystwem i otoczeniem. Wino jest bardziej środkiem niż celem. A u nas konsumenci często są epatowani „elitarnością” win i zachęcani do „polowań”, także w dyskontach, „degustacji”, „certyfikatów”, czytania techniczno-rolniczych informacji oraz różnych ideologii :). W takim kontekście „punkty” zamiast być wskazówką dla kupujących są jedynie kolejnym pretekstem do bicia piany w zamkniętych kręgach.

        To nie są jakieś ograniczenia konsumentów – przecież nawet „tradycja” w rodzaju Cacchiano może zabrzmieć „tu” tak samo dobrze jak „tam”, oczywiście o ile tylko trochę poczeka, choćby na steka :).

        • wiaziu

          cerretalto

          Myślę, że nie ma co się obrażać na naszą „kulturę winną”. Nowi jesteśmy, niewiele wiemy, to i łapczywie rzucamy się na wszelkie skrawki wiedzy, chłoniemy nowe smaki i nowe doświadczenia. Tacy z nas gorący neofici.
          Ale daj nam trochę czasu, pożyjemy trochę i okrzepniemy, i kolejne pokolenie zamiast zakładać blogi o winie będą znowu pić go na murkach pod blokami, tyle że dzięki naszym doświadczeniom nie będzie to już „Szato de Yabolle”.

      • Anonim

        Zmisiek1

        Powody tego są co najmniej dwa. Z jednej strony wino pite we Włoszech pijemy do włoskich potraw z włoskich produktów. To jednak inne pomidory, inne (świeże zioła) oraz najcześniej inne, świeższe np ryby czy owoce morza. to wszystko sprawia, że choć taką samą potrawę możemy przyrządzić w Polsce, to nie nadamy jej tego włoskie smaku z polskich produktów. 

        Ale najważniejszą kwestią jest czas kiedy pijemy wino po powrocie np z Włoch. Wino to „mały człowiek”, „organizm żywy”, który BARDZO ŹLE znosi podróż. Sugureje się więc często, by po transporcie wina z dalekiej podróży dać mu chwilę czasu by wytrzęsione w bagażniku miało szansę się „zcalić” jak puzle i odpocząć (najlepiej w ciemnym miejscu, poziomo). A Czas? Ile? niektórzy mówią 2 tygodnie, ale są i tacy którzy wspominają o 3 miesiącach. Dopiero wtedy każdy element układanki wina jest na swoim miejscu. 

        • Grzegorz

          Anonim

          Dwa tygodnie to może jeszcze w niektórych okolicznościach jest do przyjęcia .Ale więcej- to już lekkie nadużycie dziwnych teorii. Przecież zakupione przez nas w sklepie wina też jakoś do niego dojechały . Może dopiero poprzedniego dnia .Pijemy je często kilka godzin po zakupie (np. rozchwytywane na pniu niektóre promocje w Biedronce czy Lidlu) albo w kolejnycg dniach. Tej samej zasady nalezałoby się trzymać ? I pić tylko ‚uspokojone’ wina z własnej piwniczki a  świeżozakupione odkładać ? A duże degustacje ,gdy poprzedniego dnia przyjeżdża kontener win i fachowcy mają je ocenić ? Takie oceny byłyby zawsze ‚skażone’ niepoprawnością…  
          Wg mnie niedoceniany wpływ na inny odbiór tego samego wina mają czynniki ‚pozasmakowe’ – nasza psychika w danej chwili, towarzystwo, okoliczności przyrody,czy nawet pora dnia… 

  • Brennus

    Tak z ciekawości, oświeci mnie ktoś jak są przyznawane winne punkty w skali parkerowskiej? Jest jakiś system przyznawania punktów ( np 50 na start+ 20 max za aromat +20max za strukturę + 10max za wrażenia wizualne ;P), czy po prostu krytyk mlaska, siorbie, wącha, kręci kieliszkiem, a na koniec pisze – to mi smakuje jak 89 punktów?

    • Wojciech Bońkowski

      Brennus

      Sorbie, wącha i pisze 89 pkt. Rozbiór wina na oddzielnie punktowane elementy prowadzi się czasami na konkurssch na tzw. arkuszach OIV, z jeszcze gorszym skutkiem.

      • cerretalto

        Wojciech Bońkowski

        Parker kieruje się jednak jakimiś zasadami. Polecam https://www.erobertparker.com/info/legend.asp w tym informacje o proporcjach (nos do 15 a usta do 20 punktów) oraz cały ostatni paragraf.

        • monty

          cerretalto

          60 – 69:
          A below average wine containing noticeable deficiencies, such as excessive acidity and/or tannin, an absence of flavor, or possibly dirty aromas or flavors.
          Czyli Dettori odpada w przedbiegach :-). Cudowne zasady skompromitowanej skali….

          • monty

            monty

            choć w sumie Dettori jest sexy, więc 69 punktów będzie tu bardzo adekwatne…

          • cerretalto

            monty

            A kto skompromitował tę skalę? Lub co? Inna skala? Brak skali? Jakaś Grupa Trzymająca Butelkę? :)

            O co chodzi z tym Dettori? Dettori, który łapie się w tej skali miewa od 88 do 96.

          • monty

            cerretalto

            No i właśnie Parker nie kieruje się jednak zasadami, nieprawdaż?

          • cerretalto

            monty

            Monty, nie rozumiem. Zdaje się,
            że jesteś redaktorem MW z dość kontrowersyjnymi poglądami, ale szanowanym w tym
            światku, dość zresztą przewrażliwionym moim skromnym zdaniem. Uznałem więc, że
            trzeba obchodzić się z Tobą jak z jajkiem i zadałem Ci dwa pytania, chyba
            niezbyt trudne i na pewno nie retoryczne. A Ty odpowiedziałeś kolejnym
            propagandowym błotkiem. Czy mógłbyś łaskawie podzielić się jakimiś konkretnymi
            argumentami usprawiedliwiającymi takie swoje oceny Parkera?

             

            Antonio Galloni od Parkera ocenia
            wina http://www.tenutedettori.it na
            88-96. Jak przestawisz cyfry w 96 to otrzymasz swoje upragnione 69. Lepiej?
            Pojęcia nie mam dlaczego Galloni tak ocenia i w ogóle nie wiem czy mówi prawdę,
            bo win Dettoriego nigdy nie piłem. Nie będę szerzej cytować Parkera, zainteresowani
            mogą sobie wykupić dostęp, ale dla zachęty proponuję mały fragment na tematy
            marketingowe związane z Dettorim:

             

            „I admit I was surprised and frankly extremely
            disappointed to see Dettori nearly double his prices with these new releases,
            particularly given the current economic climate. Abandoning the faithful
            consumers who have steadfastly supported one’s wines over the years strikes me
            as a very dangerous and foolhardy business strategy. That said, it is
            impossible to fault these offerings for their quality. They remain among the
            most fascinating wines being made in Italy today.” 

          • Wojciech Bońkowski

            cerretalto

             Bardzo szanuję Galloniego za otwartość umysłu przejawiającą się w wysokich ocenach Dettoriego, jak również za to że pisze szczerze o tym że są dzikie i nierówne.
            Trudno jednak nie zgodzić się z Montym, że punktacja w okolicachj 90/100 dla tego typu win stoi w niejakiej sprzeczności z zasadami skali 100-punktowej do których sam linkowałeś. Jeśli tam jest napisane że już wina na 80 pkt. powinny być „with no
            noticeable flaws”, to nie da się tego pogodzić z poziomem utlenienia i lotnej kwasowości spotykanym u Dettoriego. Myślę że kiedy spróbujesz tych win, będziesz wiedział o co nam chodzi. Albo się buduje skalę w oparciu o wyłuszczone kryteria i wtedy należy się tego trzymać, albo się punktuje dowolnie.

          • cerretalto

            Wojciech Bońkowski

            Może warto też zwrócić uwagę na tej samej stronie na to: „90-100 is equivalent to an A and is given only for an outstanding or special effort. Wines in this category are the very best produced of their type.”

            Poza tym Galloni jakoś nie rozwodzi się nad takimi wadami tych win. Może „zapomniał”, a może pił inne butelki lub pił je jakoś inaczej? Dettori coś tam chyba zaleca na swoich stronach.

            Nadal jednak nie wiem czym ta skala się skompromitowała. Ale karawana jedzie dalej.

          • Wojciech Bońkowski

            cerretalto

            Coś tam sugeruje: „At times the alcohol levels are high and the wines, which contain very low sulfites, can be fragile.”

  • Wojciech Bońkowski

    To już nie można być zaangażowanym bez stawiania punktów w dziurawej, irracjonalnej i niedającej się obronić skali?

  • Kindofpaul

    Panie Marku, wraz z Panem Wojtkiem tworzyliście „Przewodnik po winach Europ”. Tam zastosowaliście system ocen; no więc przywołał Pan dwa podejścia do kwestii ocen(oczywiście nie jest to skala punktowa, ale to chyba raczej kwestia stylistyki, że są serduszka), ale nie wypowiedział się, jak Pan do tego podchodzi. Oczywiście przywołany przewodnik można traktować jako poszlakę, ale jeśli tak, to może mógłby Pan określić, jakie przesłanki się pojawiły za tym, byście właśnie jakiejkolwiek skali używali.
    pozdrawiam

    • Marek Bienczyk

      Kindofpaul

       Przesłanki były różne, przede wszystkim jednak praktyczne. Okres był pionierski, mniej się o winie wiedziało, potrzeba dokładnych porad i ocen była wyższa. Zrezygnowaliśmy z punktów, by uniknąć narzucania iluzji, że różnica między, dajmy na to, 91 a 92, jest istotna i uchwytna, i że cały świat dzieli wino na 89 pkt od wina na 90, jak interpretowali to klienci Parkera. Ale że mieliśmy zdegustowane bardzo wiele butelek, niekiedy po 20 od producenta, wówczas szkoda nam było o każdej nie wspomnieć; stąd tyle ocen, a i tak z ostatniego wydania ponad 200 stron trzeba było usunąć.
      Gdybyśmy mieli dzisiaj pisać taki przewodnik, byłbym za usunięciem wszelkich ocen matematycznych i optował za dłuższymi opisami stylistycznymi i za jeszcze mocniejszym wyrażeniem naszych emocji. Nic  tak szybko się nie starzeje, jak przewodniki winiarski z rocznikowymi ocenami win. Wolałbym więc mówić o ogólnym profilu danego wina i producenta na podstawie ostatnich kilku roczników.