Dominique Cornin Saint-Véran 2010
Dominique Cornin Saint-Véran 2010
Dominique’a Cornin poznałem w 2006 r. na degustacji win biodynamicznych w Londynie. Zwrócił moją uwagę, chociaż towarzystwo było naprawdę doborowe – przy sąsiednim stoliku swoje wina lała sama Madame Leroy, a kawałek dalej – Aubert de Villaine. W kajeciku wpisałem trzy wykrzykniki.
Sześć lat później wina Cornina dostępne są już w Polsce. Tym razem wykrzykników wpisałbym nawet pięć. Dawno nie piłem tak emocjonujących Chardonnay. Stawiających przede wszystkich na pijalność i harmonię bardzo różnych elementów. Jest w tych winach mnóstwo owocu – nuty moreli, brzoskwini, miodu – ale nie on jest najważniejszy. Jest dyskretny wpływ beczki (niezbędnej przy dobrych białych burgundach), dającej znać o sobie w delikatnym aromacie pieczonego chleba, śmietany, ale nie o beczkę tutaj chodzi. Chodzi o głębię smaku, chłód, nuty subtelną mineralność, fantastyczne połączenie różnych wielorakich smaków. Taki genialny winiarski multitasking.
Importer Wina Szlachetne przysłał mi do oceny trzy wina. Mâcon-Chaintré 2010 pije się świetnie, ma bogaty, ale wytrawny smak, dobry owoc, gdyby nie istniały inne wina, byłoby najlepszym winem na świecie (59 zł). Pouilly-Fuissé 2010 ma z tych trech najmocniejszą strukturę i ciut więcej mineralnej głębi, ale różnica nie jest wielka (może z czasem się zwiększy; 79 zł). No i Saint-Véran 2010, wino o pięknej harmonii, głębokie, przenikliwe, a zarazem zmysłowe; picie go uczyniło mnie w pełni winiarsko szczęśliwym (69 zł).
Ludzie, pijcie te wina! Są naprawdę nadzwyczajne. (importer: Wina Szlachetne, kupisz m.in. w Wine Corner, Dominus, Pod Pretextem w Warszawie, Winach Świata w Katowicach, Winogronie we Wrocławiu, Zazie Bistro w Krakowie).
Źródło win: 3 butelki nadesłane do degustacji przez importera.