Franc de Pied 2009
Domaine des Roches Neuves Saumur-Champigny Franc de Pied 2009
Thierry Germain, niewątpliwie jeden z liderów nadloarskiego winiarstwa, poszedł śladem kilku innych winiarzy ze swego regionu i posadził krzewy cabernet franc bez podkładki amerykańskiej. Podobne próby podejmował świętej pamięci Didier Dagueneau, swoje „franc de pied” (czyli winorośl „na własnej nodze”) ma Bernard Baudry, a bodaj najbardziej znanym (i najtańszym) przykładem są wina Marionneta ojca i syna. Przykładem też najbardziej edukacyjnym: ich winnice bez podkładki sąsiadują z winnicami „normalnymi”, winifikacja jest identyczna, lecz różnice w smaku uderzające.
Bardzo mi się wino Germaina podoba. W ogóle podobają mi się jego wina, odkąd zaczął powściągliwie używać beczki i coraz lepsze efekty zaczęła dawać uprawa biodynamiczna. Jego Franc de Pied uderza czystością aromatów i naturalnością owocu. Trudno owo doznanie naturalności wysłowić, nasuwa je raczej ropoznanie intuicyjne niż intelektualne. Wino ma mało cech cabernetowych (według Wojtka Bońkowskiego mogłoby to wynikać właśnie z braku filtra, jakim jest podkładka – co jest tezą efektowną i śmiałą, lecz wymagającą wielu degustacji i skromnych 20 lat, aby zyskać potwierdzenie) i wrzuca od razu w usta – atak jest najlepszy – smak babcinego soku z czerwonych owoców, świeżego i żywego, do którego dziadek dodał po kryjomu parę procentów. Wino nie jest głębokie, rozbudowane ani nadzwyczajnie długie; krzewy są jeszcze zbyt młode, ale – jeśli uda się utrzymać przy zdrowiu winnicę – ma przed sobą świetlaną przyszłość. To najdroższe wino posiadłości Roches Neuves, we Francji o parę euro przebija nawet sztandarowe Marginale. Polska cena jest odpowiednio wysoka; więc trudno je nazwać winem dnia czy nawet tygodnia. Powiedzmy, że jest to wino listopada, dla mnie przynajmniej. (169 zł, kupisz w sklepach Vinoteka13)
Źródło wina: udostępnione do degustacji przez producenta.