Domaine de Miselle 2011
Domaine de Miselle Côtes de Gascogne Colombard–Gros Manseng 2012
Winiarski dyskurs ostatnich miesięcy, jeśli nie lat zdominowała ideologia „do trzech dych”. Z jednej strony to naturalne, w końcu płacimy za wino jedne z wyższych cen w Europie, a ów mityczny przedział to nic innego jak 7,50€, czyli kwota w krajach winiarskich całkiem spora, poza którą można przez całe życie nie wychodzić i dobrze to życie przepić.
Przy okazji jednak dochodzi do różnych przeinaczeń. Jednym z nich jest wiara, że wino do 30 zł można kupować tylko w marketach. Jak to rozbrajająco ujął ostatnio jeden z naszych Czytelników, „wszystkie wina w specjalistycznych sklepach winiarskich za 25-30 zł (czyli z reguły najtańsze) niczym się nie różnią od wina w Biedronce za 10 czy 12 zł. Kupowanie wina w sklepach winiarskich to wyrzucanie kasy w błoto”. Z kolei nasz autor Kuba Małecki na swoim prywatnym blogu zamieścił niedawno płomienną przemowę pt. „W dyskoncie nie jest tanio!”. Argumentował, że kupując na sześć butelek pięć nadających się tylko do zlewu, płacimy za jedno wino prawie 100 zł.
Gdzie leży prawda? Jak zwykle gdzieś pośrodku. Ale najważniejsze, że w małych sklepach da się kupić wina do 30 zł. Dobre, a niekiedy wręcz nadzwyczajne, jak ta niepozorna butelka ze sklepu Winotopia. Białe wina z Gaskonii to zwykle ostre kwasiory, okupujące niskie półki marketów. Wtajemniczeni wiedzą, że swoje istnienie zawdzięczają tylko kryzysowi na rynku armaniaku i nadwyżce winogron, których nie opłaca się destylować. A jednak zdarzają się perełki. Wino Domaine de Miselle 2011 jest genialnie soczyste, owocowe i pijalne. Za 30 zł daje niebywałą frajdę, niczego mu nie brakuje. Wysoki kwas Gaskonii uzupełniają tu przyjemne nuty trawiasto-cytrusowo-melonowe. Tak radosnego i wyrazistego wina raczej nie dostaniemy w markecie. (30 zł, kupisz w sklepie Winotopia w Wilanowie, wkrótce także na Żoliborzu w Warszawie). Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.