Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lugana Polsce nieznana

Komentarze

Podczas niedawnej imprezy One Big Italian Vineyard Consorzio Tutela Vini Soave walczyło o przywrócenie dobrego imienia winom z tamtego regionu, o czym pisaliśmy tutaj. Na tym samym spotkaniu inne konsorcjum winiarzy, Consorzio Tutela Lugana, starało się raczej w ogóle przybliżyć swoją apelację polskim konsumentom, bo jest ona właściwie kompletnie w Polsce nieznana.

Lugana leży na południe od Jeziora Garda. © Independent Wine Review.

Apelacja Lugana nie tylko pod tym względem nie ma łatwo. Zajmuje ledwie 1 tys. ha, z trzech stron otoczona jest wzgórzami, czwartą przylega do Jeziora Garda. Gleba właściwie wyłącznie gliniasta, wysychająca na kamień w czasie upałów lub zamieniająca się w błotnistą maź w trakcie opadów. To między innymi właśnie dlatego wprowadzono tu obowiązek baulatury – formowania gruntu w swoistego rodzaju grządki, na których rośną krzewy, w nieckach zaś zbiera się woda. Czy raczej zbierałaby się – kolejnym obowiązkiem jest wcześniejsze uformowanie na terenie winnicy lekkiego wzniesienia, tak by woda mogła spływać nie zatrzymując się. Jakby tego wszystkiego było mało, także tu przez całe lata produkowano kiepskiej jakości wino i podobnie jak w przypadku Soave dopiero powstanie organu o charakterze nadzorczo-kontrolnym (jakim niewątpliwie jest Consorzio Tutela Lugana) oraz wprowadzenie określonych zasad produkcji uzdrowiło sytuację.

Piękny krajobraz i wreszcie piękne wina. © Italiaattavola.net.

A same wina? Muszą zawierać co najmniej 90% szczepu turbiana, czyli trebbiano di lugana (a wcześniej trebbiano di soave), ale z uwagi na nienajlepsze skojarzenia ze szczepem trebbiano i chęć odróżnienia się od Soave, wprowadzono nową nazwę.

Przepisy dopuszczają pięć rodzajów powstającego tu wina: podstawowa Lugana, Lugana Superiore, Lugana Superiore Riserva, Lugana Spumante (wino musujące) i Lugana Vendemmia Tardiva (późny zbiór).

I wszystko jasne. © Maciej Nowicki.

Powstające tu wina charakteryzują się przede wszystkim świetną mineralnością, nutami cytrusowymi, słonymi, dobrą strukturą oraz imponującym potencjałem starzenia. Młoda Lugana cieszy fajną świeżością, ale ta z latami ustąpi miejsca jeszcze lepszej strukturze i niezwykłej elegancji, jak to jest w przypadku Lugany 10-letniej. Oto kilka moich typów:

Po prostu świetne! © Maciej Nowicki.

San Giovanni Il Lugana 2013 – mój faworyt nr 1. Niesamowita mineralność, kwiatowe w nosie, kamienisto-cytrusowe w ustach. Idealne już teraz, a z każdym rokiem będzie się robić jeszcze lepsze (62,90 zł, Centrum Wina / Winezja).

Dobra jakość w dużych ilościach? Otóż można. © Zenato

Zenato Lugana San Benedetto 2013 – o tym rzadkim przykładzie megaproducenta, który przykłada się do jakości, pisałem przy okazji szerszej degustacji jego oferty. Także ta Lugana nie zawodzi swoją jakością: bardzo aromatyczny nos, sporo ciała zwiastującego dobry potencjał, dobra kwasowość, a wszystkiemu na imię równowaga (59 zł, importer: The Fine Food Group).

Intrygujące. © Independent Wine Review.

Ca’ dei Frati Lugana I Frati 2013 – intrygujące. W nosie początkowo trochę nut aptecznych, które dość szybko ustępują miejsca akcentom naftowym i miodowym. By było mało, sporo nut pikantnych i pieprznych. Znowu świetna mineralność, znowu świetlana przyszłość (57 zł).

Wydanie owocowe. © Maciej Nowicki.

Olivini Lugana 2013 – dla tych, którzy od kwasowości wolą owocowość. Trochę tu więcej cukru resztkowego i aromaty owoców (cytrusy, grejpfrut) intensywniejsze. Najważniejsze, że nie brakuje dobrego balansu.

Plus za etykietę. © Maciej Nowicki.

Ca’ Lojera Lugana 2013 – jeszcze inna interpretacja: podobne jak u poprzednika intensywne nuty owocowe, ale i dużo wyższa kwasowość. Sporo też białego pieprzu, gdzieś przewijają się mało charakterystyczne dla tego szczepu nuty agrestu. Bardzo ciekawe.

Degustowałem na zaproszenie organizatora – Magazynu Wino.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Wojciech Bońkowski

    „także tu przez całe lata produkowano kiepskiej jakości wino i podobnie
    jak w przypadku Soave dopiero powstanie organu o charakterze
    nadzorczo-kontrolnym uzdrowiło sytuację”

    Nie jestem aż tak obeznany z sytuacją w Luganie, ale ogólny wniosek wydaje mi się tak optymistyczny, jak i naiwny. organy kontrolne we Włoszech nie pełnią właściwie żadnej pozytywnej roli, służą petryfikacji status quo, ochronie interesów winiarzy (zwłaszcza dużych) wbrew konsumentowi. Jeszcze żadne konsorcjum we Włoszech nie doprowadziło do podniesienia jakości żadnego wina. Raczej wręcz przeciwnie – konsorcja forsują zwykle takie decyzje jak podniesienie dozwolonego plonu, powiększenie areału upraw, poluzowanie wymogów szczepowych. Np. konsorcjum Prosecco jest autorem największej bzdury XXI wieku jaką jest zastrzeżenie nazwy szczepu Prosecco jako nazwy apelacji, przy jednoczesnym kilkakrotnym zwiększeniu jej obszaru. Konsorcjum Brunello przez wiele lat tolerowało (również we własnym gronie) dodawanie Merlota do Sangiovese, a potem próbowało zatuszować ujawniony na tym tle skandal. Podawanie przykładu Consorzio Soave brzmi wręcz jak żart, bo to właśnie ta organizacja przez lata usilnie lobbowała za objęciem apelacją gliniasto-bagiennych terenów wzdłuż linii kolejowej Werona-Vicenza (i dopięła swego).

    Podniesienie jakości wina jest zawsze wynikiem decyzji poszczególnych producentów, a tę najczęściej wymusza rynek.

    Można bez ryzyka stwierdzić, że gdyby zlikwidowano wszystkie konsorcja, a zamiast nich ustanowiono jeden państwowy instytut kontroli apelacji (na wzór francuskiego INAO), zniknęłoby wiele problemów.