Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Austriacka tradycja

Komentarze

Możemy mówić już o nowej świeckiej tradycji. Jeśli mamy marzec, to w warszawskim hotelu Marriott swoje wdzięki prezentują wina z Austrii. Już zeszłoroczna degustacja – także organizowana przez Austrian Wine Marketing Board – pokazała, że jest to skuteczne kuszenie, tegoroczna to potwierdziła. Od czasu słynnej afery glikolowej winiarstwo austriackie przeszło prawdziwą rewolucję i dziś prawo winiarskie w tym kraju jest niezwykle restrykcyjne. Dodatkowo wielu z winiarzy postawiło na biodynamikę, która stała się jednym ze znaków charakterystycznych. To wszystko sprawia, że do Warszawy przybyła bardzo mocna, a przede wszystkim niezwykle równa reprezentacja. Udział wzięło 43 winiarzy.

Na kolana!

Na początek Schloss Gobelsburg (importer: Vinoteka13) to producent win fenomenalnych, przed którym kolejny raz biję pokłony. Win świeżych, przebogatych aromatami, długowiecznych, przy których słowo mineralność nabiera wreszcie właściwego znaczenia. Od pierwszego Grüner Veltliner Reserve Steinsetz 2011 aż po ostatni Riesling Reserve Heligenstein 2007 można by pisać na ich temat rzekę słów. Dla mnie najlepszy, niesamowity był Riesling Reserve Tradition 2010.

Najmłodszy nie znaczy najsłabszy.

W tym roku miał jednak mocnego konkurenta w postaci winnicy Nikolaihof z Wachau, reprezentowanego przez Partner Center. Nikolaihof zaczął uprawiać winorośl biodynamicznie w 1971 r. jako pierwszy w Austrii. Jego wina nie są oczywiste czy najłatwiejsze w odbiorze, ale robią olbrzymie wrażenie. Topowy Riesling 1995 dojrzewa w beczce 7 lat (!) i kosztuje adekwatnie do tego czasu – około 100€. Ja skoncentrowałem się na najmłodszym – Grüner Veltliner Hefeabzug 2012 jest świeży, cytrusowy, z nutami korzennymi, już teraz przyjemnie się pije, a będzie jeszcze lepszy. Jeśli trafi do sprzedaży w Polsce powinien kosztować w granicach 60–70 zł.

Szczypie!

Loimer (importer: Modus Vivendi) pokazał zarówno podstawową wersję swojego Grüner Veltlinera 2011, jak i Reserve Terrassen 2011. Ta druga smakowała mi bardziej – to w niej jest więcej zielonego jabłka i fajnego szczypania na języku, którego spodziewałem się raczej w standardzie.

Egzotycznymi owocami z domieszką pieprzu urzekł mnie Grüner Veltliner Nußberg 2011 od Wieningera (importer: Mielżyński), a delikatnością i elegancją Grüner Veltliner Klassik Spiegel 2012 z Weingut Rabl (importer: Dekanter.pl).

Fajne nie tylko etykiety, ale i zawartość.

Iza Kamińska narzekała na ściemę ze strony Gruber Röschitz, chwaląc jedynie pomysł samych etykiet. Te są faktycznie rewelacyjne, ale nie narzekałbym i na same wina. Owszem, wyższe linie wydają się jeszcze za młode, ale podstawowy (choć za cenę 7€) Grüner Veltliner Röschitz 2012 był przeowocowy i bardzo przyjemny do picia już teraz.

Pieprzne sauvignon blanc.

A co z innymi szczepami? Sauvignon Blanc – największe wrażenie robił na mnie Kranachberg 2010 z winnicy Sattlerhof, ma mnóstwo owocu, którego spodziewamy się po tym szczepie ale i sporo pieprzu; równie dobry był Hannes Sabathi Sauvignon Blanc Kranachberg 2011, beczkowy, ale ukazujący też sporo mineralności, elegancki i zrównoważony.

Najlepsze chardonnay.

Wieninger Chardonnay Bisamber Select 2011 – 15 miesięcy w beczce nie tylko nie przemieniło go w waniliowego potwora, ale i uzupełniło klasyczne dla chardonnay nuty o akcenty papai i pomarańczy; niezły był też Gernot & Heike Heinrich Weissburgunder Leithaberg 2011, choć przeszkadzały mi trochę lakierowe nuty.

Dłuuugi riesling.

Rabl Riesling Vinum Optimum Kamptal Reseve 2011, dojrzewający 7 miesięcy na osadzie, klasyczne nuty agrestu, cytrusów i brzoskwiń, baaaardzo długie; zapamiętałem także pochodzący z Wagram Riesling Reserve Rosenberg z winnicy Clemensa Strobla – z wyraźnymi akcentami cytrusowo-miodowymi, niestety także z wyraźną ceną – 32 €.

Akustyczny zweigelt.

Wśród morza białych win warto było zwrócić uwagę także na kilka czerwonych. Na przykład na klasycznego Hannes Reeh Unplugged Zweigelt 2011 – mało tu tanin, za to dużo elegancji; i na Neusiedlersee Klassik Zweigelt 2011 od przesympatycznego Alexandra Koppitscha. Jednak z czerwonych win najbardziej smakował mi soczyście malinowy Pinot Noir Vinum Optimum 2011 znowu z winnicy Rabl, która była dla mnie osobistym odkryciem tej degustacji.

Soczysty Pinot od świetnego producenta.

Przeczytaj także relację z tej samej degustacji: Kuby Małeckiego i Łukasza Czajkowskiego oraz przed-relację Izy Kamińskiej.

Degustowałem na zaproszenie organizatora – Austrian Wine Marketing Board.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Ducale

    Vinothek Riesling dojrzewa 17lat w beczce a nie 7