Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Cider Inn Jabłko z Aronią

Komentarze

Temat polskich cydrów rzemieślniczych niedawno podejmowaliśmy w Fermencie. Dzisiaj jako wierni fani polskich sfermentowanych jabłek recenzujemy produkty Cydrowni (JRBB) powstałej w wyniku fuzji marek Cider Inn i Cydru Dzik, której towarzyszyła emisja akcji. Producenta można lokować pomiędzy małymi rzemieślniczymi wytwórcami a producentami cydrów przemysłowych. Jest to segment, który może zapewnić dobry kompromis między produktem cydropodobnym powstającym z najgorszego surowca a koneserskim produktem rzemieślników limitowanym skalą produkcji.

Ucieszyła nas poprawa jakości Cydru Dzik w stosunku do wersji recenzowanej przez nas w panelu w 2015 roku. Ciekawa, korespondująca ze światowym trendem, jest też seria cydrów jabłkowych z dodatkiem smakowym, w przypadku wersji aroniowej bardzo udana. Cydr Grójecki Jabłkowy postanowiliśmy pozostawić bez oceny, w oczekiwaniu na nową wiosenną wersję.

Cydr Dzik 4,5% 0,33l – Przeważa tu bardzo słodkie jabłko i jest to główny motyw tego prostego, ale poprawnie wykonanego cydru. Jest to napój w jakiś sposób uczciwy i o niebo lepszy od przemysłowych zlewek wpychanych w tą kategorię. Producenci realistycznie podchodząc do jakości proponują wartość dodaną, wspierając fundację siejącą łąki. Czemu nie? (4,99 zł) ♥♥♡

Cider Inn Wytrawny Smak 4,4% 0,33l – Owoc lekko utleniony, w normie jak dla cydru niepasteryzowanego. Miła dla koneserskiego podniebienia wytrawność odbija się ujemnie na strukturze. Nie ma tu wystarczających tanin czy kwasowości, więc brak fruktozy odczuwa się dotkliwiej (7 zł). ♥♥

Cider Inn Głębszy Smak 4,5% 0,33l – Ta półwytrawna wersja oznacza świetny kompromis: lekki cukier poprawia budowę i eksponuje jabłkowy smak, który wzbogacony jest o nutę cynamonu. W aromacie pojawia się też nutka wanilii. Ma dobrą długość (7 zł). ♥♥♥

Cider Inn 2 x Głębszy Smak 7% 0,33l – Więcej cukru i więcej koncentracji, pojawia się tu nawet trochę tanin i pikantności. Brakuje  trochę kwasowości, która kontrapunktowałaby słodycz i wnosiła nieco więcej odświeżenia (7 zł). ♥♥♡

Cider Inn Jabłko z różą 4,5% 0,33l – Pomysł fajny, ale wykonanie gorsze. Aromaty róży są tu totalnie przegięte, więc zamiast przyjemnej mgiełki jak z arabskiej wody różanej, mamy mdły i duszący zapach jak z peerelowskiej drogerii. Jabłko się w tym zupełnie zagubiło (7 zł). ♥♡

Cider Inn Jabłko z Aronią 4,5% 0,33l – W przeciwieństwie do powyższego, tutaj aromat i smak naturalnego soku z owocu. Aronia daje świetną kwasowość, która ładnie gra z lekką słodyczą. Bardzo smaczne, dobry pomysł i realizacja (7 zł). ♥♥♥

Gruszkowy Grójecki 4,5% 0,5l – Przeważa słodycz i aromat zielonego jabłuszka, przepraszam gruszki. Proste i kojarzące się z drogerią. ♥♥

Żródło cydrów: udostępnione do degustacji przez producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Cydr z aromatem tego czy tamtego… to jeszcze jest cydr? Poza tym alkohol do 5%

    • L L

      Według „Ustawy o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich” z 2011 r., która cydr definiuje powinien to być napój ” o rzeczywistej zawartości alkoholu od 1,2% do 8,5% objętościowych, otrzymanym w wyniku fermentacji alkoholowej nastawu na cydr”.
      Jeśli chodzi o dosmaczanie to jest to ogólnie przyjęta praktyka na rynkach cydrowo rozwiniętych, co ma również wyraz w ustanowieniu dla takich cydrów specjalnej kategorii na najważniejszych konkursach cydrowych. Amerykanie na przykład produkują cydry z miksu nastawów z jabłek i rabarbaru. Póki co, ja polecam aronię.

      • Maciek Swietlik

        Czyli gotowy produkt można wg. naszego prawa armatyzować ? Ja jestem nawet za ale w ustawie jest jedynie zapis o fermentacji soku z jabłek, gruszek lub produkcja z koncentratu. Jeżeli chodzi o dodatki to wymienione są substancje słodzące i kwasy.

        • (Blogger)

          L L

          też pomyślałam o ustawie i o zakazie dodania aromatów.

    • L L

      Ludzie pchają do japy gotowe kompozycje smakowe, nie mają czasu na samodzielne kojarzenie doznań. Chcą gotowca. Przyszłość ma wino z nutami grillowanej karkówki i finiszem poimprezowej sałatki greckiej.

      • (Winicjatywa)

        Lech Mill

        Generalnie się zgadzam, choć tutaj nie mówimy jednak o cydrze o smaku mango i zielonego herbaty, tylko komponowanego z owocem, który – podobnie jak czarna porzeczka, róża czy gruszka – tradycyjnie łączy się z jabłkiem i mariaże te nie wynikają z potrzeb marketingowych.

        • Wojciech Bońkowski MW

          Tradycja ma rozmyte granice. Aronia, o której cydrowości nie śniło się przodkom, właśnie staje się tradycyjnym dodatkiem, do wina również. A co, przepraszam, jak nie marketing, napędza egzotykę do flaszek z tradycyjnymi alkoholami? Koleś, który wykoncypował sobie jabłkowy cydr o smaku mango, nie patrzy na tradycję, lecz słusznie liczy na popowego klienta wdzięcznego, że ktoś wykonał za niego trud paringu.
          Ile można sprzedać/wypić klasycznego cydru? Kolor aroni świetnie wygląda w oplocie tipsów a smak mango i zielonej herbaty wyrywa z przaśnego, wsiowego sadu i przenosi w świat serialowego luksusu.
          Casus topionego serka? Serek, a smakuje jak boczek, grzybek czy świeża papryka. Tradycja? Nie, komercja.

          • (Winicjatywa)

            Lech Mill

            Patrząc na nasz rynek, potencjał marketingowy aronii oceniłbym na okolice zera, w odróżnieniu od boczku. Zatem naprawdę nie sądzę, by w tym przypadku chodziło o „popowego klienta”. Raczej wierzyłbym, że o poszukiwanie zgodnych z szeroko rozumianą piastowską tradycją swojskich dodatków do jabłka.
            Na tej samej zasadzie dodawanie mango do Prosecco to jest serialowy luksus, natomiast jałowca i goździków do wermutu to jest jednak tradycja co najmniej 150-letnia, a pewnym sensie starożytna.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Zostawmy potencjał marketingowy boczku na boczku. Odpowiedz, pls, na trzy pytania:
            1. Dostajesz wino, w którym znajdujesz nuty aronii, piszesz recenzję a zaraz potem dowiadujesz się, że to nie kunszt winiarza/cecha odmianowa/wpływ siedliska lecz efekt tego, że do wina producent dodał naturalny sok z aronii. Czy ciągle będziesz pisał o winie, czy już o napoju alkoholowym na bazie wina?
            2. Czy obecność w cydrze soku z aronii nie powoduje, że Twoja recenzja nie dotyczy już cydru, ale szprycera powstałego jako wynik, cyt. „poszukiwań zgodnych z szeroko rozumianą piastowską tradycją”?
            3. Czy są jakieś nowe regulacje prawne umożliwiające nazywanie cydrem napoju z np. agrestu?
            Nie mam nic do obecności takich wynalazków na rynku. Jestem pewien, że mogą mieć spore wzięcie. Ale czy to cydr w/g prawa unijnego, tradycji i zdrowego rozsądku?

          • (Winicjatywa)

            Lech Mill

            Ad 3 – przepisy na to nie pozwalają, toteż ten produkt nie nazywa się cydrem, tylko „Jabłkiem z Aronią”. Choć dodałbym, że ma więcej wspólnego z cydrem niż gazowane tablice Mendelejewa nazywane cydrem przez liczne polskie rozlewnie.

            Ad 2 – no to już kwestia osobistego ustawienia się, gdzie się kończy cydr, a gdzie zaczyna szprycer. Czy Prosecco to jeszcze wino, czy już szprycer? Moscato d’Asti, Vinho Verde, polski pet-nat z odmiany Swenson Red? Wina produkowane z użyciem aromatycznych drożdży albo smakujące głównie waniliną uzyskaną przez macerację dębowych wiórków? Temat szeroki.

            Ad 1 – zob. ad 2 powyżej, kwestia nomenklatury ma swój aspekt prawny (zob ad 3) oraz pragmatyczny, który jest doprawdy subiektywny.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Przypuszczam, że dla osób niewtajemniczonych produkt o nazwie Jabłko z Aronią i walącym po oczach napisem sugerującym cydr, może być zaskoczeniem. Stanie się to wtedy, kiedy po przeczytaniu tej recenzji kupią ten napój przekonani, że mają do czynienia z cydrem a ktoś, np. redaktor WB powie im, że są w błędzie.
            Btw, odpowiedź na moje drugie pytanie jest, jak rozumiem, czystym żartem nt wiedzy, kiedy mamy do czynienia z winem a kiedy nie. Tu akurat definicja jest aż nadto precyzyjna. Pozdrawiam.

          • (Winicjatywa)

            Lech Mill

            Ad 2 „definicja jest aż nadto precyzyjna” – wcale nie jest. Owszem, z punktu widzenia prawnego wiadomo, że jest to sfermentowany sok z winogron bez dodatków, o określonych parametrach. Tyle że życie pokazuje, że liczne graniczne przypadki już tak oczywiste nie są. Na przykład niedofermentowany sok z winogron z 5% alk., 100 g cukru i gazem zrobiony w Polsce z odmiany Muscaris wg definicji winem nie jest, ale w Piemoncie z odmiany Moscato Bianco już winem jest i ma nawet chronioną nazwę pochodzenia Moscato d’Asti. Słodki napój na bazie wina czerwonego wzmocniony destylatem do 20% butelkowany w Biłgoraju jest „produktem pośrednim”, natomiast zrobiony w Portugalii – tradycyjnym winem o nazwie Porto. Jeśli do kadzi z winem wrzucisz laski wanilii, to stracisz prawo do nazwy wino, jeśli natomiast wrzucisz pachnące wanilią wióry dębowe, to nadal jest to wino (i to nawet premium :-). Wino z dodatkiem grejpfruta jest „koktajlem alkoholowym na bazie wina”, natomiast wino z dodatkiem drożdży modyfikowanych genetycznie tak, aby produkowały nadmiar tioterpineolu (odpowiedzialnego za zapach grejpfrutu) nadal jest winem. Itd., itp.

          • Wojciech Bońkowski MW

            No właśnie wymieniłeś długą listę tego, co jest a co nie jest winem. To wbrew pozorom bardzo precyzyjna definicja. Polski 5% muscaris nigdzie – póki co – nie jest winem a już piemoncki krewny wszędzie na świecie – też póki co – jest. Dlaczego? Bo tak się umówiono. Możemy z konstytucji tych produktów kpić lub próbować coś zmieniać, ale należy ten stan respektować. Inaczej dzieje się chaos, jakiego doświadczamy gdzie indziej.
            Analogicznie, dopóki takie praktyki nie zostaną zakazane, można wpychać do kadzi modyfikowane drożdże, perfumowane paprochy i, niestety dla mnie i Ciebie, nazywać to winem. Bo tak, póki co, się umówiono (prawnie).
            Ja w całej tej przydługiej korespondencji chciałem tylko usłyszeć, że Jabłko z Aronią to nie cydr i podzielić się ryzykowną refleksją, że to jednak schlebianie leniwym i skołtunionym gustom nakręca rynek tych mikstur i że ważne jest, aby w szanowanym medium, jakim niewątpliwie jest Winicjatywa, bez niepotrzebnej ściemy nazywać rzeczy ich imieniem. Tym bardziej, że w niektórych okolicznościach te mikstury bywają smaczne i niezbyt szkodliwe ;)
            Czy to jakaś ujma dla producenta, że ktoś przeczyta w sumie przychylną recenzję napoju cydropodobnego J&A?

          • (Winicjatywa)

            Lech Mill

            To są precyzyjne definicje z punktu widzenia prawnego, natomiast różnica w ich stosowaniu w zależności od przypadku pokazuje ich słabość, moim zdaniem. To, że „tak się umówiono” nic nie zmienia – jutro możemy „się umówić” inaczej.
            To samo dotyczy cydru – co prawda w komentowanym artykule nikt nie nazwał cydrem Cider Inn Jabłka z Aronią – jednak z mojego pragmatycznego punktu widzenia to jest co najmniej „cydr aromatyzowany” czyli de facto cydr, może o lekko osłabionej wobec czysto jabłkowego ontologii.
            Dodatkowo, jak pisałem, nie uważam, żeby akurat ten produkt był schlebianiem „leniwym i skołtunionym” gustom. Aronia nie ma w sobie nic leniwego, jest raczej koneserskim produktem rolnym z uwagi na dużą zawartość nieukochanych przez kołtunów tanin. O wiele bardziej pod publiczkę produktami wydają mi się rozmaite półwytrawne rosé albo śmierdzące drożdżami pet-naty produkowane przez czołowych winiarzy w różnych polskich regionach.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Pasuję. W życiu trzeba umieć przegrywać, jak mawiał Kazimierz Górski. I ja to umiem. Pozdrawiam.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Te leniwe czynie leniwe taniny są naturalnie występującym elementem prawdziwego cydru, więc dodatek z zewnątrz tylko po to aby skomponować coś co od setek lat występowało naturalnie w cydrze i cydrowych jabłkach i było nieodzownym elementem – jest tanim zabiegiem i drogą na skróty, przypominającym bardziej komponowanie drinka w barze:>. Tak czy siak – niemówie że może to źle smakować:>