Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Deutz – wcielenie klasyki

Komentarze

Parę dni temu opowiadałem o swoich perypetiach z szampanem Gosset. Dziś pora na odcinek memuarów o innym domu szampańskim – Deutz. Odwiedziłem go tego samego września 2001 roku jako samozwańczy winokrytyk, wchodząc z buciorami gino rossi do wypieszczonych wielkomieszczańskich wnętrz pałacyku Deutza w miasteczku Aÿ. Przyjęto mnie – jak zawsze – nad wyraz uprzejmie, pokazano jeden salonik wytapetowany w motywy arabskie, drugi – w chińskie („petit salon noir”), trzeci – empirowe („salon rouge”). W jednym z tych pomieszczeń mieści się sala degustacyjna Deutza – choć w Szampanii tego typu przepych spotyka się co kroku, salka u Deutza jest być może najpiękniejszą, w jakiej miałem okazję moczyć usta w kieliszku.

Pełna gama szampanów Deutz.
Pełna gama szampanów Deutz.

Tyle że to ostatnie nie nastąpiło. Degustacji dla mnie nie przewidziano – być może omyłkowo wpisano mnie do kategorii VIP D zamiast VIP C, którą cieszyłem się we wszystkich innych domach szampańskich (w Szampanii wszyscy, nawet studenci z Polski, przyjmowani są jak VIP-y). Dyrektor Deutza wyciągnął dłoń oprawioną w piękne spinki do mankietu i uścisnął na pożegnanie. Jak to? Przejechałem 200 km tylko po to, żeby obejrzeć wasze tapety? Najwyraźniej mową ciała nie potrafiłem ukryć rozczarowania, gdyż pan Bro de Comères wszedł na chwilę do gabinetu i przyniósł mi w eleganckim kuferku Cuvée Willam Deutz 1990, żeby jakoś osłodzić mi tę porażkę.

To wino zrobiło potem ogromną karierę literacką, otworzyłem je bowiem na Sylwestrze u Marka Bieńczyka, któremu niniejszym oddaję głos:

Nie ma bowiem rady, my, miłośnicy wina, my, cholerne czubki, my, nierówne sufity, my przeklęci winomani, skazaliśmy się na hecę. Choć idziemy do sklepu po cebulę i ogórki, nie powstrzymamy się, by nie przejść obok regału z winami. Choć w Paryżu jest wspaniała wystawa fowistów czy École de Barbizon, pierwsze kroki skierujemy do ulubionego caviste, czyli faceta sprzedającego wina. Gdy wybija północ w sylwestra, miast całować się z kim popadnie i życzyć sobie tego, co zawsze, czyli szczęśliwego, cudownego Nowego Roku, zapisujemy notkę degustacyjną z szampana, narzekając na słabszą pienistość lub nieco zredukowany bukiet. Że niby ten ostatni przykład jest nieco przesadzony? Cóż mogę opowiedzieć, jak to parę lat temu mój przyjaciel i serdeczny kompan zawodowy Wojtek, gdy reszta nurzała się w konfetti wraz z dwunastym uderzeniem zegara, zapisywał w kajeciku wrażenia z rozlewanego właśnie Deutza. Mówiłem, daj spokój, Wojtuś, zegar bije, lecz przecież Deutz miał coś istotnego w bukiecie albo w ustach, coś, co nie mogło nie zostać dostrzeżone i zapisane. Wtedy nie miałem okazji, dzisiaj więc życzę Wojtkowi z ośmioletnim opóźnieniem wszystkiego najlepszego.

Nawzajem, drogi Marku! A ja z niekłamaną satysfakcję z tej sprawiedliwości dziejowej zdegustowałem ostatnio u Mielżyńskiego nie jeden, a trzy roczniki Williama Deutza. Ale po kolei.

Deutz Brut Classic – piłem to wino dziesiątki razy przy różnych okazjach, także z butelki magnum (jak wiadomo, jako że druga fermentacja i leżakowanie szampana odbywają się w butelce, 1,5-litrowy format jest dla tego typu wina szczególnie korzystny). Nigdy się nie rozczarowałem, jest to po prostu świetnie zrobiony, bardzo satysfakcjonujący szampan. Oczywiście reprezentuje on stylistykę wielkich domów szampańskich – bezpieczne smaki lekko oparte na cukrze, powtarzalność, czystość – ale często w życiu mam ochotę właśnie na to, a nie na eksplorację smakowych rubieży. W Deutzu pociąga mnie szczególnie jego absolutna klasyczność (Brut Classic to mieszanka równych części Chardonnay, Pinot Noir i Pinot Meunier) i miła brioszowa złożoność, podbita jednak przez świeży kwas. Szampan na 90 punktów! (183 zł) ♥♥♥♥

Champagne-Deutz-Brut-Classic

Brut Rosé – rzadko które Rosé z dużego domu szampańskiego wydaje mi się interesujące; zwykle jest to to samo wino, co klasyczny Brut, jedynie z małą domieszką czerwonego Pinot Noir i czasem ciut krótszym starzeniem na osadzie. Tutaj jest przyjemnie, ale dość prosto i miękko, a dopłacamy sporo (242 zł). ♥♥♥

Brut 2009 – w powszechnej opinii jedyne wino tego poranka, które lekko rozczarowało. 65% Pinot Noir i przedłużone dojrzewanie na osadzie jakoś nie odbiło się na głębi smaku tego szampana. To zapewne najbardziej elegancki i finezyjny Pinot Noir, jakiego spróbujecie w Szampanii (245 zł). ♥♥♥♡

Brut Blanc de Blancs 2008 – nietypowo jak na dom szampański operujący w sercu najlepszych winnic Pinot Noir, Deutz słynie z szampanów blanc de blancs z 100% Chardonnay – może dlatego, że delikatny, koronkowy styl tego producenta wydaje się świetnie współgrać z charakterem Chardonnay właśnie. Rocznik 2008 próbowałem już kilkakrotnie, gdy ma swój dzień, jest to wspaniałe wino o mocnych aromatach marcepanu i croissanta, z fenomenalną kwasową równowagą (324 zł), choć w zeszłym tygodniu tego dnia nie miało i wypadło bladziej. ♥♥♥♥

Amour de Deutz bierze swoją nazwę od posążka Amora na dziedzińcu posiadłości. © Le Figaro.
Amour de Deutz bierze swoją nazwę od posążka Amora na dziedzińcu posiadłości. © Le Figaro.

Amour de Deutz 2006 – Deutz ma w zanadrzu jeszcze jedno blanc de blancs, luksusową cuvée kosztującą majątek (635 zł), ale grającą w szampańskiej Lidze Mistrzów. Nie mogę nie wspomnieć rocznika 1999, serwowanego przez Mielżyńskiego przez kilka lat jako aperitif na ważniejszych uroczystościach – na kilka z nich wybrałem się tylko po to, by łyknąć owego niebiańskiego nektaru. Tym razem dostaliśmy młodziutki rok 2006, który jest dopiero na początku swej drogi i więcej obiecuje niż daje – bo w moim odczuciu kluczem do jakości win Deutz jest cierpliwość, można o nich powiedzieć z niewielką przesadą, że im starsze, tym lepsze. W Amour 2006 na razie mamy pełnię i mocną strukturę, na zmysłowe smaki przyjdzie pora za 4–5 lat. ♥♥♥♥

Amour de Deutz Rosé 2006 – jeszcze więcej prestiżu (716 zł), jeszcze więcej delikatności, ale i lekkie wątpliwości co do potencjału dojrzewania tej cuvée, której przydałoby się jak najwięcej lat w ciemnej piwnicy, ale temu z kolei nie sprzyja domieszka czerwonego Pinot Noir. ♥♥♥♥

champagne-william-deutz-2002

William Deutz 2002 – nowy rocznik prestiżowej cuvée Deutza. Jest to w 65% Pinot Noir z winnic w Aÿ, lecz poza stalowym ostrzem kwasowości, dzięki której to wino będzie żyło wiecznie, nie znajdziecie tutaj muskułów i niemal słonej siły, z których słynie np. Bollinger – sąsiad Deutza. Tutaj mamy wytworność i półszept, wręcz nieśmiałość. Ale faktura i długość tego szampana są wprost niebywałe – niemal jak wgryzanie się w świeżo upieczony rogalik z najlepszego masła i  szafranu. To najlepszy rocznik Williama Deutza, jaki piłem, i wielka degustacyjna chwila (484 zł). ♥♥♥♥♥

William Deutz 1996 – podobnie do rocznika 2002 aromat i pierwszy smak są raczej wstrzemięźliwe. Potem intensywność rośnie, ale nie do poziomów starszego brata. Rocznik 1996 w Szampanii przez wiele lat zaliczano do najwybitniejszych, ale odnoszę wrażenie, że doszedł do swojego kresu – brakuje mu pełni i słodyczy owocu, jaką mają czy miały np. 2002 i 1990. W wielu szampanach (i nie tylko – to problem np. w Barolo) kwasowość smakuje trochę zielono. William Deutz 1996 już się chyba nie poprawi, pojawiają się nuty trzeciorzędne, grzybowe. Duża klasa, ale wino mniej emocjonujące od 2002 i 1988. ♥♥♥♥

Stare roczniki Deutza już nie są na sprzedaż.
Stare roczniki Deutza już nie są na sprzedaż.

William Deutz 1988 – jak smakuje 28-letni szampan? Zaskakująco młodo i świeżo, w istocie ma więcej wigoru niż 1996, piękne nuty śliwkowych powideł, a potem podpieczoną chałkę na podniebieniu. Poważny szampan, poważne wino – do medytacji i wyrafinowanej kuchni. ♥♥♥♥♡

Wina do nabycia w sklepach Mielżyński w Warszawie (Powązki i Czerniaków) oraz Poznaniu oraz w sklepach współpracujących.

Degustowałem i obiadowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Mateusz Papiernik

    Czy William Deutz są niekupowalne dla zwykłych śmiertelników, czy cen nie ma w tekście z innych powodów? :) Bardzo lubię podstawowego Deutza. Spróbowanie ’88 ze swojego rocznika jest na mojej liście małych marzeń, ale pewnie bez wygranej w totka się nie obejdzie.

    • Wojciech Bońkowski

      Mateusz Papiernik

      Kierowałem się stroną www Mielżyńskiego, gdzie Williama brak. Dostałem info że rocznik 2002 kosztuje 484 zł i jest dostępny – 1 but. na Czerskiej i 18 but. (ponoć już przez kogoś zarezerwowanych) w Poznaniu.
      1988 nie ma w sprzedaży ani w Polsce, ani u producenta, chociaż dano mi do zrozumienia że może być sprowadzone na specjalne zamówienie. Cena tego wina wg Wine-Searcher nie jest jakaś astronomiczna – ok. 300€.

      Nadmienię że absolutnie najlepszym różowym szampanem jaki piłem i jednym z najlepszym win w moim życiu jest Dom Ruinart Rosé 1988.

      • Mateusz Papiernik

        Wojciech Bońkowski

        Faktycznie, nie jest astronomiczna – spodziewałem się, że będzie więcej. Inna rzecz, że raczej nie jest to kwota na impulsywny zakup od ręki ;-) Nie mam zbyt dużego doświadczenia z różowymi szampanami, ale ze wszystkich które piłem w ogóle Ruinarta wspominam chyba najmilej, ino zwykłego, nierocznikowanego, mam więc do tego domu dodatkowy sentyment. Różowy Ruinart to zresztą był mój pierwszy szampan w życiu.

    • albertotomba

      Mateusz Papiernik

      William Deutz 1988 jest na czerskiej, butelka jedna – jakoś 1830zł. bylem,sprawdzałem bo z mojego rocznika :)

  • Robert Ostrowski

    Podstawowy Deutz także do nabycia w… Auchan oczywiście (przynajmniej w tym przy Puławskiej).

    • Robert Borowski

      Robert Ostrowski

      I o dziwo Mielżyński sprzedaje go w niemal tej samej cenie. Za to do niedawna była w Auchan szalona cena 125 zł na Charles Heidsieck Brut.

  • mamaklub

    Przyjechać na degustację bez degustacji… też bym była rozczarowana, ale przynajmniej okazano jakiś zamienny gest, więc nie wyszło tak źle, jak się zapowiadało :)
    Szampany uwielbiam…