Burza w kieliszku: Clerico Barolo Percristina 1999
Clerico Barolo Percristina 1999
Wojciech Bońkowski: Przyniosłeś aspirynę, widzę. Na wszelki wypadek? Marek Bieńczyk: Znam to wino, dwa razy kumpel mi nalał, nie podeszło mi w obu przypadkach, choć dostało 100 punktów u Parkera. W.B.: Tylko 94. A właściwie czemu punkty Parkera liczą się w Barolo? M.B.: Cicho, daj powąchać. Szlachetny zapach starego wina, używki – mocna kawa, do tego marmolada jeżynowa. W.B.: Czyli czarne owoce, dla mnie oznaka stylu nowoczesnego w większym stopniu niż sam dąb. M.B.: Czy to wino jest argumentem w sporze między tradycją a moderną? W.B.: Na pewno tak, bo jest świetne, a przecież kiedyś winiarska lewica, w tym i my, odmawiała nowoczesnym barolo prawa do smaczności i w ogóle racji bytu. Nie mówiłem tego jeszcze publicznie zbyt często, ale myśmy się wtedy mylili co do beczki. Za młodu te baryłkowe barolo były trudne w piciu, ale po 10–15 latach wiele z nich naprawdę wypada świetnie. Jak wszędzie, kluczowa była jakość beczki i umiejętność jej użycia, a nie sam fakt, że sięgano po nową dębinę.Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!