Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Biodynamicy czy szarlatani

Komentarze

Ciekawy tekst ukazał się kilka tygodni temu w Decanterze. Właściwie nie tekst, ale wywiad, jakiego udzielił znany francuski winiarz i przedsiębiorca Michel Chapoutier. Otóż zakwestionował on praktykę, która ostatnio staje się obowiązującym w winiarstwie mainstreamem, a mianowicie nieużywanie podczas winifikacji dwutlenku siarki. Pozwolić rozwijać się w winie toksycznym drożdżom to głupota (tak napisał Decanter, Chapoutier użył znacznie bardziej dosadnego określenia – „connerie”). To tak jakby produkować ocet, zresztą też niedobry. I dodaje, że powoływanie się na dawne wina jest absurdem, gdyż niegdyś winiarze nie mieli odpowiedniej technologii i narzędzi, więc wina z wadami zdarzały się częściej.

Didier Barral biodynamic wine Languedoc
Didier Barral to przede wszystkim świetny winiarz.

Całkowicie innego zdania jest Isabelle Legeron, orędowniczka win „naturalnych”, która wskazuje, że chętnie jemy naturalnie wytwarzane, niekoniecznie higienicznie, sery – jak époisses – czy świeże wyciskane soki owocowe, ale narzekamy na mętne, nieklarowane, surowe wina, oczekując w tej akurat materii produktów sterylnych i wyjałowionych. Dyskusja ciekawa i pewnie nigdy do końca nie zostanie rozstrzygnięta. Ja zazwyczaj przyznaję rację biodynamikom, czy może inaczej – producentom win w maksymalnym stopniu naturalnym, muszę jednak przyznać, że bardzo często biodynamika staje się swego rodzaju usprawiedliwieniem dla nieudacznictwa, braku higieny czy po prostu umiejętności. Nie tak dawno burzę wywołał jeden z francuskich krytyków twierdząc, że ikona francuskich biodynamików, czyli Nicolas Joly, po prostu nie umie porządnie prowadzić winifikacji, a ewidentne wpadki przykrywa biodynamicznym alibi.

Domaine Leon Barral biodynamic wine estate Languedoc Faugeres
Świeżość, finezja, feeria aromatów, zaskakujące smaki...

Tak daleko idących wniosków nie mogę wyciągnąć, po prostu z powodu zbyt małej wiedzy na temat win Joly’ego, których ledwie kilku próbowałem, stawiam natomiast tezę, że porządne wina muszą być smaczne, muszą czarować i oszałamiać. Cenić je będę dlatego, że oprócz tego, iż są dobre, mają w sobie świeżość, finezję, nieoczekiwane, niespodziewane feerie aromatów, zaskakujące smaki. Ale są dobre. Są w najwyższym stopniu zarówno pijalne, jak fascynujące. To nie są wina, o których, nie chcąc ich skrzywdzić, mówimy enigmatycznie – „interesujące”. Krótko mówiąc wielbię Didiera Barrala za wielowymiarowość i niebanalność jego win, za ich soczystość, bogactwo i zaskakującą harmonię, przy całej ich naturalnosci, nie mogę natomiast skłonić się do na przykład Murmures z Les Sablonnettes, które, mówcie co chcecie, smakuje jak mocno nieudane sherry.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Michał Iwicki

    Kolejny poważny autor daje się nabrać na tę czarną magię. Pecunia non olet. Homeopatyczne dawki wywarów z ziuł nie mają
    Możliwości wpływu na skład chemiczny wina. Dosyć tej ściemy i robienia naiwnym konsumentom wody z mózgu.

    • Wojciech Bońkowski

      Michał Iwicki

      Biodynamika czarną magią? Działanie pewnych elementów biodynamiki potwierdzają badania naukowe (http://bonkowski.wordpress.com/2011/11/17/vinnatur-natural-european-wines-2011/). Agresywnie ideologiczne podejście do tej kwestii nie przynosi żadnego pożytku.

    • Sławomir Chrzczonowicz

      Michał Iwicki

      Nie pisałem o czarnej magii, bo się na tym nie znam, natomiast jest ewidentne, że praktyki biodynamiczne, a w jakiejś części także bio, wymuszają znacznie większą troskę o kondycję winnicy w porównaniu z uprawą konwencjonalną. I to się w oczywisty sposób odpłaca. Mój tekst był natomiast zupełnie o czymś innym, o używaniu określenia bio czy biodynamika jako wytrycha gwarantującego jakość, a także o tym czy wino powinno być bardziej smaczne, czy bardziej oryginalne. I tyle

      • Magdalena Bogucka Joly

        Sławomir Chrzczonowicz

        Po
        pierwsze nie nalezy mieszac bio – czyli uprawy ekologicznej polegajacej
        na stosowaniu w tylko produktow naturalnych czytaj nie chemicznych z
        biodynamika – uprawa roslin przy zastosowaniu specjalnie przygotowanych
        receptur biodynamicznych oraz uwzglednianiu wplywu planet i gwiazd na
        uprawe oraz samo wno. To sa zupelnie dwie rozne i niezalezne od siebie
        szkoly. Zasady upraw bio sa dzisiaj reglamentowane na poziomie UE. Co
        zas tyczy biodynamiki – ruch pochodzi od prof Rudolfa Steinera, a jego
        zasady opisane sa w jego Kursie dla rolnikow. To Steiner zauwazyl
        m.in., ze choroba rosliny moze pochodzic nie od niej samej lecz od
        srodowiska w ktorym przebywa – wiec nalezy najpierw wyleczyc srodowisko
        a i roslinie bedzie lepiej. Czy to nam czegos nie przypomina?
        Natomiast jak to czesto bywa proste i logiczne zasady zostaly
        zaadoptowane i zinterpretowane  przez rozmaite osobowosci winiarskie,
        ktore glosza dzis bardziej lub mniej radykalne poglady. Mysle, ze bio
        ma do zaproponowania powrot do naturalnych, a co za tym idzie ZDROWYCH
        I AUTENTYCZNYCH  metod wytwarzania wina. Oby ich bylo jak najwiecej. 

        • Sławomir Chrzczonowicz

          Magdalena Bogucka Joly

          Pozdrawiam przy okazji Pani Magdo. Oczywiście, że bio i biodynamika to nie to samo i nigdzie tak nie twierdzę

          • Magdalena Bogucka

            Sławomir Chrzczonowicz

             Wiem ze Pan tak nie twierdzi. Moje wtracenie mialo na celu wyjasnic w 2 slowach tym, ktorzy jak widac na fb krytykuja choc nie wiedza dokladnie co. Pozdrawiam serdecznie!

      • Michał Iwicki

        Sławomir Chrzczonowicz

        Przecież mowa jest nie o winie „smacznym”, tylko o kompletnie zepsutych i śmierdzących brettem w każdym roczniku winach Barrala.

        • Sławomir Chrzczonowicz

          Michał Iwicki

          Akurat wina Barrala bretta praktycznie nie mają, a anegdota, że kiedyś mu przefermentowały w butelkach nie jest do końca prawdziwa. Zreszta Didier uzywa dwutlenku siarki

  • Maciek Gontarz

    Myślę, że wszyscy przeciwnicy biodynama nie do końca uważnie przeczytali tekst i nie wyłapali myśli, na szczęście Sławek poniżej wszystko wyjaśnia. 

    Na końcu chodzi o jakość, którą mamy w kieliszku (lub też której brakuje). 

    Sam spotkałem dwóch producentów wina (a słyszałem o wielu), którzy przeszli przez procedury certyfikacji Demeter, i którzy zrobili to, traktując ten ruch jak element kampanii marketingowej (żaden z nich rzecz jasna publicznie by się do tego nie przyznał). 

    disclaimer: nie jestem zwolennikiem metod biodynamicznych (choć czuję, że to zbyt lekko ujęte).

    • Sławomir Chrzczonowicz

      Maciek Gontarz

      zresztą, żeby była pełna jasność – Barral nie uważa się za biodynamika i nie certyfikuje się. Z kolei Guy Bossard biodynamik i perfekcyjny winiarz – takze nie ma reguły