Biedronka znów wraca do korzeni
W jednej z dawnych recenzji oferty Biedronki pisałem żartem o specjalnie wytresowanych komarach, których brzęczenie wpisywało się w klimat namiotu rozstawionego w ogrodach restauracji Endorfina Foksal. Okazuje się że była to jedynie próbka możliwości koncernu. Prawdziwym majstersztykiem było zorganizowanie załamania pogody w Polsce i gwałtowne nadejście dotkliwego chłodu. Tylko bowiem w ten sposób można wytłumaczyć doskonałe dopasowanie najnowszego Festiwalu Win w Biedronce do panującej aury. O przypadku nie może być mowy. Jeszcze tydzień temu dziwiłbym się, że przy panujących temperaturach (i to mniej więcej od czerwca) Biedronka pokazuje ledwie kilka białych win. Dziś jestem pod wrażeniem – na 25 win ledwie 10 jest wytrawnych (w tym 6 czerwonych), pozostałe należą do kategorii półwytrawnych, półsłodkich i słodkich. Jednym słowem – idealnych na zimę.
Ale dość tego sarkazmu, za który i tak spotka mnie „hejt” w komentarzach pod tekstem. Dyskont kolejny raz powraca do swoich korzeni, prezentując wina z Portugalii. Poprzednie dwa festiwale (ten i ten) oceniliśmy całkiem dobrze i degustując wczorajszą wycinkę z pełnej oferty (8 win), także tym razem powinno być nienajgorzej – tego też słowa najczęściej używaliśmy przy kolejnych próbkach. Zważywszy, że okoliczności wieczoru były tradycyjne – Dom Dochodowy w Warszawie jako jedna ze stałych lokalizacji takich wieczorów, bladoniebieskie światło jako jeden ze stałych sposobów oświetlenia sali, niezmordowany Tomasz Kolecki-Majewicz, którego nawet irytująco głośny gość przy jednym stolików nie wytrącił z płynnej (i ciągłej!) opowieści o kolejnych winach – przejdę od razu właśnie do nich.
Najbardziej spodobało mi się kolejne wino z linii F’oz (F’oz Dão 2012, dwa inne recenzowaliśmy ostatnio w skośnej degustacji). Tym razem region znamy od razu – duże litery na etykiecie nie budzą wątpliwości. Nie miałem także wątpliwości do samego wina – kupaż Touriga Nacional, Alfrocheiro i Jaén to dobry czerwony owoc wiśni i czereśni, przyjemny garbnik, wyczuwa się nuty dębowe (wino spędziło się w beczce 6 miesięcy), ale dobrze zintegrowane, fajna kwasowość. W cenie 17,99 zł sięgnąłbym po nie w sklepie w pierwszej kolejności.
Smakowało mi także Marqués D’Almeida Beira Interior DOC 2010 (19,99 zł, Touriga Nacional i Tinta Roriz). Nie jest potężne ani męczące, ale wszystko jest tu dobrze zaznaczone – owoc (przede wszystkim owoce leśne na czele z jeżyną), struktura i kwasowość. Kulturalne i eleganckie.
Szkoda że sezon się właśnie skończył, w innym przypadku oczywistym wyborem byłoby także Pinho Real Loureiro 2013 (13,99 zł). To naprawdę przyjemne vinho verde, bardzo aromatyczne w zapachu, w ustach wytrawniejsze, cytrusowo-ziołowe o lekkim musowaniu. Nie ma tu (a przynajmniej nie było w butelce, z której degustowaliśmy) paskudnych nut chemicznych ani siarkowych, które czasami odnajdywaliśmy w innych tanich vinho verde. Odświeżałoby przyjemnie na tarasie, a tak zostaje nam podać je na aperitif.
Quinta das Setencostas 2010 (24,99 zł) znamy już z wcześniejszych ofert i starszego rocznika (2009). Miałem wrażenie, że o ile tamten był dobrze zrównoważony, tak w egzemplarzu rok młodszym wszystkiego jest za dużo – i nut dżemowatych, i czekolady, i alkoholu. Choć może na długie, zimne, jesienne wieczory niektórzy właśnie tego będą potrzebować…
Nie przypuszczałem, że to napiszę, ale niezłe jest też półsłodkie Segredos São Miguel 2013 (11,99 zł) i akurat tutaj wszystkie słodkie składniki (konfitura, czekolada, nuty likierowe) wydawały mi się poukładane z większą kulturą niż u poprzednika. W półwytrawnym Dom Divino Dão DOC 2012 (13,99 zł) brakowało mi zbalansowania, a białe wytrawne Conde de Vimioso 2013 (13,99 zł) wydało się ciut anonimowe. W ofercie pojawi się także wino słodkie wzmacniane – Izidro Madeira Fine Rich (29,99 zł) które zaczyna się dobrze (aromaty karmelu, kandyzowanych owoców, orzechów) ale z czasem pojawia się za dużo alkoholu, w końcówce zaś dziwne grzybowe aromaty.
Festiwal Win Portugalskich zaczyna się w Biedronce 30 października. Pełna recenzja wszystkich win tego dnia na Winicjatywie.
Degustowałem za zaproszenie importera.