Bezkręgowość
Październik jest niewątpliwie miesiącem marketów i stąd lekka nadprodukcja marketowych tekstów na Winicjatywie. Trudno jednak ignorować takie wydarzenia, jak debiut nowej oferty Lidla, megatargi wina w Leclerku, a teraz nową promocję win portugalskich w Biedronce.
Największa polska sieć handlowa nie pozostała bowiem dłużna konkurentom. Otwarcie swojego 2000. sklepu skojarzyła z nową ofertą win. (Poprzednią – wina hiszpańskie – recenzowałem tutaj). Jeśli ktoś się spodziewał bomby na miarę Lidlowych Pascala i Okrasy, na pokazie usłyszał raczej niemrawe „pffffffffffffff”. Nowa oferta „Owada” nie ma ani takiego zasięgu, ani takiej medialnej pompy, jak francuska ofensywa największego konkurenta. Owszem, mamy 20 win w ofercie, dobre słowo Tomasza Prange-Barczyńskiego i Tomasza Koleckiego-Majewicza, gazetka jest tak samo kolorowa jak zawsze. Tyle że po wyniesieniu dyskontowej komunikacji winiarskiej na nowy poziom przez Lidla kolejna „zwykła” promocja Biedronki może się wydawać bardzo zachowawcza czy wręcz defensywna.
Drugą stroną medalu jest jednak to, że Biedronka wróciła do robienia tego, co potrafi robić dobrze, czyli sprzedawania tanich win portugalskich. Medialny balon Lidla okazał się cokolwiek pusty w środku (przeciętna jakość win i nie jakoś wybitnie niskie ceny), a takiego impetu promocyjnego nie da się raczej utrzymać na dłuższą metę, podobnie jak trzymania na dyskontowej półce win za 150 zł. W tym kontekście Realpolitik Biedronki w sumie wydaje mi się trafniejsza. Pewnym rozczarowaniem jest natomiast fakt, że ponad połowa win z obecnej oferty „Owada” to odgrzewane kotlety. Co prawda nowe roczniki, ale win, które już na półkach widzieliśmy. Niby nic w tym złego, ale to sama Biedronka przyzwyczaiła nas do szybkiej rotacji asortymentu, co dla aktywnie zainteresowanych winem (oczywiście należymy do mniejszości) było dodatkową atrakcją odwiedzin w tym sklepie.
I tak w nowej gazetce znajdziemy Vinho Verde Loureiro 2011 (2010 recenzowałem tutaj), który wypada słabiutko, poza gazem (dużo) i kwasem (za dużo) nie ma tu prawie nic, nawet za 12,99 zł. Znajdziemy czerwone Dão Boas Vinhas 2009 (różowe polecałem już tu), przyjemnie świeże wino czerwone o ładnej elegancji, które z drugiej butelki smakowało już jednak całkiem plastikowo (ale za 16,99 zł polecam). Mamy czerwone Fálua 2011, proste, smaczne, intensywne, wręcz nowoświatowo owocowe, które w poprzednim roczniku wydało mi się jakoś szczersze. Mamy Vallado Quadrifolia 2011 (lekka zmiana etykiety, ale to jest to samo wino co tutaj), które potwierdza swoją klasę i za 19,99 zł jest najlepszą aktualnie propozycją w Biedronce.
Z prawdziwych nowości mamy tęże Quadrifolię 2011 w bieli, wino raczej techniczne, kwaskowate, z przyjemnym smakiem melona, całkiem fajne za 18,99 zł, choć trzeci i czwarty kieliszek zmęczyły niejaką tępotą. Próbą poważniejszego wina białego ze sporym ciałem i nutami mleczno-miodowymi jest Régia Colheita 2011 z Alentejo (19,99 zł), które jakoś dla mnie nie mogło odnaleźć swojej tonacji i chyba do niego nie wrócę (publiczności prasowego pokazu się ponoć bardzo podobało). Ciekawostką jest biało-czerwona para Loios Reserva 2011 również z Alentejo. To wino spod ręki słynnego enologa João Portugal Ramosa, a pojawienie się prostego Loiosa w jednej z pierwszych ofert portugalskich Biedronki spowodowało ekspresowe wycofanie tego wina z katalogu Centrum Wina i Winezji (gdzie było dwukrotnie droższe). Oba wina są niezłe, choć za 24,99 nie są wielkimi okazjami. A przede wszystkim nie są to żadne „rezerwy”, tylko proste supermarketowe mieszanki. Bez białego na pewno można żyć, czerwone umili nam nieskomplikowane wieczory w środku tygodnia – krótko mówiąc raczej flaszka do Dr. House’a niż Książki twarzy.
Jeśli wina portugalskie wydają Wam się za mało dżemowate i skrycie tęsknicie za Shirazem, weźcie za 17,99 zł Castelão Pedras do Monte 2008 – wino jawnie nawiązujące do Nowego Świata. A jeśli wydają Wam się zbyt wytrawne, Biedronka pomyślała i o Was: Martinez Late Bottled Vintage 2006 to naprawdę całkiem dobre porto z syropowatym owocem i dużym powerem – za 29,99 zł zdecydowanie dobry zakup.
Krótko mówiąc: tą krótką ofertą Biedronka wraca do dyskontowego poziomu. W miesiącu hiszpańskim takie wina jak Albariño za 25 zł czy Cava za 20 zł napawały optymizmem na przyszłość. Teraz mamy miks win słabych i przyzwoitych w proporcji mniej więcej 50:50. A naprawdę dobre są tak naprawdę dwie etykiety. Ale czy po jedno wino warto iść do Biedronki, gdy w koło tyle ciekawszych propozycji?
Źródło win: 6 butelek udostępnionych do degustacji przez Biedronkę, 3 butelki – zakup własny.