Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Barbera, Timorasso i spółka

Komentarze

To drugi i przedostatni z artykułów na temat Piemontu mniej znanego (pierwszy był tutaj). Jak zwykle nie będzie mowy o Nebbiolo, a na Barolo spojrzymy tylko z punktu widokowego w La Morra. Optyka już inna, wszak region oferuje dużo więcej niż pożądane wina z Langhe.

Wystarczy wspomnieć o położonej pomiędzy wzgórzami Monferrato na zachodzie a lombardzkim Oltrepò Pavese na wschodzie apelacji Colli Tortonesi DOC. Producenci podkreślają, że lokalizacja między doliną Padu, Morzem Liguryjskim i północnymi rubieżami Apeninów tworzą wyjątkowe terroir, wyjątkowo sprzyjające produkcji jakościowych win. Oczywiście każdy tak mówi, ale rolniczy charakter pobliskich terenów połączony z dbałością o środowisko naturalne i spora wysokość winnic przekonują. Główne szczepy to Barbera oraz Cortese, choć uprawia się tam również Dolcetto, Croatinę, Cabernet Sauvignon, Moscato, Favoritę (czyli Vermentino) i odkrywane dziś na nowo, endemiczne i doskonale znoszące upływ czasu Timorasso.

Krajobraz Colli Tortonesi. © Sebastian Bazylak.
Krajobraz Colli Tortonesi. © Sebastian Bazylak.

W urokliwie położonej niewielkiej winnicy I Carpini, Paolo Carlo Ghisaldi (o którego Timorasso pisał już Maciej Nowicki) pokazał nie tylko piękny krajobraz Colli Tortonesi, ale serię znakomitych win własnych i z zaprzyjaźnionej Cascina Montagnola. Trzeba dodać, że wina I Carpini (importer w Polsce: Moja Italia) to nie jest mainstream. Prawie biodynamika (bo Paolo nie chce zajmować się certyfikacją), naturalne drożdże, spontaniczna fermentacja, a nawet eksperymentalna amfora. Brezza d’Estate 2010 – dwa lata dojrzewania w kadzi stalowej, potem trzy w butelce nadały temu Timorasso nut gałki muszkatołowej, suszonych owoców i siana, zaokrągliło, zagęściło ciało, które jest pikantne, bogate i rozłożyste. Jest moc! Miłośnicy klasycznego podejścia do interpretacji szczepu zadowoleni będą z Montagnola Morasso 2012 – ciągle czuć nuty tostowo-korzenne, ale jest to wino ostre, bardzo kwasowe i ze świetnym, słonym finiszem. Wręcz krzyczy o owoce morza.

montagnola-morasso-2012

Ale Colli Tortonesi czerwienią stoją. I tu co butelka, to zachwyt. I Carpini Barbera dei Colli Tortonesi DOC Sette Zolle 2009 to niby entry level, ale daje poznać klasę winiarza i możliwości winnicy. Wino gorące jak dzień wizyty u Paolo (37 stopni!), pełne suszonych czerwonych owoców, dymu i grafitu, a w smaku balsamiczno-kwasowe, pełne i sycące, już w szczycie. Bruma d’Autunno z 90-letnich krzewów Barbery to inny styl – lekko przykurzony kufer na strychu, grafit, suszona żurawina, gęsta, ale nie ciężka, treściwa i niezwykle smaczna. Robi wrażenie! Podobnie jak Rodeo 2010 z Montagnoli – tutaj „ledwie” 60-letnia winnica, 15 miesięcy w beczce i bardzo intensywne nuty czarnych jagód, jeżyn połączonych z tytoniem, w ustach skoncentrowane, ale na szczęście kwasowość daje odetchnąć i zamyka wino elegancką klamrą. Ukoronowaniem degustacji było Roccolo dei Carpini 2011 – czysty Cabernet Sauvignon. Bardzo typowy, pełen czarnej porzeczki, czekolady i kawy, mocny, ale ciągle elegancki w ustach, łączący świeży owoc z lekką nutą tytoniu i mocnymi, ale gładkimi taninami – ma przed sobą jeszcze wiele lat.

Ze wzgórz wokół Tortony zjechaliśmy do Costigliole d’Asti, by w miejscowej enotece spotkać się z winiarzami i ich winami. I nie były to bynajmniej, jak zawsze zresztą podczas tej podróży, wina powszechnie znane. No chyba że do tej kategorii zaliczymy robione metodą szampańską Moscato Bianco z Tenuta dei Fiori, które dojrzewało nad osadem przez 12 lat! 120 gramów cukru, aromat suszonych brzoskwiń, ananasa, miodu i propolisu rozpuszczonych w mocnej herbacie. Bardzo świeże, przepysznie słodkie i wołające o jakąś bezę z mascarpone i pomarańczami.

To był oczywiście deser, ale przed nim Carica l’Asino. Szczep prawdopodobnie liguryjski, który zachował się jedynie w Piemoncie na zaledwie 4 ha i mam nadzieję, że to nie jest jego ostatnie słowo. Gdybym miał go porównać do innych odmian, umieściłbym gdzieś w okolicach Alvarinho. Ciała jest dość, kwasowość bardzo intensywna, nosi w sobie nuty mineralne, zachowując przy tym wszystkim świeżość przez wiele lat.

marenco-carialoso-vino-da-tavola

Trzy wina z Carica l’Asino zaprezentował Roberto Ghio, który poza winnicą prowadzi również całkiem solidną restaurację w Gavi (tam do pieczonej przepiórki kosztowałem 16-letniego Dolcetto! – pamiętne doznanie). Zané 2015 to młodzik pełen zielonych, niemal trawiastych nut, mocno kwasowy i o solidnym ciele. Zané 2014 wpadał w tony akacji i miodu, lekkiego utlenienia, ale z ziołową kontrą i stalową kwasowością. Zané 2013 to więcej siana i obitych jabłek, pozostawiony z niewielkim cukrem resztkowym daje w ustach uczucie wytrawnej mirabelkowej galaretki – dziwne, ale smaczne.

Marenco przedstawiło Carialoso 2015, czyli beczkowane Carica l’Asino. Były tu białe jabłka, lekka ziołowość i zapach wilgotnej kredy. Ciało zaokrąglone drewnem, ale owoc i kwiatowość zachowały się w dobrej kondycji w tym niemal bulionowym płynie. Finisz zaś znowu wybija się świeżością jabłkowej kwasowości. Albarossa (krzyżówka Barbery ze starym, francuskim szczepem Chatus) 2013 to solidna, bogata czerwień dojrzewająca w dębie przez 18 miesięcy – wino konkursowe, głębokie – wiśnie zmieszane z wędzoną śliwką, w ustach świetnie soczyste i bardzo jedwabiste. Ale przyjemność przyszła z Pineto, czyli słodkim (120 gramów cukru) czerwonym frizzante ze szczepu Brachetto. Bucha wręcz aromatem malin i poziomek w najcieplejszy dzień lipca. W ustach czysty, słodki owoc i narysowana najcieńszą kreską tanina – ależ można by tym grzeszyć!

Calosso 2011 z Tenuta dei Fiori to 100% Gamba Rosso (zwany też Gamba di Pernice) – „czerwona noga” oznacza kolor łodygi. Tu zbliżamy się nieco do Grignolino ze względu na wyraźną pieprzność i dość smukłe ciało. Wiśnia w smaku, pestka wiśni w posmaku – kulinarnie niezwykle ciekawe.

Uceline z Cascina Castlèt to Uvalino, czyli niezwykle bogaty w polifenole czerwony szczep, dający mocne, bardzo wyraziste wina. W tej wersji dominują tony powidłowe, goździkowe zmieszane z wiśnią w rumie i czekoladzie. Niemal jak odchudzone Amarone.

Krajobraz po degustacyjnej bitwie. © Sebastian Bazylak.
Krajobraz po degustacyjnej bitwie. © Sebastian Bazylak.

W następnym odcinku przeczytacie o trzech szybkich randkach z trzema szczepami, wybijającymi się z piemonckiej okręgówki.

Do Piemontu podróżowałem na koszt miejscowych winiarzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.