Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Cesanese z tarczą

Komentarze

Naszym problemem jest to, że nigdy nie dotarli do nas Rzymianie – stwierdził mój znakomity kolega-akademik B., prowadząc egzegezę naszego buraczano-przaśnego tu i teraz. Czyli gdyby zamiast dać się wyżynać w teutońskich borach, legioniści wybrali bardziej wschodnią destynację i włóczyli się po naszych prasłowiańskich puszczach, dziś mielibyśmy inną kulturę. Kulturalniejszą. Także – to już dopowiadam ja – kulturę wina. Bo miecze legionistów niosły nie tylko prawo, ale także winorośl.

Cesanese d'Affile
Cesanese d’Affile.

Ta myśl towarzyszyła mi podczas podróży do serca rzymskiej cywilizacja, Lacjum – regionu znajdującego się na obrzeżach współczesnego winiarstwa włoskiego. Tutaj, w okręgu Ciociaria, od 2008 wprowadzono pierwszą w Lacjum apelację DOCG, najbardziej prestiżowe w kraju oznaczenie gwarantowanego pochodzenia win. Objęto nią wina z lokalnego szczepu Cesanese d’Affile, który czasy rzymskie, jak twierdzą niektórzy, pamięta osobiście. Pełna nazwa apelacji brzmi zaś Cesanese del Piglio DOCG.

Zmierzałem więc na anteprimę Cesanese del Piglio, a wokół mnie były znaki. Anagni, miejscowość, w którym się odbywała, okazało się partnerskim miastem Gniezna. Plac ratuszowy – a degustowaliśmy w ratuszu – nosi tymczasem imię Jana Pawła II. Jak tu nie myśleć o meandrach historii?

filari cesanese 2
Winnice Cesanese w Lacjum.

Ale, jak mawiali Rzymianie, do rzeczy. Piliśmy 35 win, po części próbek beczkowych, z umiarkowanie ciepłego rocznika 2010 (Cesanese del Piglio w wersji podstawowej i Superiore) oraz cieplejszego 2009 (Riservę). Piliśmy i oblicza nam kraśniały.

Cesanese daje wina surowe, raczej prostolinijne. Czasem lapidarne jak pamiętniki Cezara, czasem dosadne jak żart legionisty. Wstrzemięźliwe aromatycznie, nie wdzięczą się bukietami zapachów, wymagają skupienia. W ustach dominującą cechą jest wyrazista kwasowość, zwykle także dość zadziorne taniny. W ogóle nie są to wina łatwe w opisie, prowokujące do efektownych metafor czy skrupulatnego identyfikowania, jeden po drugim, smaków i aromatów. Mają w sobie jakąś pierwotną winność, pewną właściwość – w tym sensie, że wydają się właściwe, właściwe także własnej, lokalnej kuchni, również niezbyt wyrafinowanej: gnocchi z boczkiem czy wieprzowina, której je się tutaj dużo.

Szczególnie atrakcyjnie wypadły wina od Giovanniego Terenziego – podstawowa Velobra 2010 z ciekawymi nutami lubczykowymi, niesłychanie wprost pijalna, oraz Superiore Colle Forma 2009, chłodne, znów ziołowe wino, niezwykle zbalansowane, o dużej kulturze. Warto też szukać win od producenta o wdzięcznej nazwie Emme – ich Superiore Casal Cervino 2010 było najchętniej chyba pitym winem degustacji i okolic – oraz z Agricola Mario Macciocca, którego Superiore 2010 Elvira podbiło moje serce mrocznym, pełnym napięcia klimatem i pełną budową.

Degustacji towarzyszyła dość barokowa oprawa – mnóstwo włoskich oficjeli i lokalnych polityków, którzy zdawali się robić wszystko, by samemu zapunktować, wino spychając na drugi plan. Wiele autentycznie zatroskanych osób pytało jednak: czy Cesanese del Piglio ma potencjał, by zaistnieć na świecie? Moim skromnym zdaniem, owszem. Z jednej strony, przez głębię i rustykalny charakter spodobać może się miłośnikom sangiovese, z drugiej, dzięki wyrazistej kwasowości i czereśniowym, owocowym akcentom stanowić może dobrą alternatywę dla konsumpcyjnych pewniaków w rodzaju Valpolicelii lub Bardolino. Pytanie brzmi, czy winiarzom i oficjelom z Cesanese uda się znaleźć sposób na zaistnienie na zapchanym międzynarodowym rynku. Jeśli tak, jestem pewien, że silniejsza reprezentacja Rzymian, pomimo sporego opóźnienia, w końcu dotrze do Polski.

Cesanese del Piglio. Zbiór
Winobranie w Lacjum.

Do Lacjum podróżowałem na zaproszenie i koszt miejscowych winiarzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Inq

    Zgłaszam, nomen omen, veto! Wręcz sisto activitatem! Ja rozumiem że ferwor felietonisty, ale toć wystarczy poczytać staropolskich pamiętnikarzy, którzy wywodzili szczep nasz piastowski od rzymskich patrycjuszy! Że nie wspomnę o Litwinach, którzy wyraźnie wskazywali na podobieństwo Jowisza z Perkunem, Lithuanii z L`Italią, a wiele słów litewskich miało jakoby być kalką z łaciny (videte chociażby: „Studya nad stosunkami narodowościowemi” Jan Jakubowski). A gwardia bazyleusa? Też nasze chłopaki, które się w wielkim świecie obracały, a czasem i same nim, he he, kręciły. Nie nie, tu zgody nie ma i nie będzie. Bliżej nam do Rzymian niźli Szkopom czy Brytolom, a i żabojadów wziąłbym pod lupę…
    Poza tym, co to – nie było wina na ziemiach polskich? Było! Na pewno nie gorsze niż francuskie sikacze, panie Jakubie, na pewno nie gorsze! Tylko… że się nam nieco pogoda zmieniła, niestety, na stałe, o czym sam pan dobrze wiesz więc nie bądź pan rura (i nie pękaj). A jak powiadał porucznik MO Lech Ryś – „Klimat zawsze był raczej przeciwko nam. Ale to jeszcze nie powód żeby mówić brzydkie wyrazy, prawda?”.
    Prawda. Ponadczasowa, rzekłbym.

    • Kuba Janicki

      Inq

      A dodajmy do tego, iż już słynny ksiądz-etymolog Wojciech Dębołęcki wywodził, że Adam i Ewa w Raju rozmawiali po polsku. No bo po jakiemu? 

    • Joamrug

      Inq

      Zwrocmy uwage na ostatnia linijke, ktora mowi, ze podrozowal i przebywal na koszt tamtejszych winiarzy…ale to jeszcze nie powod, zeby takie glupstwa wypisywac. Mieszkam we Wloszech od bardzo, bardzo dawna, ale sie nie wynarodowilam i takie teksty doprowadzaja mnie do szalu. Tym bardziej, ze na temat Wlochow i ich kultury (obecnej) mam wyrobione (i negatywne) zdanie…Gratuluje komentarza INQ!

      • Kuba Janicki

        Joamrug

        Łaskawa Pani, po prostu – wszędzie dobrze gdzie nas nie ma! Co do obecnej włoskiej kultury, to jest to dość pojemne sformułowanie. Pytanie czy mamy na myśli Berlusconiego, cycate panienki w telewizji i rasistów na stadionach, i wtedy jestem w stanie się zgodzić,czy też, powiedzmy, Giorgio Agambena lub zmarłego niedawno Antonia Tabucchiego – albo kulturę winno-gastronomiczną, i tutaj, przy wszystkich możliwych zastrzeżeniach, pozostanę przy odrębnym zdaniu…  A tezy o kulturotwórczym wpływie rzymskiej ekspansji nie ukułem ani ja, ani nawet kolega akademik B. Pozdrawiam serdecznie!

  • Anonim

    Do autora tekstu: Jeżeli znajdzie Pan wolną chwilę, mała winiarnia w Warszawie – cafe d’arte – przy ul. Asnyka 6 importuje wina Cesanese i Passerina. Wina pochodzą z Cantina Sociale w Piglio, Lacjum. Zapraszam na degustację :)

    • Kuba Janicki

      Anonim

      Dziękuję za informację, skorzystam przy nadarzającej się okazji!