#Listy od Czytelników: wina z jaszczurką
Napisała do nas Sandra: „Droga Redakcjo, tegoroczną majówkę spędziłam wraz z mężem w Austrii. Zwiedzaliśmy miasta i miejsca, które chcieliśmy zobaczyć od dawna – Wiedeń, Linz, Salzburg, a w szczególności Karyntię. Nie znamy się zbyt dobrze na winach, ale naszą uwagę przykuły austriackie butelki z charakterystyczna jaszczurką na etykiecie. Przyznaję, w Wiedniu kupiliśmy butelkę sugerując się wyłącznie etykietą, ale zasmakowało nam i w kolejnych miejscach chcieliśmy te zakupy powtórzyć. Jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że są wszędzie. Spotykaliśmy je w większości sklepów i supermarketów, w Seeboden znaleźliśmy je nawet w sklepie mięsnym. Piliśmy i białe, i czerwone, bardzo zasmakowała mi także słodka wersja w mniejszej butelce. Czy wiecie może co to za wina i czy można je dostać w Polsce?”.
Droga Sandro, widzisz jaszczurkę na etykiecie austriackiego wina, mówisz – Zantho. To wspólny projekt Josefa Umathuma (o którego winach nie raz już pisaliśmy) i Wolfganga Pecka. Ten pierwszy w Zantho odpowiada – jak to pięknie napisano na stronie internetowej – „za wysoką jakość winogron i zarządzanie jakością w winnicach”. Drugi natomiast jest dyrektorem zarządzającym i winemakerem w Winzerkeller Andau, gdzie Zantho powstaje. A powstaje aktualnie z winogron winnic położonych na 70 ha, w niezwykle nowoczesnym budynku, tak wyglądem jak i technologią wewnątrz.
Same wina – prócz wspomnianych etykiet – wyróżniają się szklanymi korkami, rzadko spotykanymi w tańszych winach. Właśnie – cena. Ideą projektu Zantho są dobre, świeże, codzienne wina, do bieżącego spożycia, fermentacja jedynie w stalowych kadziach, żadnej beczki. Ta pojawia się dopiero w wyższej linii, oznaczonej jako Reserva. Aktualnie w tej wersji znajdziemy Zweigelta 2009 (14 m-cy beczki) i dostępne jeszcze na polskim rynku Reserve Bureg 2002 (90% Zweigelta + Blaufränkish i St. Laurent) z nutami jagody i czereśni, nienatrętnej czekolady. Dostępny jest w świetnej cenie ok. 40 zł ale czuć, że ząb czasu go nie oszczędził i niewiele da się z niego wykrzesać. Radziłbym wybierać te codzienne butelki, które zarówno w austriackich jak i polskich cenach dają naprawdę wiele przyjemności. Z białych na przykład Grüner Veltlinera (ok. 30 zł, dobra mineralność, lekki cytrus, trochę przypraw korzennych). Niezły, o kwiatowych aromatach jest także Muscat Ottonel (także ok. 30 zł), wiele dobrego słyszałem także o Sauvigon Blanc, choć sam go nie próbowałem. (Swoją drogą nie jestem zwolennikiem sięgania po szczepy międzynarodowe, gdy ma się pod ręką lokalne specjalności.)
Z win czerwonych warto sięgnąć po podstawowego Zweigelta (ok. 35 zł za świeżą wiśnie, ciemne jagody i pieprz – idealne do posiłku). Dostępny u nas rocznik 2010 zdobył zasłużenie 1 miejsce w konkursie Falstaff Zweigelt Grand Prix 2011 więc kupuj go, Sandro, póki jest. A jak braknie, zawsze zostanie nam równie dobry St. Laurent 2009 (ok. 35 zł, dojrzała wiśnia, jeżyny, przyprawy). W linii dostępny jest jeszcze Blaufränkish i Pinot Noir, ale tych specjalnie już nie polecam, nie przekonały mnie do siebie. A jeśli wolisz wina słodkie, z pewnością polubisz Beerenauslese (dużo dojrzałych owoców egzotycznych i całkiem niezła kwasowość).
Udanego kolejnego urlopu w Austrii!
(W Polsce wina Zantho dystrybuuje obecnie firma Vintage, dostępne są m.in. w Vinimex Łomianki, Ambrozji czy restauracji American House. Podane ceny są cenami sugerowanymi przez importera. Poprzednim importerem była Enoteka Polska)
Źródło: cztery wina nadesłane do degustacji przez importera, trzy próbowane na publicznej degustacji.