Żaba czy tygrys?
Wydarzeniem wtorku była prezentacja nowej winiarskiej oferty Żabki. Ta ogromna sieć sklepów spożywczych (ok. 3 tys. punktów w całej Polsce) postanowiła z przytupem wkroczyć na winiarską scenę. Na wypasionej prezentacji w Arkadach Kubickiego usłyszeliśmy parę słów na temat nowej strategii i spróbowaliśmy czterech win. Opowiadał o nich nowy konsultant sieci Andrzej Strzelczyk, aktualny mistrz Polski sommelierów, który tym samym dołączył do grona sommelierów doradzających wielkim sieciom. Ma być odpowiedzialny m.in. za szkolenie personelu Żabek, natomiast (na razie?) nie uczestniczy w samym wyborze win.
Z degustowanych win dobre wrażenie zrobił Champagne De Linières, świeży, jabłkowy, przyjemnie półwytrawny, dostępny w bardzo konkurencyjnej cenie 69,99 zł – wart uwagi, gdy bez wydawania majątku chcemy mieć słowo „Champagne” na etykiecie. (Przypominam oczywiście o istniejących alternatywach). Pierre Chavin Chablis 2011 smakuje jak Chablis… i w sumie niewiele więcej, jest winem jeszcze młodym, ale płytkim – za 39,99 zł nie ma szału, nie ma bólu. Kontrowersyjne okazało się Uggiano Chianti DOCG Roccialta 2011. Innym uczestnikom degustacji „podeszło”, mnie nawet za 19,99 zł wydało się wodniste, bez charakteru i z cokolwiek zniechęcającym zapachem przypominającym bardziej asfalt niż owoce. Od tego samego dużego hurtownika z Toskanii pochodzi Brunello di Montalcino 2007 (69,99 zł). O tanich „podróbach” znanych apelacji wypowiadałem się wielokrotnie z przekąsem, tego wina bym bronił – jest intensywne, z dobrą koncentracją, kolor, wiśniowy zapach i smak są typowe dla Brunello, zachęca także dobrym garbnikiem. Co roku próbuję w Montalcino 150 różnych brunello z nowego rocznika i to wino z pewnością nie uplasowałoby się na szarym końcu tej stawki. Pytanie, czy cena jest na tyle okazyjna, by do Żabki przyciągnąć koneserów wina.
Na razie zaprezentowana oferta jest bardzo skromna i trudno o niej pisać poematy. (Ma być stopniowo rozwijana, nowe wina będą wprowadzane co ok. 2 miesiące). Żabka decyduje się na rozszerzenie oferty win jako jeden z ostatnich dużych detalistów. Jej siłą jest rozbudowana sieć sklepów – jest ich więcej niż nawet Biedronek i choć robi się w Żabkach mniejsze zakupy, kolejnym atutem jest położenie również w centrach dużych miast i na osiedlach mieszkaniowych. Sam mam do najbliższej Biedronki 8 km, a do Żabki… 80 metrów. Do tej pory wino w Żabce to była zbieranina znanych marek od Carlo Rossi do Baron de Lestac, w dodatku butelki stały za ladą i trzeba było prosić o „to francuskie wytrawne po lewej za 29,99 zł”. To się zmieni – do sklepów wstawione zostaną samoobsługowe regały na butelki.
Prezes Żabki Jacek Roszyk komentując nową strategię mówił o dynamicznym rozwoju rynku wina w Polsce rzędu 8% rocznie w ciągu najbliższych 5 lat. (Znane mi prognozy są o wiele mniej optymistyczne, prawdę mówiąc). Nie przekonało mnie także stwierdzenie, że „wino w Polsce jest albo bardzo drogie (sklepy specjalistyczne), albo marnej jakości” (supermarkety za 20 zł). Tak naprawdę dla sukcesu Żabki kluczowa będzie segmentacja oferty. W odróżnieniu od dyskontów sieć chce wprowadzić wina od samego dołu do samej góry, czyli od 10 do 100 zł. Dobra oferta tanich win po 15–25 zł w sklepie osiedlowym na pewno trafi na podatny grunt, natomiast czy w żabim anturażu sięgniemy też po butelki aspiracyjne takie jak Brunello, Châteauneuf-du-Pape czy Montrachet? Zdziwiłbym się. Ale Żabka nie oczekuje natychmiastowych efektów. Dyrektorzy zapewniali wczoraj, że winiarska ofensywa to długofalowa inwestycja. Z ciekawszych wątków na podkreślenie zasługuje deklarowanie zainteresowanie winami polskimi. Żabka jako pierwsza sieć handlowa po Makro wprowadziła na półki polskie wino Herbowe z Winnicy Zbrodzice. (Ten temat sygnalizowaliśmy już tutaj). W tym roku ma zostać ogłoszone kolejne zapytanie ofertowe do polskich winiarzy. To ciekawa inicjatywa, której będę kibicował. Podobnie jak dobrej Garnachy czy Côtes du Rhône za 19,99 zł.
Degustacja, lunch prasowy i butelka Brunello na zaproszenie Żabki.