Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

XI Konwent Polskich Winiarzy

Komentarze

Tradycja to ważna rzecz. Dlatego po jubileuszowym X Konwencie Polskich Winiarzy w Jaśle, w tym roku musiał odbyć się jedenasty. Tym razem w Tuchowie koło Tarnowa. Niewątpliwie pozostanie w pamięci uczestników, choć raczej nie z powodów, których życzyliby sobie tegoroczni organizatorzy…

Sala gimnastyczna i uczniowie. © Maciej Nowicki/

Sala gimnastyczna i uczniowie. © Maciej Nowicki

1. Organizacja – organizatorem każdego z Konwentów jest Polski Instytut Winorośli i Wina, ale corocznie „deleguje” on te uprawnienia na rzecz organizatora wykonawczego, którym jest jedno ze stowarzyszeń winiarskich. O tegoroczną edycję mocno zabiegało Małopolskie Stowarzyszenie Winiarzy, a że przedstawiona przez nich wizja konwentu wydała się atrakcyjna, to ono uzyskali prawa do jego zorganizowania.

Później jednak nic nie działo się już wedle planu. MSW nie dość, że postanowiło upiec wiele pieczeni na tym samym ogniu (o czym w dalszej części tekstu), to jeszcze za wszelką cenę uniknąć dzielenia się z innymi przepisami kulinarnymi. Efekt? Bezwładny chaos, jakiego nie pamiętają najstarsi polscy winiarze. Przygotowane materiały nie zawierały żadnych przydatnych informacji – prócz reklam ograniczyły się do 1 (słownie: jednej) kartki z listą degustowanych win.

Konwent odbywał się na sali gimnastycznej miejscowego MOSiR-u, gdzie temperatura wnętrza osiągnęła tropik jeszcze przed rozpoczęciem obrad. Fatalne, niesprawdzone wcześniej nagłośnienie i sama akustyka sali sprawiły, że siedzący w dalszej części sali nie słyszeli opinii o poszczególnych winach. Te zaś – szczególnie białe – podane zostały zbyt ciepłe. Brakowało spluwaczek – z czasem uzupełniły je zakupione na szybko… doniczki. Nawet słynący z anielskiej cierpliwości prezes PIWiW Wojciech Bosak pod koniec spotkania z trudem utrzymywał nerwy na wodzy. Jednym słowem – dramat.

Miasteczko urocze ale mało praktyczne. © Maciej Nowicki.

Miasteczko urocze, ale mało praktyczne. © Maciej Nowicki.

2. Czas i miejsce – to kolejny absurd. Nie jestem w stanie zrozumieć (choć mogę się domyślać – szczegóły w dalszej części tekstu), dlaczego na datę – jakby nie patrzeć – roboczego spotkania winiarzy z całego kraju wybrano środek wakacji. Organizatorzy postanowili jednak kopać leżącego i na miejsce wybrali Tuchów. To faktycznie pięknie położone, urocze miasteczko, którego władze pragną uczynić zeń miejsce jednoznacznie kojarzące się z winem i gorącą wspierają idee polskiego winiarstwa. Jednak kompletnie nie nadaje się ono do organizacji tego typu wydarzenia. Można usprawiedliwiać tropikalne warunki w czasie obrad konwentu pechem do pięknej, słonecznej pogody w Polsce. Ale jak wyjaśnić fakt braku choćby jednego miejsca noclegowego w całym miasteczku? Czemu nie wybrano leżącego ledwie 19 km dalej Tarnowa (w którym i tak większość uczestników była zmuszona nocować) – pozostanie słodką tajemnicą. A może nie?

Ławka coraz krótsza.... © Maciej Nowicki.

Ławka coraz krótsza… © Maciej Nowicki.

3. Uczestnicy – o problemie absencji czołowych polskich winnic już rok temu pisał Wojciech Bońkowski i niestety krajobraz ten nie uległ zmianie. Ba! W tym roku łatwiej było wymienić tych, którzy byli – Nad Jarem, Sztukówka, Zadora, Pałac MierzęcinChodorowa, Małe Dobre, Julia, Modła, Golesz, Saint Vincent, Kresy – lista nieobecnych zajęłaby za dużo miejsca. Część z nich nie pojawiła się właśnie z powodu kuriozalnego terminu – ciężko jest w środku wakacji, w słoneczny weekend pozostawić winnicę, zwłaszcza gdy przyjmuje się nań gości. Małym światełkiem w tunelu była obecność dwóch winnic z tradycyjnie bojkotującej konwent Zielonej Góry (Julia i Saint Vincent). Ale to o wiele za mało. Bez poważnej dyskusji, wyciągnięcia dłoni – nawet kosztem własnych ambicji – do nieobecnych od lat winnic czy powstrzymania się od absurdalnych terminów – w przyszłym roku nawet średniej wielkości salka może okazać się za duża.

Moderujący dyskusję Wojciech Bosak - jeszcze cierpliwy. © Radosław Froń.

Wojciech Bosak jeszcze cierpliwy. © Radosław Froń.

4. Rocznik – wiele obiecywano sobie po ciepłym i dość słonecznym roczniku 2015. Niestety gdy chodzi o wina białe, mam wrażenie że w wielu przypadkach wydarzyła się historia analogiczna do opisywanej przeze mnie niedawno we Włoszech. Dobre warunki uśpiły czujność winiarzy, a wielu z nich zrobiło wina gorsze niż w teoretycznie słabym roczniku 2014. Często różne odmiany winorośli traktowane są jedną miarą, w związku z czym winnice prezentują w tym samym roczniku wina zarówno bardzo smaczne, jak i dramatycznie niedobre. W przypadku win czerwonych było lepiej – tutaj faktycznie win złych, niedojrzałych, o zielonych aromatach było mniej niż w poprzednich latach, mieliśmy zaś okazję spróbować wielu dobrze zrobionych, czystych i z dobrym owocem. Być może byłoby ich jeszcze więcej, ale kilku winiarzy zgubiło nieumiejętne użycie beczki czy wiórów dębowych.

Cień nad XI konwentem....© Maciej Nowicki.
Cień nad XI konwentem… © Maciej Nowicki.

5. Odmiany – to oczywiście przyczynek do tradycyjnej dyskusji o wyższości vinifer (szlachetnych odmian winorośli) nad hybrydami (krzyżówkami). Ten konwent dyskusję tę jeszcze przedłuży, bo zaprezentowane vinifery wypadły nierówno i generalnie – chyba słabiej od hybryd. Warty uwagi był Pinot Blanc 2015 z Winnicy Maja i Wrestling XV z Winnicy Modła, za to Riesling 2015 z Winnicy Saint Vincent czy Pinot Noir z Winnicy Maja i Winnicy Uroczysko – były już mocno zielone, niedojrzałe i pozbawione aromatów typowych dla reprezentowanych odmian. Kto wie czy najcelniej dyskusji nie podsumował Marek Jarosz z PIWiW: „Vinifery są przyszłością Polski, ale tylko w miejscach nadających się pod ich uprawę. A tych tak dużo nie ma”. Wśród 70 zaprezentowanych win najrówniejszy poziom pokazały te z odmiany Johanniter.

Winnica Goja. © Maciej Nowicki.

Winnica Goja. © Maciej Nowicki.

6. Odkrycia i moralni zwycięzcy – tak to już bywa, że pod nieobecność jednych, inni mają więcej możliwości na pokazanie się. I korzystają z tego w stu procentach. W tym roku mieliśmy dwa takie odkrycia. Ze świetnej strony pokazała się małopolska Winnica Goja. Zarówno Seyval Blanc 2015 (soczysty, przyjemnie kwasowy, lekko ziołowy z odrobiną słodyczy), jak i Leonio 2015 (100% léon millot – młoda wiśnia, lekka taniczność, fajna pikantność) to wina, które pije się z przyjemnością. Duże wrażenie zrobiła także Winnica Vanellus z Podkarpacia – świetnym, bezkompromisowym Muskatem 2015 (rasowym, wytrawnym winem bez pójścia na komercyjny kompromis z pozostawieniem cukru resztkowego) czy soczystym Solarisem 2015, a także pokazywaną w kuluarach odmianą Rondo… winifikowaną na biało. Wśród winnic znanych już z wcześniejszych recenzji – świetny poziom trzymają małopolskie Kresy (ich wina, dostępne wreszcie w oficjalnej sprzedaży, opiszemy już wkrótce), a Winnica Zadora kolejny raz pokazała, że potrafi robić wina do dłuższego starzenia: Bene 2013 (100% regent) był w mojej opinii najlepszym – oprócz Regelta XV (regent/zweigelt 2015) z Winnicy nad Jarem – czerwonym winem konwentu. Niezmiennie pozostaję także fanem naturalnych win musujących z Winnicy Gaj, a tegoroczny Gajus to esencja owocu, kremowości i solidnej struktury.

A jednak! © Maciej Nowicki.

A jednak! © Maciej Nowicki.

7. Zaskoczenia – niezmiennie dwa: historyczny debiut Winnicy Golesz w oficjalnej sprzedaży (polecam różowe Cuvée 2015 – młoda truskawka, poziomka i spora porcja odświeżenia) oraz miejsce, gdzie znajdują się paczki z niektórymi winami, które zaginęły w drodze na konwent.

Jedyny plakat wisiał w sali gimnastycznej...© Maciej Nowicki.

Jedyny plakat wisiał w sali gimnastycznej. © Maciej Nowicki.

8.Tuchovinifest – to być może odpowiedź na wątpliwości zawarte w punktach 1 i 2. Choć kilkakrotnie (choćby w zeszłym roku w Jaśle) określane różnymi nazwami „dni wina” towarzyszyły obradom Konwentu Polskich Winiarzy, po raz pierwszy w historii to Konwent miał stać się przystawką dla Tuchovinifest – „I Międzynarodowych Dni Wina w Tuchowie”. trudno było oprzeć się wrażeniu, że gdy udało się już pozyskać prawo do organizacji Konwentu, od razu stał się on jedynie niechcianym dzieckiem, bękartem, którego obecność pierwszego dnia trzeba znieść, by później skoncentrować się na właściwym wydarzeniu.

Towarzyszył mu także Tuchovinicontest – również „Międzynarodowy Konkurs Win”, ale gdy okazało się, że 110 win oceniono w mniej niż dwie godziny – straciłem zainteresowanie merytorycznością jego wyników.

Organizatorzy już zapraszają na przyszłoroczną edycję, ale ja mam kilka wątpliwości: skoro faktycznie to Tuchovinifest miał być najważniejszą imprezą, czemu w mieście nie znalazłem ani jednego plakatu? Baneru wiszącego nad główną drogą przebiegającą przez miasteczko? Wywieszonego programu? I jak przyciągnąć winomaniaków do odwiedzenia takiego festiwalu, skoro nigdzie nie można zanocować ani skorzystać z udostępnionego transportu?  Czy odpowiedź na te pytania kiedykolwiek się pojawi – czas pokaże.

9. Najlepsze wina XI Konwentu Polskich Winiarzy:

Gajus, Winnica Gaj.© Maciej Nowicki
Winnica Gaj Gajus musujące.© Maciej Nowicki.
Seyval Blanc 2015, Winnica Goja. © Maciej Nowicki.
Winnica Goja Seyval Blanc. © Maciej Nowicki.
Julia 2015 (Johanniter), Winnica Zadora. © Maciej Nowicki.
Winnica Zadora Julia (Johanniter) 2015. © Maciej Nowicki.
Muskat 2015, Winnica Vanellus. © Maciej Nowicki.
Winnica Vanellus Muskat 2015. © Maciej Nowicki.
Wrestling 2014 (Riesling), Winnica Modła. © Maciej Nowicki.
Winnica Modła Wrestling (Riesling) 2015. © Maciej Nowicki.
Jura!Sic! 2015 ( Seyval Blanc/Solaris), Winnica Kresy. © Maciej Nowicki.
Winnica Kresy Jura!Sic! 2015 (Seyval Blanc / Solaris). © Maciej Nowicki.
Johanniter 2015, Winnica Kuźnia. © Maciej Nowicki.
Winnica Kuźnia Johanniter 2015. © Maciej Nowicki.
Bene 2013 (regent), Winnica Zadora. © Maciej Nowicki.
Winnica Zadora Bene 2013 (Regent). © Maciej Nowicki.
Regelt XV (regent/zweigelt) © Wojciech Bońkowski.
Winnica Nad Jarem Regelt XV (Regent / Zweigelt) © Wojciech Bońkowski.

W Tuchowie przebywałem na koszt i zaproszenie organizatorów – skaskiego Instytutu Winorośli i Wina i Małopolskiego Stowarzyszenia Winiarzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marcin Jagodziński

    Tuchovinicontest – cóż za fantastyczna polskołacińskoangielska nazwa!

    • Wojciech Bońkowski

      Marcin Jagodziński

      zabrakło greki!

      • Robert Mazurek

        Wojciech Bońkowski

        I jednak francuskiego, w końcu mowa o winach.

  • Witold Orion

    Przecież tego zlotu działkowców o zacięciu winoroślarskim (bo jak inaczej nazwać winnicę, która ma hektar czy nie wiele ponad) nikt już nie chce organizować. Instytut jest głuchy na te same uwagi zgłaszane co roku i pewnikiem po raz kolejny chciał przypasożytować przy okazji akurat tego festiwalu (jak to ładnie pan Redaktor określił „delegował”) ale się niestety bardzo nie udało.
    Sam festiwal natomiast, jak rozumiem z opisów, ma na celu promocję Tuchowa, a nie Tarnowa, i tu bym upatrywał powodu dla którego odbywa się właśnie w tym miejscu a nie innym.
    W Polsce potrzebna jest prawdziwa impreza dla prawdziwych producentów wina. Konwent najwidoczniej taką imprezą nie jest, skoro duzi nie przyjeżdżają, i to nie ze względu na termin (poważny producent zatrudnia ludzi, którzy dla niego pracują w winnicy/piwnicy) czy lokalizację.

    • Wojciech Bońkowski

      Witold Orion

      Mierzęcin, Sztukówka, Nad Jarem itd. to jednak nie są „działkowcy”.

      • Grzegorz Dom

        Wojciech Bońkowski

        No tak trzy winnice (z czego dwie hektarowe) na ok. 50 obecnych (gdzieś czytałem o 100 osobach obecnych na tym konwencie i przyjmuję po ok. dwie osoby na winnicę). Pałac Mierzęcin zasiadał zdaje się w panelu więc też w jakby innej roli był obecny na konwencie.

    • Mirek Krasnowski Winnica Zodia

      Witold Orion

      Byłem pierwszy raz na Konwencie. Ja z tych działkowców. Podpisuję się obiema rękoma pod tym artykułem. Jestem przekonany, że problemy jakie zaistniały miały swój początek w wyborze miejsca Konwentu. Reszta to efekt domina. Organizator musi wyciągnąć wnioski. Każdemu może się zdarzyć wpadka. Jednak jestem z przyjazdu zadowolony, a przejechałem na Konwent 600 km. Poznałem wspaniałych ludzi. Tak naprawdę to otwarci, życzliwi winiarze byli siłą tego Konwentu za parę lat będę pamiętał tych ludzi, a problemy będą wspomnieniem jak zły sen.
      Panie Grzegorzu Dom. Polskie winiarstwa się dopiero tworzy to jest proces rozpisany na 10-cio lecia. Trudno aby każdy zaczynał od dziesiątków ha swoją przygodę z winiarstwem, ciekawe jak by wyglądał Konwent dużych działkowców. Kilka win na krzyż i spotkanie przy restauracyjnym stoliku.
      Pamiętam słowa wypowiedziane przez Piotra Stopczyńskiego parę lat temu. ” lepiej mieć 1ha winnicy w dobrym.miejscu niż 10ha w kiepskim”.
      Do zobaczenia na XII Konwencie.

  • Piotr Stopczyński

    Staram się nie komentowania słów dziennikarzy, krytyków winiarskich, osób oceniających wino i dającym im noty, ale tu trzeba zabrać głos. Szanowny Redaktorze Macieju Nowicki przejrzałem prasówkę pokonwentową i nikomu oprócz Ciebie nie przeszkadzały niuanse, szczegóły, niedociągnięcia i zastanawiałem się czy tylko ja byłem na innej imprezie, ale widzę, po tekście że Ty też na tej imprezie byłeś, z czego sie cieszę, bo juz zacząłem się bać, że coś ze mną nie tak. Cieszę się że moje odczucia są w 99 procentach zgodne z tym co zgrabnie i delikatnie napisałeś. Czekałem na ten głos ze strony żetelnego dziennikarstwa.

  • terroir.pl

    Zgadzam się z uwagami krytycznymi: sala gimnastyczna, temperatura, … ale czy na jubileuszowym przed rokiem było inaczej?
    A nie pamiętam uszczypliwych uwag na Winicjatywie. („bezwładny chaos”, „fatalne”, „dramat”, „absurd”, „kuriozalny termin”, …).

    Przeczytałem regulamin i cele Konwentu. Pamiętam to co się udało i po co przyjechałem:
    – przegląd polskiego rocznika 2015, sporo dobrych win,
    – merytoryczne uwagi kilku panelistów (M.Kapczynski, P.Stopczyński, F.Botton),
    – integracja, wizyta w TSN …

    Nie byłem zaproszony, ale w przeciwieństwie do autora artykułu użyję słowa dziękuję :)

  • Grzegorz Dom

    Zasięgnąłem języka u źródła i okazało się, że konkurs trwał nie dwie a trzy godziny, a samo jury pracowało w dwóch zespołach.
    Jeżeli reszta tego artykułu jest równie rzetelna, to Pan jako człowiek honoru, winien swoim czytelnikom przeprosiny, a opłaty związane z pańskim pobytem uregulować jednak z własnej kieszeni.

    Z wyrazami szacunku.

    • Wojciech Bońkowski

      Grzegorz Dom

      Miły Grzegorzu, jeśli jeden zespół jury ocenił 62 wina w ciągu trzech godzin, to pobił rekord świata wśród konkursów w szybkości oceniania win.

      Na najważniejszym światowym konkursie Decanter World Wine Awards komisje – obsługiwane przez bardzo doświadczony zespół sommelierski według systemu sprawdzonego od kilkunastu edycji – degustują ok. 10 win na godzinę. W pierwszym etapie International Wine Challenge, gdy głosuje się tylko tak/nie (bez ocen), degustuje się ok. 15 win na godzinę.

      Natomiast w pierwszej edycji konkursu w Tuchowie dwa zespoły na godzinę oceniały 20 win w 10 kategoriach i zdążyły przyznać 58% z nich medale. Co Pan na to, jako człowiek honoru?

      • Grzegorz Dom

        Wojciech Bońkowski

        Zaiste tempo supernadzwyczajne. Jestem za dążeniem do najlepszych wzorców, ale dajmy też jakąś poprawkę na skalę i ambicję, gdzie Decanter World Wine Awards a gdzie TuchoViniFest. Ilości medali regulamin konkursu nie ograniczał i stąd zapewne taka niecodzienna hojność w ich przyznawaniu. PS. Kategorii było pięć.

        • Wojciech Bońkowski

          Grzegorz Dom

          Każde wino trzeba było ocenić pod względem 10 parametrów / kategorii – vide arkusz oceny.

          Rzeczywiście, biorąc „jakąś poprawkę na skalę i ambicję” oraz generalny poziom degustowanych win, wypadałoby żeby TuchoViniContest przyznał na przykład 10% medali i zrobił to rzetelnie, a nie w tempie 20 win na godz. Taki był sens komentarza Macieja Nowickiego. Odwrotnej opinii naprawdę nie da się obronić, jeżeli się wie choć cokolwiek o konkursach winiarskich.

          • Grzegorz Dom

            Wojciech Bońkowski

            Dziękuję za wyjaśnienie.

          • Grzegorz Dom

            Wojciech Bońkowski

            Dziękuję za wyjaśnienie.
            A czy Pan Redaktor ma może wiedzę jak to wyglądało na tegorocznym Galicja Vitis? Tam było coś ponad 500 win zgłoszonych. Zatem chcąc utrzymać odpowiednie standardy jury musiałoby degustować 50 godzin bez przerwy.

          • Maciej Nowicki

            Grzegorz Dom

            Odpowiem w swoim imieniu. Wprawdzie nie zasiadałem w tegorocznej edycji Galicja Vitis ale sędziowałem w trzech wcześniejszych odsłonach – z tego co mi wiadomo, tegoroczny przebieg konkursu nie różnił się od poprzednich (poza dodatkową, piątą komisją konkursową).
            Wina oceniane były przez dwa dni, w panelach trwających od 9 do 15. Każda pięcioosobowa, międzynarodowa komisja ocenia zwykle ok. 60 win dziennie. Zwykle przy każdym trwała krótsza lub dłuższa dyskusja – nawet gdy seria win nie budziła większych wątpliwości i zyskiwała zgodną ocenę wszystkich członków komisji, czasu obrad raczej nie udawało się skrócić. Każda komisja oceniała inny wycinek w poszczególnej kategorii zgłoszonych win.