Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Jorge Monteiro, ViniPortugal

Komentarze

Dlaczego wina z Portugalii są coraz popularniejsze? Czy to efekt Biedronki, czy świadomych działań promocyjnych? Jak Portugalii udaje się konkurować z winiarskimi gigantami takimi jak Hiszpania czy Francja? Kulisy promocji winiarstwa z 10-milionowego kraju odsłania prezes agencji ViniPortugal – Jorge Monteiro.

Jorge Monteiro. © ViniPortugal.
Jorge Monteiro. © ViniPortugal.

Winicjatywa: Wina portugalskie poczyniły niesamowite postępy – nie tylko w Polsce, ale i na dojrzałych rynkach. Co stoi za tym sukcesem?

Jorge Monteiro, prezes agencji ViniPortugal: Niedostatek niekiedy można przemienić w zaletę. Portugalia jako ostatni kraj w zachodniej Europie rozpoczęła modernizację swoich winnic. Jednak gdy ta rewolucja w końcu się rozpoczęła, byliśmy już mądrzejsi o doświadczenia innych krajów i postanowiliśmy postawić na nasze rdzenne rodzime szczepy winorośli, a nie na tzw. szczepy międzynarodowe.

Ponadto skupiliśmy się na właściwych segmentach rynku. Wina portugalskie nie są tak sławne i wybitne, jak te z Francji czy Włoch. Jednak możemy pokazać światu wina z osobowością. Dziś, gdy konsument chce sięgnąć po dobre wino w dobrej cenie, ma do wyboru szeroki wachlarz win portugalskich. Oferujemy przede wszystkim dobry stosunek jakości do ceny i wielką różnorodność.

Jednak ta różnorodność jest też wyzwaniem. Na przykład Chile czy Argentyna mają po jednym flagowym szczepie, co ułatwia komunikację. Portugalia nie ma tego atutu.

To prawda. Portugalia nie ma też globalnych marek – może z wyjątkiem Mateusa. Jeśli posiada się wiodące marki – wówczas dobrym kanałem komunikacji jest reklama. My nie mamy na to szans, bo jesteśmy krajem małych regionów winiarskich i małych winnic. Ale jesteśmy cierpliwi. Wierzymy, że możemy dotrzeć z naszym przekazem do właściwej grupy konsumentów. Jedyny sposób komunikacji w tym przypadku to edukacja – zarówno liderów opinii, jak i szerokiej rzeszy konsumentów. To jednak trwa. Dlatego naszą strategią nie jest tylko organizowanie wielkich przekrojowych degustacji czy targów, ale też seminariów edukacyjnych – ok. 200 rocznie. Docieramy w ten sposób do kilku tysięcy opiniotwórczych osób na całym świecie.

Tradycyjnie Portugalia eksportowała przede wszystkim do swoich byłych kolonii i tam, gdzie istnieje duża diaspora: do Francji, Brazylii, Angoli. Ale dziś rynek wina rośnie przede wszystkim w Ameryce i Azji. To dla Portugalii nowe rynki , które ponadto kierują się przede wszystkim marką. W jaki sposób wchodzicie na te rynki?

Na krajach portugalskojęzycznych i zachodniej Europie skupialiśmy się do końca XX wieku. Już dziś największym rynkiem dla win portugalskich są Stany Zjednoczone. Z kolei w Angoli w ostatnich latach nasza sprzedaż spadła o 60 mln euro. Potrafimy jednak odzyskać te udziały w globalnym rynku w takich krajach jak Chiny czy Japonia, pomimo dużych różnic kulturowych między nimi. W Chinach musimy tłumaczyć, gdzie leży Portugalia, od jak dawna produkujemy wino. W Japonii historyczny związek z Portugalią jest silny.

Często szlaki przecierają nam prywatne portugalskie winiarnie. Po zdobyciu takiego przyczółka szacujemy, w jaki sposób ukształtować wizerunek winiarskiej Portugalii na danym rynku. Na przykład w Nowym Jorku organizujemy wielką imprezę z udziałem blisko 40 dystrybutorów i promujemy tam Portugalię nie tylko jako producenta wina, ale ogólniej – kraj wysokiej kultury winiarskiej, różnorodności, jakości, nasze dziedzictwo, naszą gastronomię. Zarówno ViniPortugal, jak i wszyscy nasi producenci skupiają się na wspólnym przekazie i konsekwentnych wysiłkach.

Porozmawiajmy w tym kontekście o Polsce. To nieoczekiwany adresat portugalskiego eksportu, bo przecież nie łączą nas historyczne związki. Czy to tylko efekt Biedronki?

Z początku tak, bo istnienie tak dużej sieci detalicznej to doskonały sposób na wprowadzenie portugalskich win na polski rynek. Teraz jednak zawiązała się już masa krytyczna portugalskich winiarzy, którzy eksportują do Polski i tworzy to dobre warunki do dalszego rozwoju. Oferujemy polskim konsumentom dobry stosunek jakości do ceny, czyli jakość lepszą niż wielu porównywalnych win z innych krajów. Rośnie też wymiana turystyczna między naszymi krajami.

Wsparcie portugalskich firm takich jak Biedronka czy bank Millennium nadal jest istotne. Oczywiście wiemy, że Polska nie jest jeszcze wielkim konsumentem wina, ale my nie jesteśmy wielkim producentem. Naszym celem jest ułatwienie Polakom odkrycia win z Portugalii, nie tylko tych, które dostępne są na półkach Biedronki. Różnorodność, edukacja i dobry stosunek jakości do ceny – podstawy naszego przekazu w Polsce są takie same, jak na innych rynkach.

Promocja win portugalskich w pierwszym okresie skupiała się na regionach Douro i Alentejo. W ostatnich latach widzimy zainteresowanie winami z Dão i Bairrady. Co będzie następną sensacją w portugalskim winiarstwie?

W tym roku rozpoczynamy nową kampanię – będziemy mówić o 10 wiodących szczepach portugalskich. Natomiast pracujemy już nad następnym etapem – poszukujemy kolejnych, rzadszych rdzennych odmian winorośli w całej Portugalii, które wyróżniają się jakością. O niektórych czytelnicy Winicjatywy zapewne już słyszeli, ale inne są bardzo rzadkie. Jedna z nich nie jest rodzima, ale adoptowaliśmy ją i jesteśmy z niej bardzo dumni – to Alicante Bouschet. W 2017 roku planujemy prezentację tej „drugiej generacji” win dla dziennikarzy na jednym z wiodących rynków. Jeśli odniesie to sukces, rozszerzymy akcję na kilka innych krajów.

Stawiamy sobie tutaj trzy cele – zainteresować dziennikarzy winiarskich; zebrać komentarze i przekazać je producentom, by mogli oni wybrać najbardziej perspektywiczne odmiany; oraz opracować strategię komunikacyjną dotyczącą tej „drugiej generacji”. Nie możemy siedzieć w miejscu i czekać, aż Touriga Nacional czy Alvarinho staną się szczepami międzynarodowymi.

Mamy też nasze unikatowe techniki produkcji win, takie jak wyciskanie nogami w otwartych basenach czy użycie glinianych amfor w Alentejo. Reprezentujemy 370 producentów z Portugalii, którzy eksportują wino. Trudno dla tak szerokiej grupy opracować spójną strategię eksportu. Jestem jednak przekonany, że idziemy w dobrym kierunku.

Rozmawiał Wojciech Bońkowski.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Irek „blurppp” Wis

    Dwie rzeczy zwróciły moja uwagę w tym wywiadzie. Pierwszą jest zimny biznesowy realpolitik zawarty w zdaniu „Portugalia nie ma też globalnych marek – może z wyjątkiem Mateusa”. Widać cos co bardziej wymagający traktują z przymrożeniem oka w tabelkach wygląda imponująco. Druga informacja mnie zasmuciła, odnosi sie do zdania:
    Stawiamy sobie tutaj trzy cele – zainteresować dziennikarzy winiarskich; zebrać komentarze i przekazać je producentom, by mogli oni wybrać najbardziej perspektywiczne odmiany; oraz opracować strategię komunikacyjną dotyczącą tej „drugiej generacji”.

    Szkoda, że dziennikarze są dla nich tacy ważni a zupełnie zapominają o blogosferze. Wydaje mi sie, ze blogerzy są bliżej rynku, mniej oderwani od konsumenta niż dziennikarze, szczególnie ci z prasy drukowanej.

    • Wojciech Bońkowski

      Irek „blurppp” Wis

      Dla mnie to jest jasne, że prezes takiej agencji uprawia Realpolitik. On przyszedł zresztą do wina z marketingu, nie jest człowiekiem z winiarskiej baśni, malowniczego château. Rozumie oczywiście, że wino ma swoją specyfikę jakościowo-tożsamościową, ale też wymaga promocji i pozycjonowania jak każdy inny produkt. Tylko tak da się funkcjonować na rynku. Wyniki potwierdzają, że to jest słuszny kierunek. Podobne sukcesy odnosi Austria i to również po tym, jak promocję ich win drastycznie sprofesjonalizowano.

      A co do blogerów – z jednej strony sądzę, że gdy taka osoba jak Monteiro mówi degustacjach dla dziennikarzy, to włącza do tej grupy też czołówkę blogerów – po prostu to są działania kierowanie do komunikatorów wina.

      A z drugiej strony, Irku, nie bierz tego do siebie – ale twierdzenie że blogerzy są bliżej rynku wydaje mi się trochę, hmmm, optymistyczne. W jakim sensie są bliżej rynku, skoro z doświadczenia wiemy, że nie znają rynkowych realiów, nie potrafią skalkulować marży, nie znają statystyk importu i sprzedaży, nie mają żadnych kontaktów dwustronnych z czołowymi graczami na rynku? Mają też niewielką, można sądzić, styczność z drugą stroną rynku czyli konsumentami, poza samymi sobą i grupą swoich znajomych – wielu blogerów recenzuje tylko to, co dostaną do degustacji, czyli nawet nie chodzą do sklepów winiarskich, czym zresztą niektórzy z nich się chwalą – że kupują tylko w dyskontach, bo tam jest najtaniej, albo za granicą, bo tam jest ciekawiej.

      To tak ja byś napisał, że bloger, który przejechał się samochodem własnym i szwagra i opisał te wycieczki do Sohaczewa na blogu, jest bliżej rynku niż profesjonalny dziennikarz motoryzacyjny, który testuje wszystkie modele i bywa na wszystkich targach branżowych.

      • Irek „blurppp” Wis

        Wojciech Bońkowski

        Nie chcę znowu wychodzić na adwokata diabła ale…
        Po pierwsze rynek można różnie definiować, też jako sumę konsumentów. Po drugie, nikt w tekście nie mówi o polskich blogerach, tylko o blogosferze jako takiej. Po trzecie odnoszę wrażenie, że cześć poważnych dziennikarzy prasy specjalistycznej jest mocno oderwanych od masowego konsumenta. Gdyby było inaczej to ich pisma ukazywały by sie w nakładach liczonych nie w setkach a w dziesiątkach tysięcy. Nie przypomnę sobie teraz źródła ale podobno nakład drukowany Decantera to około 7 tysięcy (SIC!). Tych danych nie sprawdziłem, i powiem szczerze, nie wiem czy jest to sprawdzalne, ale jak kiedyś zadzwoniłem do biura reklamy MW i anonimowo zapytałem o nakład to usłyszałem 80 tys. Patrząc na dystrybucję ( chyba tylko Empik i sklepy specjalistyczne) to raczej bliżej im do 2 niż tych 80 tysięcy.
        Nie wiem, czy klient na Mateusza sięgnie po MW, ale może nie doceniam ich.
        Co zaś analizy rynku, to choć zdarza mi sie nagminnie narzut mylić z marżą i choć rzeczywiście kupuję rzadko, przynajmniej w Polsce to wydaje mi się, że większość z blogerów oferty swoich lokalnych sklepów i importerów jednak zna, nawet gdy nie robi regularnie zakupów.
        A co do porównania z autem, to niewątpliwie masz rację. Jestem tego w pełni świadom i mam pewność, że w najbliższym czasie nie ulegnie to zmianie. Zwyczajnie z książek i z środków własnych nie da sie wejść ponad pewien poziom. Podejrzewam, że przeciętny bloger moze sobie sfinansować 2 wyjazdy edukacyjno-enoturystyczne w roku , moze też kupić maksymalnie 20 win w roku. Przynajmniej mnie na więcej nie stać. I tak doszliśmy do swoistego paragrafu 21. Blogosfera jest bez szans na wzrost poziomu bez pomocy ze strony instytucjonalnych promotorów wina, a ci nie będą zainteresowani blogosfera do czasu aż ta nie nabierze poziomu. Kolejne potwierdzenie tej tezy znalazłem w tym wywiadzie, i dla tego pisze , że to smutne.

        • Wojciech Bońkowski

          Irek „blurppp” Wis

          No faktycznie ja pisałem o Polsce. W innych krajach, np. w USA i UK, niektórzy blogerzy już weszli na ten poziom, że można o nich mówić że znają dobrze rynek. Tylko że jak już pisałem parę razy przy okazji dyskusji o blogerach, to po prostu wymaga pracy, profesjonalizacji. Nie można być blogerem-amatorem kupującym 20 butelek rocznie i jednocześnie mieć ambicje dobrego poznania rynku i reprezentowania konsumenta. Można oczywiście pisać zajmujące teksty o 20 butelkach, przedstawiając je w szerokiej i głębokiej perspektywie przeżyć i skojarzeń i ja bardzo chętnie piszę takie teksty. Nie deprecjonuję takiego pisania, na pewno wielu Czytelników woli czytać takie blogi niż rynkowe analizy. Tyle że taki dziennik winnego życia i dwa wyjazdy enoturystyczne w roku nie przybliżą blogera do rynku, a o tym rozmawialiśmy. Akcje promocyjne ViniPortugal kierują się do tych, którzy cały czas podnoszą swoje kompetencje i są w stanie komunikować złożone przekazy o strukturze rynku, kontekstach produkcji, rynkowych trendach, itd.

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Coraz bardziej przekonujesz mnie, że to co robię jest bez sensu. Ty wymagasz od blogera podejścia niemalże biznesowego i pełnej profesjonalizacji. Myślę, że w polskich warunkach jeszcze długo do tego nie dojdzie – rynek za mały. Profesjonalizacja oznacza też utrzymywanie sie z bloga a na to nie ma szans i chyba jeszcze długo nie będzie.

            Ale jak już weszliśmy w rozmowę to warto też wspomnieć o drugiej stronie medalu. Za chwil ( nie wiem czy za rok czy za trzy) padnie ostatni drukowany magazyn branżowy, ale wiem, ze stanie sie to później czy wcześniej. Myślę że do tego czasu zostanie 2-3 blogi , reszta sie wykruszy bo ile można, no i oczywiście zostanie WI. A wtedy komunikowanie sie z rynkiem będzie więcej niz trudne, tym bardziej że jest absurdalny prawny zakaz promocji wina. Jasne mogą pojawić sie nowe ciekawe blogi, ale jakos od czasów spektakularnego debiutów Sławka i Sebastiana nic nowego, wnoszącego nową jakość w blogosferze sie nie pojawiło.

            Przy okazji, żeby zobaczyć jak głodnym wsparcia jest blogosfera wystarczy spojrzeć ile ostatnio wpisów „hiszpańskich”. Zobaczmy tylko czy całość skończy sie interesującym wpisem o targach FENAVIN.

          • Tjall

            Irek „blurppp” Wis

            21 win w roku? Niezależnie jakiej klasy? Tzn, że przeciętny bloger wypatruje paczek / zaproszeń z biedronki czy lidla, bo by nie miał o czym pisać? Wytłumaczcie mi proszę, bo jestem zwykłym „pijaczem” wina, który w 95% przypadków pije za swoje, a szybko licząc pewnie pęka w roku ze 100 butelek z wielu różnych źródeł. Czy te 21 win to chodzi o jakieś super klasowe butelki? Przekaz nie jest jasny.
            Kurde, kiedyś wydawało mi się, że blogi to taka luźna forma napisania w wolnej chwili z potrzeby chwili, np recki jakiejś ciekawej etykiety kupionej w ciemno. Napisania po powrocie „z huty”, z której to pensja pozwala na zakup owej. Jeżeli prowadzenie bloga sprowadza się do nerwowego liczenia klików czy jakiejś stopy zwrotu a nie funu to jest lekko scary. Serious business…

          • Irek „blurppp” Wis

            Tjall

            Jasne , wyraziłem sie nie jasno, myślę o 20 winach z wyższej półki, czyli takich za 200-250 zł.
            A co do meritum, to jeżeli będziesz traktował bloga tak jak mówisz czyli „to taka luźna forma napisania w wolnej chwili z potrzeby chwili, np recki jakiejś ciekawej etykiety kupionej w ciemno” to jest to jedna z dróg. Ale wówczas nie można od kogoś wymagać no analityki rynku. Druga z dróg to próba wejścia na wyższy poziom, a to wymaga edukacji a ta nie jest tania. Nie wszystko da sie nauczyć siedząc przy biurku

          • Tjall

            Irek „blurppp” Wis

            W pełni rozumiem chęć samodoskonalenia. Ale nie popadajmy w patetyczny ton. Wino to przede wszystkim smak i (ewentualne) emocje z nim związane. Cała reszta jest gdzieś obok. Ja tam bym się nie obrażał o pominięcie blogosfery. I tak sprzedadzą to co się sprzeda na danym rynku, oni potrzebują realnego wywiadu a nie życzeniowości mniejszości. Tak mi się przynajmniej wydaje. :)

          • Nasz Świat Win

            Tjall

            Dlatego takie podejście (obserwowanie liczby klików) naszym zdaniem mija się celem. Chcąc mieć jak najwyższą klikalność należałoby pisać wyłącznie o winach z dyskontów. To smutna prawda, ale długo przygotowywane teksty o naszych podróżach, wizytach u producentów, czy fajnych degustacjach w których bierzemy udział mają co najmniej dwu/trzykrotnie mniejszą liczbę odwiedzin niż napisana czasem naprędce, kilku-akapitowa recenzja win z dyskontów. Kiedyś nas to może nie tyle bolało, ale wkurzało, ale już dawno przestaliśmy patrzeć na kliki (nie wiem czy kiedykolwiek przykładaliśmy do nich większą wagę), a po prostu chcemy przekazywać na blogu ciekawe treści. Druga strona tego medalu to kwestia finansowa. Spójrzmy prawdzie w oczy, jeśli ktoś uważa, że bloger winiarski pije tylko wina otrzymywane od importerów to jest w głębokim błędzie (a przynajmniej takiego podejścia nie jesteśmy w stanie zrozumieć). Pewnie tak z lekka licząc 85% opisywanych przez nas butelek to jak to się mawia „zakup własny”. Do tego podróże, wyjazdy, degustacje (bo mamy zasadę, że nawet jak gdzieś jesteśmy zapraszani jako blogerzy to w ramach pewnej wdzięczności zawsze kupujemy coś do domu). Dlatego wbrew często powielanej, obiegowej opinii, blogerzy to przede wszystkim pasjonaci, osoby, którym blogowanie daje dużo radości. Nigdy nie chcielibyśmy, żeby zamieniło się to w czysty biznes…

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Irek „blurppp” Wis

            Irku, jest dużo ciekawych blogów, które chętnie czytam i doceniam: Nasz Świat Win – co jak co, ale oni podróżują i pogłębiają swoją wiedzę (a więc można), Z Winem do kina – ciekawe podejście konfrontujące wino z filmem, Enowersytet – dużo ciekawej wiedzy i podejścia rzekłbym pedagogicznego oraz Butelki Literki Kilometry – outsiderzy winiarstwa o bardzo solidnym podkładzie intelektualnym. Jest tego niemało i jest co czytać. Więcej wiary ;)

          • Irek „blurppp” Wis

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            NSW nie wymieniłem, bo z tego co pamiętam to Robert debiutował przed tobą

          • TomaSz

            Irek „blurppp” Wis

            „Za chwil ( nie wiem czy za rok czy za trzy) padnie ostatni drukowany magazyn branżowy”

            W Polsce? Aż tak źle jest? Patrząc na przeładowanie MW reklamami, mogę sobie wyobrazić, że reklamodawcy mają w tym jednak jakiś, być może ukryty, cel. A może się mylę?…

          • Wojciech Bońkowski

            TomaSz

            Wszystkie pisma na całym świecie są pełne reklam, a jednak nakład wszystkich konsekwentnie spada. Niemniej kibicujemy MW i innym pismom branżowym, żeby zaprzeczyły temu trendowi.

  • Juras Szostek

    W portfolio 13Win sklep.13win.pl znajdą Państwo wiele ciekawych butelek z Portugalii. W tym też wina ze wspomnianego szczepu Alicante Bouschet, zwycięzce ubiegłorocznego Grand Prix Magazynu Wino do 50zł – Pousio Tinto oraz wiele innych atrakcyjnych etykiet. Zapraszamy ;)

  • Woyteck

    Pan Jorge ładnie ściemnia. Wystarczy sprawdzić jaki udział w imporcie win portugalskich – zwlaszcza ilościowo – ma Biedronka i wszystko jasne. No ale nie przyzna przecież ze to zasługa przede wszystkim Biedy, bo wtedy przyznałby sie, ze skuteczność jego działań jest słabiutka…

    • Wojciech Bońkowski

      Woyteck

      „aki udział w imporcie win portugalskich – zwlaszcza ilościowo – ma Biedronka i wszystko jasne”

      a jaki ma udział?