A co tam u Państwa w winnicy?
Płochoccy. Basia i Marcin. Przedstawiać ich nie trzeba – jedni z pionierów polskiego winiarstwa. Autorzy bodaj najszerzej dostępnych w sprzedaży polskich win. Jeśli jednak ich nie znacie, zajrzyjcie tutaj.
Ja skupię się na sprawach bieżących. Uważam się za szczęściarza – nie tylko regularnie próbuję nowych win z tej winnicy, ale i regularnie je prezentuję. A co nowego? Przede wszystkim Płochoccy nie muszą już co weekend dojeżdżać na miejsce z podwarszawskich Siedlisk. Najpierw Marcin, a niedawno Basia mogli w końcu podjąć decyzję o rezygnacji z „podwójnego życia” – drugiej pracy i drugiego domu, by wreszcie osiąść w Darominie. Nie ukrywam – zazdroszczę im tego, a najbardziej ciszy tam panującej, tak absolutnej i rzadko spotykanej, że początkowo trudno się do niej przyzwyczaić. Człowiek nerwowo obraca się co chwila, nasłuchuje, wygląda – będąc przekonanym, że za chwilę musi się coś wydarzyć. Ale nic się nie dzieje.
Budowa dobiegła w tym roku końca – proste, ale zgrabne i przyjemne dla oka bryły dwóch budynków skrywają winiarnie, salę degustacyjną, prywatny dom, a przede wszystkim – część turystyczną (pokoje i rodzinny apartament). Z każdego miejsca przyjemny widok – jak nie na winnice, to na okoliczne wzniesienia (szczegóły tutaj).
Sama 4-hektarowa winnica jest już całkowicie zagospodarowana, jedyne zmiany dotyczą dosadzeń szczepów, z którymi Płochocki eksperymentuje lub z których postanowił zrobić nowe wino – np. Pinot Noir. W bliższej przyszłości na jedynej niezagospodarowanej części planowane jest jeszcze stworzenie niewielkiej winnicy tarasowej.
Ostatnio najwięcej dzieje się w samej winiarni. Po długich staraniach, dotarły zamówione w Gruzji amfory kwewri, które już znajdują się na swoich stanowiskach. W drewnianych beczkach i stalowych kadziach dojrzewają nowe roczniki Inspira Volcano, wspominany pinot, cabernet cortis, a także kilka tajemnic, które już teraz dobrze rokują, ale publiczne zdradzenie ich zawartości przypłaciłbym życiem.
A co degustowałem? Lumini 2014 – znana od lat kompozycja kilku białych szczepów (dominanta sibery) także w bieżącym roczniku przynosi przyjemne aromaty kwiatów, białych owoców, akcenty ziołowe i dobrą równowagę. To dobre wino gastronomiczne – przede wszystkim do sałatek i owoców morza (45 zł). ♥♥♡
Sibemus 2014 – to także mieszanka (Sibera, Muscat Ottonel, Muscaris), ale tu na pierwszy plan wybijają się owoce tropikalne, trochę słodkich gruszek (pozostawiono trochę cukru resztkowego), w zakończeniu przyjemna kwasowość (45 zł). ♥♥♡
Valmus 2014 – specjaliści od rozszyfrowywania nazw zapewne dość szybko rozpoznają, że wino składa się z SeyVAL Blanc i MUScata. Aromatyczne, o charakterystycznych nutach muszkatołowych, w smaku owocowe, z przyjemnym ziołowym posmakiem (45 zł). ♥♥♡
Hibia 2014 – najpoważniejsze wino ze wszyskich próbowanych i jednocześnie z największym potencjałem. Nuty kwiatów mieszają się tu z aromatami ananasa, grejpfruta i melona. Dobra struktura i świetna, sprężysta kwasowość. Warto kupić i odłożyć (45 zł). ♥♥♥
Sey Sey 2014 – sięgam po niego co roku. Teraz jednak wino zmieniło swoje oblicze – nadal znajdziemy tu sporo egzotycznych akcentów owocowych, ale mimo 14 g cukru wino smakuje nad wyraz… wytrawnie. Dobry potencjał (45 zł). ♥♥♥
Szykujcie się też na inne czerwone wina w roczniku 2014 – świetne wrażenie robiły beczkowe próbki Zweigelta, Pinot Noir i Léon Millota. Wkrótce zadebiutuje także Riesling 2013 – który jeszcze sobie dojrzewa, ale zapewniam że jest na co czekać. Może więc spełni się marzenie Płochockich?
Na koniec jeszcze jedna porcja optymizmu. Naprawdę trudno mieć wątpliwości co do dobrego potencjału starzenia się tych win, łącznie z białymi. Niedawno, w czasie Festiwalu Polskich Win w Łodzi zachwycałem się formą Sibemusa z rocznika 2011, teraz na stole wylądował rocznik 2009. A tam – dojrzałe nuty owocowe, skórka pomarańczy, akcenty mięty… i żal, że była to ostatnia butelka. (♥♥♥♡)
Dobrze było wrócić do Daromina. Dla wina, gruszki w piwie z buncem przygotowanej przez blog Królestwo Garów, dyskusji z Renatą o zdrowej, polskiej żywności i obserwacji jak najnowszy nabytek winnicy – Gapa – zjada Twoją sznurówkę. I dla wspominanej ciszy.
W winnicy gościłem na zaproszenie producentów. Podane ceny dotyczą zakupów w winnicy. Wina dostępne są również w wielu punktach sprzedaży i sklepach internetowych.