Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wina za 10 zł

Komentarze

Tesco Spanish White Wine

Spanish White Wine bottled for Tesco by R.E. CLM-081 CRO1-SS

Czy wino za 9,99 zł może być dobre? Szanse są małe. A to dlatego, że wino kupowane w tej cenie w rzeczywistości jest warte o wiele mniej. Przeliczmy to szybko. W tej cenie 1,87 zł to VAT, 1,19 zł – akcyza. Ok. 0,50–0,70 zł kosztuje hurtowy transport butelki wina z Hiszpanii do Polski. Drobnych kosztów importu i dystrybucji jest więcej, ale pomińmy je i uznajmy, że po odliczeniu podatków i transportu wartość tej butelki to 6,23 zł. Marża importera/sprzedawcy wina w Polsce to średnio 35% od ceny netto, czyli ok. 2,50–2,80 zł. Czyli butelka tego wina w zakupie nie może kosztować więcej niż ok. 3,50 zł – według obecnego kursu to 0,80€. Tyle jest warta zawartość butelki, ale też sama butelka, etykieta, korek i folia (w tym przypadku metalowa zakrętka) – a koszt takiego opakowania to dziś minimum 0,30€.

No i wszystko jasne. Czy wino sprzedawane za pół euro ma szansę być dobre? Raczej nie i dlatego większość butelek kosztujących na naszych półkach 9,99 zł to cienkie winogronowe siki o „smaku zero”. Często są też półsłodkie, bo tego (ponoć) wymaga polski klient, a poza tym cukier to najlepszy przyjaciel producenta tani win – pomaga przykryć niedojrzałość gron oraz gumowego węża.

Ja znalazłem dla Was stosunkowo pijalne wino w Tesco za… 8,99 zł!! To jedno z lepszych win w tej cenie, jakie piłem w Polsce. A w zasadzie jedno z najmniej złych. Szczegóły – na poniższym wideo:


Źródło win: zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Radek Rutkowski

    Nie szkoda czasu i kubków smakowych na takie testy? :) Z okazji lata chętnie poczytałbym raczej recenzje jakichś szeroko dostępnych BiB-ów.

    • Wojciech Bońkowski

      Radek Rutkowski

      Degustować trzeba wszystko ;-)

      Nadzieja że wina w BiB są dużo lepsze niż te w butelce za 10 zł jest niewielka, chyba że za karton płacimy znacząco więcej w przeliczeniu na litr, no ale wtedy lepiej jest jednak kupować butelki

      ale to tematu przeglądu BiBów podejdziemy

      • Radek Rutkowski

        Wojciech Bońkowski

        Jasne, cudów nie należy się spodziewać, ale mimo wszystko lepiej na grilla zabrać kartonik niż np. 8 butelek i korkociąg :).

    • Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Radek Rutkowski

      Radzę śledzić Wojtkowego Instagrama – tam wyraźnie widać, że rekompensuje sobie te straty na ciele :)

      • GrzegorzC

        Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Dokładnie. Szkoda tylko, że nie dzieli się tymi doświadczeniami z maluczkimi (patrz np. furminty od Bott Pince). ;-)

  • Radek Rutkowski

    Bag-in-Box.

  • Grzegorz Paterak

    Kupić masowo z 10 butelek tego tesco’wego i zrobić z tego szprycera na sobotnią imprezę na werandzie ? Może by to miało ręce i nogi…

  • Marcin Aleksander

    Oj Panie Wojtku, ‚stosunkowo’ to takie bezpieczne określenie, ale żeby było pozytywne trzeba mieć ten ‚stosunek’ uprzednio dobrze rozluźniony ;). Wino kupiłem do sosu, trza było coś podlewać winkiem, no i padło na tę butelczynę. Krzywdy sobie nim nie zrobimy, ale zamoczyłem usta i dalej podlewałem nim już tylko patelnię. Możliwe, że za mniej niż 10 bywało gorzej, wierzę w ciemno ;). Niemniej w Tesco za niewiele więcej znajdziemy coś o wiele bardziej pijalnego np. Sauvignon z RPA (bodaj 12.99), to lepszy wybór. Jest też jakieś białe w kartonie, też kiedyś kupiłem do sosu, ale nie pamiętam czy nadawało się do picia. No i do niedawna regularnie widywałem Wairau Cove 2014 za 19.99 (na marginesie, z tego regionu pojawiło się Chardonnay, dyszkę droższe).

    • Wojciech Bońkowski

      Marcin Aleksander

      Wszystko prawda. Dlatego na filmie wprost mówię, że każda dopłacona złotówka gra na naszą korzyść i różnica jakości między 9,99 a 12,99 jest wyczuwalna

      proszę ten artykuł potraktować etnograficznie ;-)

      a do Wairau Cove Chardonnay sam chętnie zajrzę przy okazji

      • Marcin Aleksander

        Wojciech Bońkowski

        To jeszcze drobny przegląd białego w marketach (kupuję tam głównie białe wina na lato, czerwone znacznie rzadziej). W Carrfourze dostaniemy rozlewaną chyba dla marketu Turenię, jest też NZ SB w cenie 33 zł (nie próbowałem), no i mój faworyt Turenia od Pierre’a Chainierra (Ch. de la Roche, 2014, 26 zł) – poważny konkurent dla różnej maści tańszych SB z Zelandii. W Leclercu jakby nieco gorzej, mam wrażenie, że paradoksalnie letnia oferta jest skromniejsza od zimowej. Jest kilka białych polecanych już przez WI, powiększyła się rodzina Sabaudzka do trzech sztuk. Jedną butelkę wziąłem, trochę dla żony (studiowała tam) ,a trochę z ciekawości… Cóż, cytryna rozpuszczona w wodzie ze studni, z lekkim zapachem jabłka, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo potrzebuję takiego udanego mariażu w upalny wieczór, lekka, letnia sałatka z winegretem też to lubi. Jest trochę Muscadetów, ale niektóre opatrzone rocznikiem 2011…
        Wracam jeszcze do Tesco, taka ciekawostka. Kupiłem do sosu rozlewane dla marketu Pino Grigio (z jakiejś tam serii, chyba tej starszej). Trafiłem źle, intensywny zapach kiszonki i w smaku jakaś tektura, odstawiłem kieliszek na dwie godziny, bez zmian. Miałem wylać, ale na chwile wstawiłem do lodówki i zapomniałem o ‚chwili’ (do sosu poszło inne). Wyjechałem na bite 4 dni…wino po tym czasie odżyło, nie było śladu po syfach. Lekki owoc, przyjemny zapach… Oczywiście bez szału, bo to wino za 12 zł. Nie uwierzyłbym, gdybym nie doświadczył. To wino nie umarło po tylu dniach, najzwyczajniej dało się wypić zupełnie bezboleśnie, a w kontekście okoliczności z przyjemnością! Trzeba uważać ze zlewem, ostrożnie używać, przemyślanie ;).

        • Marcin Jagodziński

          Marcin Aleksander

          Ja też kupiłem jedno sabaudzkie Apremont z 2014, niestety na granicy pijalności.

  • Marcin Krzanicki

    LEGO! :)

  • Robert Szulc

    Tesco to dość bezpieczny wybór, ciężko tam – chcąc kupić coś dobrego – trafić na chłam :)

  • atanor

    Mezquiriz La Mancha Tempranillo z Lidia jest dobre i kosztuje 10zł. Innych wg mnie nie warto.

    • Wojciech Bońkowski

      atanor

      Tak, Mezquiriz już kilkakrotnie sygnalizowaliśmy jako dobre w swoim przedziale: https://winicjatywa.pl/dobre-wina-ponizej-10-zl/

      Ja go dawno nie próbowałem. Ciesze się że wciąż smakuje.

  • Paweł Parma

    Panie Redaktorze,
    w filmiku – mówiąc o półsłodkim z Airen – użył Pan zwrotu, że wady wina są przykrywane cukrem resztkowym. Czy rzeczywiście resztkowym? Przeczuwam, że w tego typu winach – jak i w innych ohydztwach a’la Quitana z biedry – nie używa się nawet szaptalizacji, tylko chamsko dosypuje się cukru do wina już po fermentacji. I to nie fruktozy itd tylko sacharozy (przecież tak najtaniej). Co prawda, % alkoholu jest niski – jak w reislingach off-dry – ale to wynika raczej z niskiej zawartości cukru w moszczu (co wynika z niskiej dojrzałości winogron). Jeśli winogrona mają zbyt mało cukru, by dać np. 13% alkoholu, to chyba tym bardziej, by pozostał jakikolwiek cukier resztkowy.
    Jak to jest z tym cukrem w podłych winach? Bo powyższe to tylko hipotezy, głowy nie dam…

    • Wojciech Bońkowski

      Paweł Parma

      To nie jest prawda. W Hiszpanii nawet do win stołowych nie wolno dosypywać cukru do moszczu przed fermentacją (przepisy UE w ogóle nie dopuszczają szaptalizacji w Hiszpanii, chyba że nastąpi jakaś katastrofa klimatyczna i wydane zostanie specjalne zwolnienie), ani tym bardziej po. Żadnych win w Europie nie wolno dosładzać cukrem po fermentacji – jedynym wyjątkiem są wina musujące. Nie ma więc mowy o sacharozie, którą zresztą można wykryć w winie przy pomocy laboratoryjnej analizy.

      Prawdą jest natomiast że w roli szaptalizatora lub słodzika po fermentacji może wystąpić tzw. koncentrat moszczu gronowego. Przy winach z oznaczeniem geograficznym koncentrat musi pochodzi z tego samego obszaru, a ponieważ jest stosunkowo drogi (droższy niż cukier), taniej jest jednak oprzeć się na cukrze resztkowym. Przy winach stołowych nie ma ograniczenia co do pochodzenia koncentratu, więc faktycznie może być tak, że omawiane wino z Leclerka było „poprawione” (takiego eufemizmu się używa) koncentratem.

      • Paweł Parma

        Wojciech Bońkowski

        Dziękuję za wyjaśnienie i rozwianie przesadzonych obaw :)

  • Ricardo Tabs

    Za 14

    • Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Ricardo Tabs

      Czyżby mniejszy brat słynnego Muralhas?

      • Manfred

        Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Właśnie u mnie pękły dwie butelki. Niech mnie kule biją, jesli tu nie będzie trzech serc wołowych!!!
        Jest owoc, jest koncentracja, kwasowość…. Yabadabadoooo !!! To jest to !!!

    • Radek Rutkowski

      Ricardo Tabs

      Skończyły się upały, pojawiło się VV :).

      • Carola

        Radek Rutkowski

        A gdzie sie skończyły. Bo u mnie na Mazowszu teraz 28,5 C. Jedynie ranki chłodniejsze…

        • Radek Rutkowski

          Carola

          28,5 to nie upały :).

    • Wojciech Bońkowski

      Ricardo Tabs