Wina z Kanarów w Warszawie
Mówimy Wyspy Kanaryjskie, myślimy – urlop. To jedna z najpopularniejszych „destynacji” wakacyjnych białego człowieka, tym bardziej, że piękna pogoda panuje tam przez cały rok i poza Egiptem nie ma chyba przyjemniejszego miejsca na wyjazd w styczniu. Tych wyjazdów będzie teraz więcej, bo tanie bezpośrednie połączenia z Polski na Teneryfę i Gran Canarię uruchomił Ryanair.
A gdy już będziecie na miejscu, koniecznie sięgnijcie po miejscowe, kanaryjskie wina. Pisała o nich już rok temu Iza Kamińska. Naprawdę warto – są jednymi z najbardziej niezwykłych na świecie. Po pierwsze z powodu nieprawdopodobnych wprost winnic. Na czarnej wulkanicznej skale rosną rachityczne krzaczki, które przed silnymi atlantyckimi wiatrami trzeba chronić, budując wokół każdego z osobna (!) specjalne murki, a czasem wręcz kopułki. Po drugie, z powodu unikatowych szczepów winorośli. Listán Negro, Negramoll, Tintilla, Albillo, Marmajuelo, Malvasía to tylko najważniejsze – wszystkich jest ponad 50! Dzięki temu smak win kanaryjskich jest inny od wszystkiego.
Mieliśmy okazję przekonać się o tym w piątek w Warszawie – winiarze z Kanarów po raz pierwszy zaprezentowali swe wyroby w Polsce. Były wina białe, różowe, czerwone i słodkie, a także spora reprezentacja kanaryjskich produktów spożywczych takich jak sery, soki owocowe czy kawa.
Nie da się ukryć, że wiele win produkowanych na Kanarach jest co najwyżej przeciętnych. Nie potrafię na przykład poczuć mięty do najpopularniejszego tu szczepu czerwonego Listán Negro, który daje wina bez większej osobowości, co najwyżej soczyście owocowe, częściej jednak – płaskie, płytkie, a nieraz też przebeczkowane. („Roble” albo „Crianza” z Kanarów to w zasadzie gwarancja pośledniości). Ciekawsze wydają się wina uzyskane z innych, rzadszych odmian takich jak pikantny Vijariego czy czereśniowa Tintilla. Jednak truizmem jest stwierdzenie, że białe wina z Kanarów są lepsze i ciekawsze od czerwonych. Przede wszystkim Malvasía, która ma na archipelagu bardzo długą tradycję i wyrazisty styl – od dawien dawna robi się z niej bardzo aromatyczne, a jednocześnie przyjemnie świeże wina białe półsłodkie. Warszawską gwiazdą w tej kategorii okazał się producent Bermejo z Lanzarote, a zwłaszcza jego Malvasía Naturalmente Dulce. Późny zbiór i metoda solera dają wino oleiste, delikatnie utlenione, kwaśne i słodkie zarazem, miodowe, na pewno oryginalne. Ale niczego sobie była też wytrawna Malvasía seco 2014 – jednocześnie żywa i egzotyczna.
Emocje przyniosły też wina producenta Tajinaste z Teneryfy. Białe z serii Paisaje de las Islas powstają na poszczególnych wyspach z różnych miejscowych szczepów. Rocznik 2013 to fajna, lekko beczkowa Malvasía (z domieszką Marmajuelo) o posmak wosku i cytrusów – za 12€ na miejscu naprawdę dobra butelka. Liczę, że po wina choćby z tych dwóch bodeg sięgną obecni na prezentacji importerzy, a oryginalny smak win z Kanarów dostępny będzie nie tylko na urlopie.
Aha, no i najoryginalniejszy produkt winiarski roku 2015 – wino Platé robione z… bananów! Bo to te owoce, a nie winogrona, są główną uprawą na Kanarach. A sam produkt naprawdę ciekawy – pachnie bananami, ale smakuje całkiem porządnym półwytrawnym winem białym. Wymarzona freak-perełka dla sommeliera!