Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Księżycowe wino

Komentarze

Chciałam tam pojechać od lat. Nie, żeby poleżeć nad basenem i sączyć piwo. Nawet nie po to, żeby napić się tamtejszego wina, bo jak przepowiadał redaktor Bońkowski, „po powrocie będziesz marzyła choćby o Cydrze Lubelskim”. Ale po to, żeby zobaczyć ten niezwykły, księżycowy krajobraz, te kilometry zastygłej lawy, czarną ziemię, na której nie rośnie nic lub prawie nic. Kto by się spodziewał, że tu, na tym skrawku ziemi tak łudząco podobnym do zdjęć zrobionych przez NASA na Marsie, od kilkuset lat uprawiana jest winorośl?

Księżycowa Lanzarote. © Izabela Kamińska.

Lanzarote, najbardziej wysunięta na północ archipelagu Wysp Kanaryjskich, jest piękna pięknem surowym i nieco przerażającym. Jeśli ominie się te kilka nadmorskich miasteczek pełnych niemieckich emerytów, dyskotek i tandetnych knajpek, można poczuć się, jakby nasza podróż z Warszawy nie trwała kilka godzin, a wiele lat świetlnych i była podróżą nie tylko w przestrzeni, ale też w czasie, do naszej przyszłości na innej planecie. Jest to wyspa – pustynia. Jest tu sucho, gorąco i wietrznie. I są tu najpiękniejsze, najbardziej egzotyczne winnice na świecie.

Wierzcie lub nie – to jest bardzo stara lanzarocka winnica. © Izabela Kamińska.

Żeby winorośl posadzić, najpierw trzeba w wulkanicznej glebie wykopać dół o średnicy 2–2,5 metra, głęboki na około 3 metry (czasem nie jest to dół, a bardzo długi rów). Wielu winiarzy osłania go dodatkowo murem z kamieni. Zewnętrzna warstwa gleby – wulkaniczny pył – właściwie uniemożliwia wegetację innych roślin, ale chroni winorośl przed wieloma chorobami i szkodnikami, a dodatkowo świetnie zatrzymuje wilgoć. Winnice rozciągają się na płaskich terenach i niewysokich stokach. Jednak ich charakterystyka uniemożliwia zbiór mechaniczny.

Widok jak ze starej pocztówki. © Izabela Kamińska.

Uprawia się tu głównie szczepy malvasía i moscatel. Turyści piją zazwyczaj wina białe półwytrawne i z moich obserwacji wynika, że bardzo je sobie chwalą. Ale grzechem byłoby nie spróbować tutejszej odmiany diego (zawsze w wersji wytrawnej) czy listán negro, a już na pewno trzeba zażyć odpowiednią dawkę lanzarockiej słodyczy. Jednym słowem: nie, Wojtku, nie tęskniłam na Lanzarote za Cydrem Lubelskim, a nawet znalazłam kilka, w mojej subiektywnej ocenie, dobrych etykiet.

W takich winnicach możliwy jest jedynie zbiór ręczny. © Wikipedia.

Od kilku lat świetną opinią na rynku cieszy się Bodega Bermejo. Ich etykiety znajdzie się w każdej lepszej restauracji i sklepie. Charakterystyczny kształt butelki pozwolił mi zawsze szybko wyłowić ją wzrokiem zarówno na sąsiednich stolikach, jak i na sklepowych półkach. Prężny producent, nowoczesne podejście, ciekawe wina na dobrym poziomie. Słodka Malvasía 2013 (11,50€ w sklepie u producenta) to miodowo-orzechowa przyjemność ze sporą kwasowością. W ustach przyjemnie karmelowa, podałam ją do grzanek z gruszką i gorgonzolą oraz widokiem na ocean. Prawdziwy hit.

Na miejscu próbowałam też wytrawnego Diego 2013 – znacznie bardziej aromatyczny (kwiaty, biała brzoskwinia), w ustach elegancki, szczupły, migdałowo-anyżowy z pikantną końcówką (9€).

Na upalne dni lekko schłodzony Listán Negro Carbonic Maceration (9€) to świetny wybór do grillowanych owoców morza – świeży, czysty, aromatyczny, mocno owocowy. Ten sam szczep w wresji barrique już nie jest tak uroczy i raczej odradzam.

Wino z lawy. © Bodega Bermejo.

La Geria to przede wszystkim „place to see”. Nie można na Lanzarote nie pojechać do parku Timanfaya, a jak już się jest w tych okolicach, to jest się de facto w najsłynniejszym tutejszym regionie winiarskim: La Geria właśnie. Tu trzeba postawić na słone, mineralne wina białe, a czerwone raczej pominąć. Soczysta, słonawa Malvasía Volcanica 2013 (8€), czy podkręcona malvasía w etykiecie Manto 2013, gdzie jest więcej wszystkiego: i w zapachu, i w smaku (agrest, pokrzywa, pieczona zielona papryka) to wina zdecydowanie godne polecenia. Niezwykle przyjemne jest też słono-słodkawe Rosado (8€). Koniecznie spróbować należy malvasię Volcanica Dulce, skoro, jak już napisałam, Lanzarote słodkimi winami stoi. Tu też słodycz przeplata się ze słonością i z tym cudownym połączeniem w ustach należy opuścić La Gerię.

El Grifo to producent bardzo popularny i znany. Etykiety z gryfem znajdziecie w każdym, najbardziej zapyziałym sklepiku, nawet w miejscowościach, gdzie więcej pustostanów niż kotów. Winnica to najstarsza na planecie, tfu! na wyspie! I całkiem też spora: 70 ha. Oprócz win oferuje turystom wizytę w muzeum, gdzie można obejrzeć stare prasy i inne dawne narzędzia winiarzy, razem z krótką wizytą w winnicy i degustacją win. Niestety, mnie te wina nie smakowały, trudno było znaleźć chociaż jedno, które sprawiłoby mi przyjemność… Ich białe, to winka do jedzenia (a moją opinię o „winkach” znacie). Przeglądając swoje notatki, jedyną ciekawą, którą znalazłam była ta o Malvasii Seco Barrica: „picie jej jest jak jedzenie popiołu polanego sokiem z cytryny – swoiste oddanie charakteru terroir czy czysty błąd w sztuce?”. Czerwone są nieczyste i przesuszone beczką, za to słono za nie trzeba zapłacić (24€ za Reserva de Familia). Podsumowując, jest to miłe miejsce do posiedzenia przy kieliszku, ale jego zawartości nie bardzo ma się ochotę wysączyć.

Oprócz tego można spróbować Vega de Yuco – często podawane po prostu jako wino domowe i nie należy się go bać; a także Stratvs – dość popularny i bezbolesny.

Warto wiedzieć, że w każdej winnicy można na miejscu win popróbować (cena za kieliszek od 1,40 do 2,50€) i zakupić butelki na wynos. Jednak najbardziej popularne marki: La Geria i El Grifo są znacznie tańsze w supermarketach (nawet o 35%!).

Podróżowałam i degustowałam na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kamil

    W jakim celu robi się tą kamienną ochronę?

    • Wojciech Bońkowski

      Kamil

      Przed wiatrem. Na Kanarach przez cały rok dmą bardzo silne wiatry, które m.in. utrudniają kwitnienie i zapładnianie roślin.

      • Kamil

        Wojciech Bońkowski

        Czyli pogoda panująca na wyspie, to nie tylko wieczna, ale i wietrzna wiosna.