Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Jak to jest z tym prosecco?

Komentarze

Tytułowe pytanie zadaję nie bez przyczyny. Teoretycznie mamy do czynienia z perpetuum mobile. Bez dwóch zdań prosecco jest najpopularniejszym i najchętniej kupowanym winem musującym (jakościowym rzecz jasna – o gazowanych wynalazkach na literę „D” nie wspominam) w Polsce, a tekst o nim – najpopularniejszym w historii Winicjatywy. Wedle statystyk, w zeszłoroczne wakacje sprzedano o 86% więcej prosecco niż w analogicznym okresie roku 2014. A przez ostatnich 12 miesięcy cała sprzedaż win musujących premium wzrosła na naszym rynku o 30%. Na półkach znajdziemy wina od większości znanych producentów tego regionu. Żyć, nie umierać?

Nie do końca wiadomo co znajdzie się w "kieliszku". © natemat.pl.
Nie do końca wiadomo co znajdzie się w kieliszku. © Natemat.pl.

Nie do końca. Gros sprzedaży prosecco to najprostsze butelki z podstawowej apelacji Prosecco DOC. Oczywiście wiele z nich to przyjemne, orzeźwiające, nieskomplikowane wina. Jednak mówimy o produkcji rzędu 350 mln butelek rocznie, butelkowanych przez zaledwie 356 producentów kontrolujacych 20 tys. hektarów upraw. Na naszym podwórku rekordy popularności bije też tak zwane „prosecco z kija” – rozlewane z kegów niczym piwo. Nie jest to jednak prosecco! Wino pod tą nazwą może występować wyłącznie w butelkach. Pół biedy, gdy trafimy gdy na „vino frizzante da uve glera” – czyli bąble powstające z gron o tej nazwie (tego samego szczepu używa się do produkcji „prawdziwego” prosecco). Jednak w większości przypadków jest to zwykłe białe wino – zapewne Pinot Grigio – z dodanym gazem. Gdy przychodzi do zakupów naprawdę dobrej jakości bąbelków na szczególną okazję, zwykle wybór pada na szampana.

Aktualna piramida prosecco. © marsuret.it.
Aktualna piramida prosecco. © Marsuret.it.

Sytuacja prosecco i tak nie jest aż tak zła, jak przed 2009 rokiem, kiedy tej nazwy można było używać właściwie bez ograniczeń i dopiero napój winopodobny sprzedawany w puszkach sygnowanych przez Paris Hilton przelał czarę goryczy. Producenci prosecco zainicjowali zmiany mające na celu ochronę dobrego imienia swego wina: zawężono obszar produkcji i wprowadzono apelacje DOC i DOCG – co mieliśmy już okazję szczegółowo opisywać.

Ale prężnie działające konsorcjum Prosecco Conegliano–Valdobbiadene (chylę czoła – jedno z najsprawniejszych w całych Włoszech) nie spoczywa na laurach. Niedawno wprowadziło nową kategorię win pochodzących z pojedynczych, najlepszych działek w obrębie apelacji – Rive (pisałem o tym szerzej rok temu), a aktualnie procedowana są kolejne zmiany dotyczące metody winifikacji i sprzedaży w ramach apelacji Prosecco Conegliano–Valdobbiadene Superiore win przechodzących wtórną fermentację w butelce (czyli produkowanych metodą szampańską / klasyczną) – na rynku zadebiutuje zapewne wino z nazwą Brut Nature. Szczegóły już wkrótce!

Jedna z części zamku San Salvatore - tu akurat nie degustowaliśmy. © Maciej Nowicki.
Jedna z części zamku San Salvatore – tu akurat nie degustowaliśmy. © Maciej Nowicki.

Nie mniejszą uwagę konsorcjum przykłada do swojej sztandarowej imprezy – Vino in Villa, odbywającej się zawsze w trzecim tygodniu maja. To najważniejsze wydarzenie poświęcone winom z tej apelacji. Nie jest to tylko degustacja – towarzyszą jej wykłady z udziałem artystów, filozofów i pisarzy, a także – we Włoszech rzecz obowiązkowa – oferowane w wielu restauracjach specjalne menu degustacyjne.

Rok 2016 jak na razie zapowiada się obiecująco. © Maciej Nowicki.
Rok 2016 jak na razie zapowiada się obiecująco. © Maciej Nowicki.

O tym że rocznik 2015 jest generalnie udany, pisaliśmy nieraz. Podobnie o tym, jak fatalnym rocznikiem był 2014, zwłaszcza we Włoszech, a jedną z najbardziej poszkodowanych apelacji było właśnie Prosecco. Dobrze świadczą o tym liczby – roczna średnia opadów w tym miejscu to 1250 mm, dwa lata temu spadło tam ponad 2000 mm deszczu. Jednak dzięki niższym temperaturom, długiego dojrzewaniu i staraniom winiarzy degustowany wiosną rocznik 2014 był… zdecydowanie lepszy od bieżącego. Szczególnie wyraźnie widać to było w przypadku winnic ekologicznych jak np. L’Antica Quercia (notabene to jeden z niewielu producentów, który zamiast wielu rozproszonych działek uprawia jedną dużą posiadłość na 25 ha). Prosecco Superiore Brut Matiú 2014 świetnie musuje w kieliszku, w bukiecie pokazuje lubczyk, zioła i odrobinę nut jogurtu brzoskwiniowego, dobrą strukturę i posmak. I z pewnością przetrwa w dobrej formie jeszcze 2–3 lata.

Jeden z dowodów na ocalenie rocznika 2014. © Maciej Nowicki.

Rocznik 2014 pokazał klasę także w świetnie znanych na naszym rynku winach od producenta Malibràn (importer: Vini e Affini), który również prowadzi swoje winnice w sposób maksymalnie ekologiczny, choć nie decyduje się jeszcze na certyfikację. Znakomitym winem jest kremowo-strukturalna Credamora 2014 (inna sprawa, że w równie dobrej formie są roczniki 2013 i 2012…), a mineralność, skalistość i muskularna struktura to znak firmowy 5 Grammi Extra-Brut 2014. Słabiej wypadła moja  (i nie tylko) ulubiona Sottoriva 2014, mniej ciekawie, niż rocznik… 2010!

Malibran i...pionowa degustacja prosecco. © Maciej Nowicki.
Pionowa degustacja prosecco w Malibràn. © Maciej Nowicki.

Skoro już mowa o Sottorivie, przyjrzałem się uważnie innym winom z kategorii Col Fondo (butelkowanych z osadem drożdżowym bez filtracji i refermentowanych w butelce – szerzej pisała o tym Iza Kamińska). Co ciekawe, sama nazwa Colfondo jest od 1985 roku zastrzeżona przez innego producenta prosecco – Drusian (importer: Caviste / La Vinotheque). Kiedy pytałem Francesco Drusiana, na czym to zastrzeżenie polega, stwierdził że właściwie każdy, który używa dziś tej nazwy czyni to nielegalnie, ale on sam konsekwencji wyciągać nie zamierza. Za to chwilę później postawił na stół butelkę swojego Colfondo (znowu z rocznika 2014!), a wino ujęło wszystkich swoją świeżością, kwasowością i przyjemnymi jabłkowo-orzechowymi aromatami.

Jedyne, oryginalne Colfondo - Drusian. © Maciej Nowicki.

Wśród innych prosecco „z osadem” polecam bezsiarkowy Fratelli Bortolin Brut Zan Senza Solfiti (choć nie wszystkim przypadnie do gustu jego lekko „oborowy” bukiet), Lucchetta Vin Col Fondo (w radosnym, nieco ludnym, prostolinijnym stylu) oraz Perlage Brut Animae Senza Solfiti (importer: Le Barbatelle) – świetnie zrobione, bardzo odświeżające, z wyraźnym morelowym aromatem.

Adami - jak zwykle świetny, równy poziom powstających tu win. © Maciej Nowicki.
Adami – jak zwykle świetny, równy poziom. © Maciej Nowicki.

Klasę trzymają uznani producenci. Wciąż warto sięgnąć po Brut Crede od Bisol (importer: Kondrat Wina Wybrane) choć żałuję, że w bieżącym roczniku nie ma już tyle kredowych niuansów co kiedyś. Równy, wysoki poziom wszystkich win oferuje Adami (importer: Vininova), gdzie największe wrażenie zrobił Col Credas Brut 2015 – mocno cytrusowy z akcentami ziół śródziemnomorskich. Jak zawsze urzekł mnie też styl prezentowany przez Marsuret (importer: Rafa Wino / Winemates), a jego emblematycznym przykładem jest choćby San Boldo 2015 – takiej świeżości w kieliszku można pozazdrościć.

Na spokojnie. © Maciej Nowicki.

Produkuje się także niewielką ilość prosecco w wersji bez bąbelków (zwanej tutaj „tranquillo”). Dawniej nie było się czym ekscytować – szczep glera jest bardzo neutralny, bez bąbelków zdecydowanie traci atuty, ale w ostatnim czasie pojawiło się kilka ciekawych win. O jednym pisałem już kiedyś, dziś dołączam do niego kolejnych: Frozza Dei Opereta – supermineralne, o nutach mokrej skały, oraz Gregoletto Tranquillo – gdzie mineralności mniej, ale nadrabia to wyraźną strukturą i niesamowitym połączeniem skórki cytrynowej i słonawych akcentów.

Na kolana! © Maciej Nowicki.
Na kolana! © Maciej Nowicki.

Bezapelacyjnym zwycięzcą wśród wszystkich odwiedzanych winnic okazał się jednak niewielki producent – Valdellövo. Ledwie 2 hektary upraw, założony w 2000 roku przez małżeństwo Bendetto i Clotilde Riccich, a swoimi winami – jak to się kolokwialnie mówi – „pozamiatał”. Właściwie nie ma tu słabszych etykiet i to niezależnie od rocznika. Pysznym winem było i Brut Zero Nove 2015, i Non Filtrato – ja można się domyślać niefiltrowane, kredowo-kremowe prosecco z rocznika 2014, a przede wszystkim Bade 2013. Wtórna fermentacja w butelce, 24 miesiące na osadzie (naturalne drożdże) bez dodatku siarczynów. Jabłka, skórka chlebowa, orzechy, trochę nut chemicznych, nieprawdopodobna równowaga, struktura i świeżość. Wina mają wkrótce zadebiutować na polskim rynku.

Na festiwal Vino in Villa podróżowałem na zaproszenie Organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.