4 rzeczy o vino de pago
1. Czym jest vino de pago? – na pierwszy rzut oka wydaje się, że hiszpański system apelacji winiarskich jest wyjątkowo prosty. Mamy vino de mesa – wino stołowe (wg nowych regulacji UE – vino de España), regionalne vino de la tierra, apelacje kontrolowanego pochodzenia – denominación de origen i denominación de origen calificada.
Ale w 2003 roku powstała nowa klasa win – vino de pago (VP). Jeśli chcielibyśmy szukać analogii w innych krajach, można powiedzieć, że VP to połączenie francuskich monopoles, czyli apelacji przypisanych do pojedynczej winnicy, która jest w posiadaniu tylko jednego producenta (Clos de Tart, La Tâche, Romanée-Conti w Burgundii czy Château Grillet w Dolinie Rodanu) z bordoskim systemem grands crus classés, klasyfikujących posiadłości pod względem jakości produkowanych win.
Natomiast jeśli chodzi o sam styl win, odnoszę wrażenie, że vino de pago najbliżej chyba do supertoskanów, gdyż wiele z nich nie powstaje z tradycyjnych odmian hiszpańskich i w znacznej części nie są kontynuacją regionalnego dziedzictwa.
2. Warunki – Vino de pago to z definicji mikroapelacja, która należy tylko do jednego producenta, a parcela, na której rosną krzewy, musi wyróżniać się unikalną geologią i klimatem. Aby producent mógł używać statusu VP, musi udowodnić najwyższą jakość produkowanych win w ostatnich 10 latach, przygotować szczegółowe analizy geologiczne swoich działek, wykazać się sukcesami rynkowymi i uznaniem krytyków, a wina muszą przejść ocenę przez specjalną komisję. Jak widać, są to kwestie w znacznej mierze subiektywne. Poza tym, że grona muszą pochodzić z określonego miejsca, również proces winifikacji musi być oddzielony od win etykietowanych innymi apelacjami.
Obecnie status VP przysługuje 17 producentom działającym w pięciu regionach Hiszpanii: Aragonii, Kastylii–La Manchy, Murcji, Nawarze i Walencji:
Campo de la Guardia
Casa del Blanco
Dehesa del Carrizal
Dominio de Valdepusa
Finca Élez
Los Balagueses
Pago Calzadilla
Pago Chozas Carrascal
Pago de Arínzano
Pago de Aylés
Pago de Irache
Pago de Otazu
Pago El Terrerazo
Pago Florentino
Pago Guijoso
Prado de Irache
Vera de Estenas
Widać od razu, jaka motywacja stała za powołaniem tej specjalnej klasy win – odcięcie się od istniejących apelacji znanych z nienajwyższej jakości i wysforowanie się na liderów regionów, może nieco samozwańczych, ale stojących ponad przeciętnością prezentowaną przez DO, z których się wywodzą. Tak przynajmniej w teorii.
3. Problemy – Dlaczego to nie wystarcza? Sama koncepcja wyróżnienia najlepszych wydaje się słuszna. Ale czy faktycznie są oni najlepsi? Nie ma wśród nich powszechnie uznawanych za hiszpańską ekstraklasę Pingusa, Vega Sicilii czy Lópeza de Heredii. Jaki zatem jest sens w umieszczaniu aspirujących producentów na szczycie piramidy iberyjskich win?
Mimo że formalne wymagania związane z produkcją wina są dość wyśrubowane, zwłaszcza na tle regionów, w których zlokalizowane są pagos, to nie trudno zauważyć, że ciężko jest zapewnić unikalność terroir (ten termin jeszcze się nie pojawił w tekście, ale raczej nie ulega wątpliwości, że vino de pago mają być terroirystyczne) na niemal 137 hektarach, które są w posiadaniu np. Pago de Cirsus. I wielu innych producentów, których wielkość posiadłości wyklucza możliwość wydobycia wyjątkowości z tworzonych win. Czy certyfikat jakości nadawany przez administrację może być wiążący, czy faktycznie najlepsi muszą ubiegać się o urzędnicze namaszczenie? Wiadomo, że sama przynależność do apelacji niczego nie gwarantuje – co najwyżej minimalne normy, ale styl, jakość win i ich wyjątkowość nie zostanie zagwarantowana nawet najbardziej szczegółowymi kodeksami. Problem w tym, że producenci vino de pago nie zostali naturalnie wyłonieni z hiszpańskiego winiarstwa jako jego najwyższa emanacja, choć wina od nich bywają bardzo smaczne. Dlatego wydaje się więc, że umieszczanie vino de pago najwyżej w hierarchii iberyjskich apelacji jest zdecydowanie na wyrost.
4. Jak smakują vino de pago? Oto kilka przykładów:
Vegalfaro Pago de los Balagueses Chardonnay 2015 – początkowo nieco wycofane aromaty opadniętych jabłek, melona i białych kwiatów. Zrazu zielone i ściśnięte, po kilku godzinach otwiera się i nabiera elegancji. Średniej wagi ciało kryje dojrzałe białe owoce, a wanilia i goździki wyraźnie szczypią w koniuszek języka (79 zł, Kondrat Wina Wybrane).
Dehesa del Carrizal Chardonnay 2011 – w aromatach utlenione jak z lekka odleżały sok ze świeżych jabłek, do tego sporo ziół i suszonych kwiatów oraz delikatna nuta propolisu. Na podniebieniu krągłe o wyraźnej strukturze i umiarkowanej kwasowości. W sam raz do konkretnie zrobionych białych mięs i tłustych ryb (89 zł, Pod Pretextem).
Vegalfaro Pago de los Balagueses Syrah 2013 – 10 miesięcy w beczce, odcisnęło swoje piętno a 15% alkoholu strzela solidnym prostym w nos. Świeżego owocu mało, więcej powideł z ciemnych owoców wymieszanych z wanilią i goździkami. W pierwszej chwili pomyślicie o Primitivo, drugiego dnia jest dużo lepsze i wyraźnie gładsze. Nadal jednak za młode – 3 lata w piwnicy dobrze by mu zrobiło (79 zł, Kondrat Wina Wybrane).
Pago Florentino 2012 – 12 miesięcy w dębie wyraźnie zaszkodziło temu Tempranillo. Smakuje, jakby do beczek wrzucono słuszną dawkę wiórów, a po tygodniu ktoś zapomniał, że to zrobił i ponownie dosypał pół worka. Nawet na drugi dzień po otwarciu nic nie uwolniło owocu z waniliowego uścisku beczki. Taniny mocarne, suche i nie wiem, ile lat trzeba, żeby się ułożyły i ustąpiły choć trochę miejsca owocowi (89 zł, Vininova).
Dehesa del Carrizal Cabernet Sauvignon 2011 – ładna interpretacja szczepu. Wiek już lekko zaokrąglił krawędzie, łagodne likierowe aromaty porzeczkowego likieru umiejętnie połączone z powidłami i lekką wędzonką. Mimo mocnych, choć soczystych tanin pierwsze skrzypce gra ciemny owoc. W finiszu przyjemna gorycz wiśniowej pestki i smażony boczek. Zdecydowanie przyjemne (79 zł, Pod Pretextem).
Chozas Carrascal Las Ocho 2009 – to akurat wino jest nieco na siłę podciągnięte pod kategorię VP, ponieważ producent otrzymał klasyfikację dopiero w 2012, ale sposób winifikacji nie zmienił się w ciągu lat. W nosie wyraźne tony szczepu Bobal (wszak to Utiel-Requena), likier z ciemnych owoców, kilka kropel dobrego bulionu wołowego i suszone zioła. Ewolucja zaznacza się zarówno w barwie, jak i smaku wina – jest przyjemnie, ale struktura już nieco osiada, ciało robi się szczuplejsze, choć ciemne owoce jeszcze się nieźle trzymają. Jest już dobrze, ale można poczekać ze dwa, trzy lata (86 zł, Vinotrio).
Źródło win: udostępnione przez importerów i zakup własny autora.