Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nowa rękawiczka

Komentarze
Słowo Taurasi już się parę razy na Winicjatywie pojawiło. Kondycję tej słynnej włoskiej apelacji sprawdzali Maciek Gontarz i Kuba Janicki. Czytałem ich entuzjastyczne opisy z zazdrością, bo sam mam z Taurasi kłopot. Bardzo chciałbym kochać to wino. No bo jak nie kochać wina nazywanego „Barolo Południa”, legendarnych starych roczników Mastroberardino, które starzeją się jak żadne inne wino na południe od Montalcino? Wina ze szczepu Aglianico to gratka dla miłośników win włoskich, świetnie streszczają stare powiedzonko „żelazna pięść w aksamitnej rękawiczce”.

Innowacyjna Gospodarka: degustację winiarz prowadzi przez… Skype. W realu Massimiliano Beretta z Mojej Italii.

Tyle, że ten aksamit był już dawno przetarty, a pięść uderzała ślepą, bezmyślną siłą. Taurasi w ostatnich latach to zbyt często wino suche, nadekstraktywne, przebeczkowane, a owocu w nim nie tak dużo. Tym bardziej się cieszę: znalazłem Taurasi, o którym z czystym sumieniem mogę powiedzieć: wino nadzwyczajne.

Nadzwyczajne.

Wyprodukował je Romano Soccorso z winiarni Il Cancelliere, a importuje Moja Italia, niszowa dwuosobowa firma z Łodzi, o której też już pisaliśmy. Na stole stanęły trzy roczniki tutejszego Taurasi Nero Né. 2005 z początku zwodził iluzją dojrzałości, nutami mięsnymi, rosołowym, balsamicznymi, ale potem uderzał coraz większą mocą, aż garbniki eksplodowały na podniebieniu jak bomba atomowa. 2006 jest z pewnością bardziej skoncentrowany, kompletny, chociaż i trudny: oprócz 15,5% alk. jest w nim mocna nuta acetonu, tak ukochana w winach włoskich przez mojego drogiego przyjaciela Marka Bieńczyka; jestem pewien, że w wielu konkursach winiarskich wino zdyskwalifkowano by jako wadliwe. A jednak przy tej niesamowitej koncentracji i mocy można wybaczyć wiele. Bardzo ciekawy, może najciekawszy okazał się rocznik 2008. Lżejszy niż 2006, przez co ukazały się jego niespodziewane cechy: elegancja, soczystość, czereśniowa świeżość.

Falanghina: zapamiętajcie tę nazwę.
Swoją dzikość wina Il Cancelliere zawdzięczają bardzo niskim dawkom siarki: Nero Né 2008 zawiera jej tylko 6 mg/l! (26 mg w 2005). Są więc w zasadzie winami naturalnymi. To zresztą konsekwentna polityka Mojej Italii. Przy tej samej okazji próbowaliśmy pomarańczowego Catarratto Saray 2009 z winiarni Porta del Vento na Sycylii (45 dni maceracji i 3 lata beczki), w którym można odnaleźć chlebowe, pieprzne, karmelowe smaki typowe dla tego stylu.

Pomarańcz dla odważnych.

Mnie bardziej podeszła Falanghina Nummus 2011Terre dei Vuttari, co prawda nie pomarańczowa, ale bogata, świeża i wielowymiarowa. Czuję, że to nie koniec dobrych win od tego importera.

Degustowałem na zaproszenie Mojej Italii.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Tom

    Najlepszy jest link do „Mojej Italii” ;-P;-P;-P

  • Anonim

    Juz poprawione, dzięki.