Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Struktura konsumpcji alkoholu w Polsce

Komentarze

Wracam do tematu, który nadal bulwersuje polski światek wina – jesiennego orzeczenia sądu administracyjnego we Wrocławiu o nielegalności sprzedaży przez internet (sprawę omawialiśmy szeroko tutaj).

Jednym z argumentów intensywnie przywoływanych w długaśnym orzeczeniu jest preambuła do ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Jak pisał sąd we Wrocławiu:

Preambuła ta ma charakter normy (wypowiedzi) celowościowej dla całej poprzedzonej nią treści ustawy o wychowaniu w trzeźwości. W praktyce oznacza to jej zasadniczy wpływ na interpretacje treści przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Wskazać również należy na treść przepisu art. 2 ust. 1 pkt 4 tej ustawy, w którym wprost stwierdzono, że zadania w zakresie przeciwdziałania alkoholizmowi wykonuje się przez odpowiednie kształtowanie polityki społecznej, w szczególności ograniczenie dostępności alkoholu. Bezspornym celem tej ustawy jest więc ograniczenie dostępności alkoholu.

Okazuje się, że lektura preambuły Ustawy przez Sąd Administracyjny we Wrocławiu, jak również instytucje powołane w Polsce do realizacji celów tej ustawy (mam na myśli przede wszystkim Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych), jest bardzo wybiórcza i jednowymiarowa. Ustawa bowiem, uchwalona ponad 30 lat temu, wśród swoich celów wymienia nie tylko ograniczenie dostępności alkoholu:

Art. 1. 1. Organy administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego są obowiązane do podejmowania działań zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania, inicjowania i wspierania przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych napojów, działania na rzecz trzeźwości w miejscu pracy, przeciwdziałania powstawaniu i usuwania następstw nadużywania alkoholu, a także wspierania działalności w tym zakresie organizacji społecznych i zakładów pracy.

Pozwoliłem sobie wytłuścić dwa elementy, na których Ustawa kładzie taki sam nacisk co na ograniczenie spożywania alkoholu. Na czym polegać ma owa „zmiana obyczajów spożywania”? W skrócie – na zastępowaniu picia przesadnego, niekontrolowanego, chorobliwego, picia na umór – piciem umiarkowanym, kulturalnym, uspołecznionym, świadomym, prozdrowotnym. A „zmiana struktury spożywania alkoholu”? W skrócie – na piciu mniej wódy, a więcej lżejszych alkoholi, czyli wina i piwa.

Przez 32 lata obowiązywania Ustawy o wychowaniu w trzeźwości nie mogę sobie przypomnieć żadnego działania instytucji państwowych dążącego do „zmiany obyczajów spożywania”. Są tylko działania zmierzające do zaprzestania spożywania. Ich celowość doskonale obrazuje ich skuteczność – przez 32 lata konsumpcja alkoholu w Polsce wzrosła o ok. 30%. Nie przypominam sobie też żadnych działań w kierunku „zmiany struktury spożywania” alkoholu – jedynym jest wyłączenie piwo spod zakazu reklamowania napojów alkoholowych. Tuszyć można, że wyłączenie to było wynikiem potężnego lobbingu producentów piwa, a nie świadomej polityki państwa. Przez 32 lata konsumpcja piwa w Polsce (nie tylko dzięki reklamie, wpłynęły na to i inne czynniki) wzrosła o 300%.

Struktura konsumpcji alkoholu w Polsce (% czystego alkoholu). Źródło: WHO (2005).

W Polsce pije się bardzo mało wina w stosunku do innych alkoholi. Przez 32 lata obowiązywania Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, która zobowiązuje państwo do prowadzenia polityki w zakresie zmiany struktury konsumpcji, znacząco wzrósł udział konsumpcji piwa, kosztem konsumpcji alkoholi mocnych. Natomiast pod względem spożycia wina wleczemy się w ogonie Europy. Nie tylko jeśli chodzi o konsumpcję na głowę mieszkańca – według oficjalnych danych z 3,5 litra zajmuje ostatnie, 28. miejsce w UE. Ale również pod względem udziału wina w rynku alkoholu w Polsce. Te dane są i tak zawyżone, gdyż uwzględniają konsumpcję tzw. win owocowych, czyli taniego jabola, który Główny Urząd Statystyczny do dziś, jako jedyny na świecie, włącza do konsumpcji wina prawdziwego tzn. gronowego. W rzeczywistości udział wina w rynku alkoholu w Polsce wynosi grubo poniżej 10%:

Rynek alkoholu w Polsce (wartościowo). Źródło: Ambra S.A. (2011).

Na podstawie szeroko zakrojonego studium Światowej Organizacji Zdrowia, obejmującego wszystkie kraje świata (niestety opiera się na danych z 2005, aż 6 trwało przygotowanie tego raportu), porównałem udział konsumpcji wina wobec innych alkoholi w Polsce z innymi krajami Europy:

Udział wina w ogólnej konsumpcji alkoholu. Źródło: WHO (2005).

W Niemczech, Szwajcarii, Norwegii i Wielkiej Brytanii, krajach o klimacie zbliżonym do polskiego wino waży ponaddwukrotnie więcej niż w Polsce. W Szwajcarii połowa spożywanego alkoholu to wino. W tych krajach tzw. problemy alkoholowe: wypadki drogowe z udziałem pijanych kierowców, choroby takie jak marskość wątroby, uzależnienia, notuje się z reguły na poziomach 2–4–krotnie niższych niż w Polsce. Na przykład mężczyźni giną w wypadkach samochodowych związanych z alkoholem – w Anglii 10,6 razy na 100 tys. mieszkańców, w Niemczech 11,5, w Norwegii 9,3, w Polsce – 26,6. Oczywiście – powiecie – Norwegia i Szwajcaria to najbogatsze kraje Europy, mają infrastrukturę, świetnie wyszkolonych kierowców i ogólnie wysoką kulturę społeczną. To prawda.

Udział wina w ogólnej konsumpcji alkoholu. Źródło: WHO (2005).

W Hiszpanii, Portugalii, Francji i Włoszech wino jest najczęściej wybieranym alkoholem, niekiedy przytłaczająco. Chociaż w krajach tych konsumuje się niemal tyle samo (Hiszpania – 11,6 l, Włochy – 10,7 l) albo wręcz więcej (Portugalia – 14,6 l, Francja – 13,7 l) alkoholu na głowę mieszkańca co w Polsce (13,3 l czystego alkoholu rocznie), to „problemy alkoholowe” występują w nich zdecydowanie rzadziej: np. procent osób nadużywających alkoholu (alcohol-use disorders) według danych WHO wynosi – w Hiszpanii 1,07% mężczyzn, we Włoszech – 0,50%, w Polsce – 4,50%. Statystyczny Hiszpan, Włoch i Francuz żyją ponad 6 lat dłużej niż Polak. OK, powiecie, w tych krajach wino pije się od 2000 lat, należą do największych producentów wina na świecie, trudno się dziwić, że dużo go piją. To prawda.

Udział wina w ogólnej konsumpcji alkoholu. Źródło: WHO (2005).

W Słowenii i na Węgrzech wina pije się proporcjonalnie cztery razy więcej niż w Polsce. A przy tym Słoweniec pije przeciętnie 20% więcej alkoholu niż Polak, dwa razy rzadziej bywa abstynentem, a jednak 30% rzadziej pada ofiarą pijanego kierowcy, 25% rzadziej jest uzależniony oraz żyje średnio trzy lata dłużej (no i lepiej). Teoretycznie podobną strukturę konsumpcji alkoholu mają Czechy, z tym że tam do win nie zalicza się Ewy w Truskawkach (jak to by się nazywało po czesku?). Efekt – w Czechach pije się blisko 20 litrów wina na głowę mieszkańca. Inna dana – 40% mniej szkód wywołują pijani kierowcy. Oczywiście, powiecie, Czesi mają autostrady, poza tym sami robią wino. To prawda.

Udział wina w ogólnej konsumpcji alkoholu. Źródło: WHO (2005).

W krajach skandynawskich, które wina produkują mniej niż Polska, a historycznie zawsze lubiły, jak my, gorzałę, wino już dawno przegoniło mocne alkohole (w Szwecji nawet piwo). Efekt – chociaż konsumpcja alkoholu w tych krajach rośnie (w Danii jest już zdecydowanie wyższa niż w Polsce), „problemów alkoholowych” jest coraz mniej – Dania od WHO dostała jedną z najlepszych na świecie ocen. Co więcej, o zgrozo, w Danii wina może się legalnie napić nawet 16-latek, a producenci tego trunku bezkarnie sponsorują wydarzenia sportowe i kulturalne, bałamucąc młodzież. Jak to możliwe?

Problemem Polski nie jest zbyt wysoka konsumpcja alkoholu (mieścimy się praktycznie w unijnej średniej), tylko jej niewłaściwa struktura, zbyt duże znaczenie alkoholi mocnych oraz ogólny brak kultury picia i brak realistycznej polityki w podejściu do używek (prohibicjonizm jest bowiem mało realistyczny). Hasło „Alkohol szkodzi zdrowiu” jest publicznym kłamstwem – zdrowiu szkodzi nadużywanie alkoholu. Wino i piwo, konsumowane w umiarze, są napojami prozdrowotnymi, co od 30 lat udowodniają dziesiątki rygorystycznie prowadzonych badań naukowych.

W interesie polskich władz i polskiego społeczeństwa jest sprzyjanie konsumpcji wina – nie dlatego, że piszę to ja, publicysta winiarski, tylko dlatego że:

– wino jest zdrowe, chroni przed chorobami serca, neurologicznymi, onkologicznymi. Kraje z wysoką konsumpcją wina notują niższą zachorowalność i umieralność na choroby serca, mają dłuższą średnią życia i jakość życia;

– wino najczęściej ze wszystkich alkoholi jest konsumowane z jedzeniem, i to statystycznie z jedzeniem zdrowszym (dieta śródziemnomorska itp.), czyli wino w największym stopniu realizuje cel „zmiany obyczajów w zakresie sposobu spożywania napojów” alkoholowych;

– wino częściej od innych alkoholi konsumuje się w grupie społecznej, w towarzystwie, co według niektórych badań stanowi czynnik silnie wzmacniający prozdrowotne właściwości alkoholu;

– wino rzadziej od innych alkoholi konsumowane jest w niebezpieczny sposób (picie na umór itd.);wino z uwagi na charakter samego napoju i jego kulturowe konotacje, a także jego cenę sprzyja umiarkowanej, świadomej konsumpcji.

„Problemy alkoholowe” dotyczą marginalnej mniejszości społeczeństwa. Większość konsumuje umiarkowanie i odpowiedzialnie. Kulturowa zmiana na rzecz wina już się dokonuje wysiłkiem Polaków, pomimo urzędowych przeszkód takich jak próby likwidacji sprzedaży alkoholu przez internet – a wiadomo, że w dobie powszechnej dostępności Tyskiego i Absolwenta w każdym osiedlowym sklepie zakaz ten uderza przede wszystkich w jakościowe wina, czyli produkty najbardziej sprzyjające odpowiedzialnej konsumpcji. Długofalowe, aktywne podejście do „zmiany struktury spożywania” oraz „zmiany obyczajów w zakresie spożywania” alkoholu wymaga kompetencji i strategii. Zamiast dążenia do nierealnego i nieskutecznego „zmniejszania dostępności alkoholu” pod fałszywym hasłem „alkohol szkodzi zdrowiu”, pora na zmianę podejścia, pora na realną politykę prowiniarską.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Andrzej Łazęcki

    twórzmy więc lobbing na rzecz realizacji celów ustawowych

  • Witol

    W Czechach – a tam, jak wynika z infografik, spożycie mocnego alkoholu na głowę jest 1,5 raza większe niż Polsce – w celu wsparcia rodzimego winiarstwa zlikwidowano akcyzę na wino. A u nas pewnie ja za rok podniosą, motywując tym, że przecież podniesiono na wódkę, więc w celu ochrony producentów wódki trzeba podnieść na wino.

  • Marcin Krzystolik

    Tak jak nie lubię teorii spiskowych, tak niestety artykuł potwierdza istnienie silnego lobby wódczano-piwnego które nie pozwoli na zmianę ustawy. Mówię przed wszystkim o zgodę na reklamowanie wina na bilbordach i w tv, bez tej szansy bardzo trudne będzie rozpropagowanie picia gatunkowych win wśród polaków.

    • Marcin Jagodziński

      Marcin Krzystolik

      Reklama rozpropaguje co najwyżej picie Celebro czy El Sol. Obędzie się.

      • Jakub Malecki

        Marcin Jagodziński

        Marcin – a od czego zaczynałeś picie wina? Bo nie uwierzę, że od Riojy w Reservie. Reklama pomoże i to bardzo, choć na początku rzeczywiście – wyłącznie „wielkim” markom.

        • Marcin Jagodziński

          Jakub Malecki

          Reklama jest naprawdę na siódmym miejscu jeśli chodzi o priorytet. Zacznijmy może od tego, żeby sądy nie zamykały sklepów internetowych.

  • denko

    Drogi Autorze!

    No cóż. Bdb rozwinięcie tezy z poprzedniego postu.

    0) Jeśli chodzi o wymiar tzw. sprawiedliwości, to jest on nadal nie(do)tykalny („atsiganoi?”), nie zweryfikowany na okoliczność TW, IQ i AA;-).

    Ale, ale, nie ma tak łatwo:

    1) Przypuszczam, że uzależnić się można od każdej substancji psychoaktywnej , w tym depresanta alkoholu. Tymniemniej:

    2) Miło widzieć poszlaki, że alkohol w postaci wina jest stosunkowo najmniej groźny, a być może ma niekiedy dobroczynny wpływ.

    3) Pozwoliłem sobie z okazji linkowanego artykułu poszperać na stronach tak zwanej PARPY. Z mojego „researchu” wynika, że jej dyrektor, pan „niet” Brzózka, zapewne w dobrej wierze, SABOTUJE założenia rządowego planu dot. zmniejszenia i zmiany struktury spożycia alkoholu na lata 2008?-2015.
    Być może działaniom czynowni…pardon urzędnika Brzózki powinien w związku z tym przyjrzeć się dokładniej NIK? W końcu chodzi o środki w wysokości pół miliarda złotych polskich wydawanych rokrocznie na walkę z „dzikim alkoholizmem”.

    4) Istotnie należałoby doprowadzić do uchwalenia winnej ustawy „O wychowaniu w mądrości i przeciwdziałaniu idiotyzmowi” .-:), inaczej będziemy krajem chlania wódy w bramie, a od święta po melynach! (przesada?)

    5) Trochę to „l’esprit d’escalier”, spóźniony koncept, jeśli chodzi o ten rok, ale może dobrą drogą byłoby bezczelne urządzenie aukcji cennych butelek w ramach WOŚP Jurka Owsiaka.Toż i tak jest pod obstrzałem…

    Tyle spostrzeżeń. Pozdrawiam

    d.

    • Waldemar Śliwka

      denko

      Pan Krzysztof Brzózka znany jest głównie z tego, że w kieszeni od 2006 roku nosi to samo zdjęcie w wyświechtanej koszulce foliowej wydrukowane na taniej kolorowej drukarce atramanetowej pijanego faceta w fontannie które pokazuje na każdej możliwej debacie jako argument zamykający dyskusję. Fanatyzm jak każdy neofita i były uczestnik AA. Jest tak potwornie zajęty, że w PARPie nikt po 14:00 nie odbiera telefonów (ponoć wyłączają o tej godzinie prąd) – natomiast całe dnie spędza na szukaniu w internecie co o nim napisali (pewnie jedyny ma tam laptopa i internet mobilny). 6 i pół miliona złociszy rocznie wydaje na coś co nie przynosi rezultatu kompletnie rezultatu (ja w każdym razie nie odczułem nic poza pokazywaniem w kółko tego samego zdjęcia z kieszeni – już mógłby wydrukować sobie nowszy obrazek skoro ma tyle kasy i dużo wolnego czasu) – podobnie zresztą jak masa innych „państwowych agencji pierdzenia w stołek”, PARPA to kolejna świnia przy korycie jak za jego poprzednika – Jerzego Mellibrudy który rocznie wyprowadzał około 2mln złotych rocznie na swoje prywatne fundacje.

      • Witol

        Waldemar Śliwka

        Na stronie ze zdjęciami – http://www.parpa.pl/Gallery/ – usunięto większość fotek obrazujących co robią ludzie z Parpy (a zajmują się biesiadowaniem i tańcami), ale w zakładce Murzasichle nadal można obejrzeć jak panowie siedzą przy stołach wyposażeni w kieliszki do wódki – zapewne postawionych tam w celach szkoleniowych. Przepisy dotyczące alkoholu pisał nam Jaruzelski (dotyczące tytoniu pisał Bierut, tam dopiero są kwiaty), ja go miałem okazje widzieć pijaniutkiego w objęciach z Kaszlewem – dopóki przepisy dotyczące alkoholu będą pisać pijanice i alkoholicy dobrze nie będzie.

        • Waldemar Śliwka

          Witol

          Prosze państwa o to Krzyś
          Krzyś był bardzo grzeczny dziś
          zamknął sklep internetowy
          wywiad zrobił gazetowy
          w mediach świeci on i błyszczy
          on pijaństwo w Polsce zniszczy
          Krzysiu prowadź! chlać nie chcemy
          daj nam przykład swojej weny!
          Krzyś rzekł – oto przykład dam:
          – Jemen, Iran i Sudan!

  • Tom

    Myślę że warto utworzyć zespół parlamentarny „dobry alkohol wcale nie szkodzi zdrowiu” albo coś w tym rodzaju ;) Na pewno będzie bardziej pożyteczny niż zespół pani Kempy :D
    Tak poważnie to warto by każdy z nas – fanów wina – starał się jak może promować wino w swoich kręgach, może jak taka „dobra nowina” rozniesie się oddolnie po kraju to i na Wiejską dotrze, i te nieroby chociaż raz coś pożytecznego zrobią liberalizując durne przepisy antyalkoholowe

  • Witol

    „Pijemy coraz mniej wina” – mówi pan Brzózka. Do czego pan Brzózka przyłożył bardzo skutecznie ręce swoje i całej swojej instytucji.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15306731,Jeden_punkt_sprzedazy_alkoholu_w_Polsce_przypada_na.html#MT

    • Waldemar Śliwka

      Witol

      Przecież po to dostaje 17 tysięcy pensji. Zresztą jest to częściowo prawda – Polska jest jedynym na świecie państwem afrykańskim gdzie spożycie win gronowych i jaboli produkowanych na spirytusie z cukrem liczy się jako jedność. Pod tym względem Polacy pić obrzydliwych nalewek już nie chcą – wyparły je tanie piwa 10% i wódka na małe butelki. Dla Krzyśka różnicy istotnej nie ma – dla niego każdy alkohol to zło a lampka wina do obiadu z każdego czyni pożałowania godnego degerata bijącego żonę i gwałcącego własne dzieci.

    • Marcin Jagodziński

      Witol

      Nie da się tego czytać szczerze mówiąc, wg. p. Brzózki pijemy więcej piwa, wina, wódki, wszystkiego i w sumie i w rozbiciu, jak z badań wychodzi, że mniej, to on nie wierzy w te badania. Ci co mówią, ze nie piją, piją tylko się nie przyznają itd.

      W każdym razie w tym momencie kampanię o jakąkolwiek liberalizację możemy sobie odłożyć. Przy tej medialnej atmosferze trzeba by polityków-samobójców, żeby cokolwiek poluzowali, media ich zjedzą.

      • Waldemar Śliwka

        Marcin Jagodziński

        Ponieważ Krzysiek jest uzależniony od udowadniania, że on i jego śmieszna pasożytnicza agencja nierobów jest do czegokolwiek potrzebna. Najbardziej podobała mi sie jego wypowiedź, że cieszy sięz tego jak weszła ustawa o zakazie spożywania w miesjcach publicznych, a z drugiej strony niepokoi się tym, że teraz ludzie będą pić w domach a to jest jeszcze niebezpieczniejsze niż picie pod chmurką. To ja już nie wiem po co jest ten człowiek i co byśmy stracili gdyby go wywalić a PARPA po prostu zlikwidować?

        • jongleur

          Waldemar Śliwka

          To jest piękno w czystej postaci

        • Witol

          Waldemar Śliwka

          Wypowiedź pana Brzózki w kontrze do stwierdzenia, ze na Węgrzech właściciele winnic sprzedają własne wino w gospodarstwach:
          „Odnosząc się zaś do wypowiedzi pana przewodniczącego na temat Węgier chciałbym powiedzieć, że na Węgrzech spożycie alkoholu na jednego mieszkańca utrzymuje się na poziomie 14 litrów spirytusu. Jest to już ilość zbliżająca do efektu w postaci degeneracji narodu, co już ma miejsce np. w Rosji, gdzie spożycie alkoholu waha się pomiędzy 14 do 18 litrów na mieszkańca. Skutek tego na Węgrzech jest taki, że poza turystyką, która tam jest rzeczywiście efektowna, występują problemy natury wychowawczej. Węgrzy „ścigają się” chyba z Anglikami o to, który kraj ma młodsze matki. Na Węgrzech funkcjonuje trzecie, czwarte pokolenie dzieci, które rodzą dzieci. Wpływ alkoholu na ten fakt jest przemożny. Ponadto Węgry przodują w Europie pod względem liczby samobójstw. Jeśli mówimy o alkoholu, to jest to jeden z bardzo ważnych czynników, predyktorów takich
          zachowań.”

          Ergo: wino = degeneracja, nieletnie matki, samobójstwa. No to ja się pytam – a czy ci pracownicy PARPY pijacy wódkę w czasie szkoleń to jeszcze żyją? Już się zdegenerowali? Jedna rzecz jest pewna – pracownice na pewno nie zostaną młodymi matkami.

          • Waldemar Śliwka

            Witol

            Czy Krzysiek ma twitter? Muszę się tam zapisać bo jest śmieszniejszy niż Muppet Show – szkoda tylko, że on na poważnie i za nasze pieniądze.

          • Sławomir Hapak

            Witol

            czyli wino=przyrost naturalny?
            nasz sejm natychmiast to powinien poprzeć!
            wino uzdrowi starzejące się społeczeństwo i rozwiąże problem zus/ofe!

          • Waldemar Śliwka

            Witol

            Poproszę o źródło tej wypowiedzi bo chętnie wyślę ten cytat ambasadorowi Węgier.

          • Witol

            Waldemar Śliwka

            http://www.parpa.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=388&Itemid=227

            Zakładki „Prace w Sejmie”/”Komisja przyjazne państwo”, ostatni biuletyn.
            Jak znajdę czas poszukam potwierdzenia tych danych w sieci.

          • Witol

            Waldemar Śliwka

            Ambasador niestety będzie musiał potwierdzić zarówno dane dotyczące konsumpcji alkoholu, jak i te dotyczące ciąż u nastolatek.
            Tu bardziej aktualne dane dotyczące spożycia alkoholu (rejestrowanego) w Europie:
            http://www.oecd-ilibrary.org/social-issues-migration-health/alcohol-consumption-2013-2_alcoholcons-table-2013-2-en;jsessionid=824jg5m0jfi4k.x-oecd-live-02
            Z danych WHO wynika, że spożycie wina na Węgrzech faktycznie ma spory udział w spożyciu ogólnym – ale czy to oznacza, ze we Francji powinniśmy mieć ciąże wyłącznie u nieletnich? Samo spożycie (łącznie) jest niższe niż u Czechów – znów masa nieletnich czeskich matek? To są wnioski wyssane z palca, pan Brzózka miał swoje 5 minut, bo rozmówca powiedział o swojej wyprawie na Węgry.
            No i ta niekonsekwencja – skoro w Polsce spada spożycie wina, to powinna spadać ilość nieletnich matek i samobójstw. czyż nie?