Srebrna Góra Cuvée 2013
Winnica Srebrna Góra Cuvée półwytrawne 2013
Minął rok od głośnego debiutu bodaj najambitniejszego winiarskiego projektu w Polsce – Winnicy Srebrna Góra pod Krakowem. Rok temu wypowiadałem się sceptycznie o paru butelkach, entuzjastycznie o innych, lecz debiut i tak został przyjęty z entuzjazmem. Na zimowym kiermaszu Winicjatywy te wina sprzedawały się szybciej niż świąteczne pierniczki.
Teraz jednak przychodzi pora na weryfikację. Podobnie jak dla pisarza druga książka to zwykle droga przez mękę, tak dla nowej winiarni drugi rocznik nie może już liczyć na efekt nowinki, a w dodatku tym drugim jest rocznik 2013, trudny i niewdzięczny dla polskich winiarzy, jak o tym pisaliśmy już tu. Dlatego miło mi donieść, że Srebrna Góra 2013 to wciąż dobre i ciekawe wina. Najlepiej wypadło (znów) białe półwytrawne Cuvée 2013, autorska mieszanka szczepów Johanniter, Hibernal i Solaris. Wino, nad którym unosi się nieprzyjazne widmo szczepów hybrydowych (proszek do prania i zielenina), ale które radzi sobie dobrze z tym dziedzictwem, proponując pełny, owocowy smak wsparty na wyraźnym cukrze resztkowym. Sceptyk powiedziałby, że „jedzie na cukrze”, ale lepiej jechać niż stać w miejscu. W dodatku oferuje najlepszy stosunek jakości do ceny wśród win Srebrnej Góry – w sklepie internetowym Wina.pl (wyłączny dystrybutor producenta) kupicie je za 39,90 zł.
Dobra niespodzianką okazał się również półwytrawny Zweigelt Rosé 2013. Tu też owocowego syropu jest sporo, ale pojawiają się też fajne nuty truskawkowe, lekkie – zielono-szypułkowe (raczej odświeżające niż dojmujące), a całość na pewno będzie tarasowym hitem na lato (39,90 zł).
Mniej zachwyca Gewürztraminer 2013. W zeszłym roku w mieszance z Rieslingiem atakował kwasem i był trudny w piciu. W tym roku jest bardzo pijalny, ale nie jest nadzwyczajny – przede wszystkim nadal jest zielony i kwaśny, a przez to owocowe aromaty są w nim nierozwinięte i bardziej niż na alzackiego Traminera smakuje na czeskie Sauvignon Blanc. Jeszcze nigdzie nie udało się zrobić smacznego Traminera z 11% alkoholu i pod Krakowem też się nie udało (65 zł).
Dla wielbicieli win półsłodkie przeznaczony jest Hibernal 2013. W sumie Srebrna Góra wybrnęła dobrze ze szczepu, który ciekawych win raczej nigdy nie daje, bo nie jest w stanie uwolnić się od bukietu proszku do prania i starej kurtki w muzeum Amundsena. Kwasowość jest bardzo wysoka i cukier resztkowy ledwie wystarcza, żeby ją zrównoważyć. Pojawiają się jednak przyjemne nuty ananasa i brzoskwini, a dwie niedegustacyjnie zorientowane konsumentki osuszyły w mojej obecności tę butelkę bez grymasów. Cena 49 zł jest znośna.
Na koniec czerwone Pinot Noir 2013. Wino, z którym Srebrna Góra wiąże największe ambicje, ale któremu w zeszłym roku sporo brakowało do dobrej jakości. W roczniku 2013 paradoksalnie wyszło lepiej. To wciąż chudy, kościsty Pinot, ale już tak nie atakuje nutami ziemniaka i zieleniny, ze swojej lekkości czyni zaletę, dobrze się pije także na drugi dzień. Brakuje mu owocu, by grać w wyższej lidze, a cena 65 zł jest „kontrowersyjna” (choć w zeszłym roku było 75), ale samej zawartości butelki nie ma się co wstydzić. Czekamy na cieplejszy rocznik. A za kilka tygodni na rynku pojawią się kolejne Srebrne Góry z 2013, m.in. Seyval Blanc.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez dystrybutora.