Cydry od Lorków już na rynku!
To jeden z najbardziej wyczekiwanych debiutów na rynku cydru! W dodatku debiut nieustannie przesuwany i to bynajmniej nie z powodu braku surowca (zapas z zeszłego roku wynosił ponad 30 tys. litrów…), a naszych kochanych państwowych urzędów, które prawdopodobnie pobiły rekord w liczbie kontroli. Gdyby dokumenty konieczne do uzyskania zezwolenia na sprzedaż ułożyć jeden na drugim, z pewnością miałyby wysokość 10-piętrowego wieżowca. Trudności udało się jednak pokonać i popularne „cydry od Lorków” (zwycięzcy tegorocznego Panelu Cydrów) wreszcie zadebiutowały na rynku.
Całe przedsięwzięcie nazywa się Slow Flow Group. W ramach tej grupy do Marcina i Kuby Lorków dołączyli Bartosz Gałka i Łukasz Sobór. Cydrownia z uwagi na wielkość produkcji nie mieści się w budynkach słynnej Koziarni, a w niedalekich Komornikach. Obecnie dostępne są cztery rodzaje cydru, a następne czekają w kolejce; łącznie pojawić się ma 10 etykiet – niektóre w bardzo limitowanych ilościach.
Próbowałem tych cydrów ostatnio czterokrotnie. Wnioski są nader optymistyczne. Po pierwsze – wszystkie próbowane cydry są świeżutkie, czyste (pozbawione nut serowo-drożdżowych irytujących w niektórych polskich cydrach) i co dla mnie najistotniejsze – równe. Problemem wielu próbowanych do tej pory cydrów produkowanych w Polsce była właśnie nierówność – jedna butelka była świetna, kolejna fatalna, a trzecia – o zupełnie innych aromatach. Dowiódł tego zresztą dobitnie przebieg wspominanego już panelu. Co warte podkreślenia – wszystkie cydry ze Slow Flow Group są niefiltrowane i niepasteryzowane i nie mają dodatku siarki!
Po drugie – podobają mi się nazwy i wygląd etykiet. Te drugie od razu rzucają się w oczy. Nazwy nawiązują zaś do odmiany jabłek czy miejsca powstawania cydru – jak Cuvée Garaż, nazwana na cześć garażu w którym powstawał cydr, zanim wzniesiono aktualny budynek cydrowni.
Po trzecie – ceny są atrakcyjne. Wahają się pomiędzy 25 a 30 zł za butelkę 0,7 litra, co zwłaszcza latem stanowić może alternatywę dla win białych. Nie znaczy to jednak, że taki cydr ma wyłącznie gasić pragnienie, daje sobie radę w połączeniach kulinarnych, zwłaszcza z rybami – o czym w osobnym tekście. A teraz czas na samych bohaterów:
Jaskół 2015 – powstał z trzech odmian jabłek (grochówka, champion, jonagored) pochodzących z 70-letniego sadu. Zdecydowanie wytrawny, z dobrym musowaniem, o smaku lekko kwaskowej szarlotki, z ciekawym korzenno-wędzonym zakończeniem. Świetnie popija się go do miękkich, wręcz rozpływających się serów.
Wyspowy 2015 – nazwa nawiązuje do terroir, czyli Beskidu Wyspowego. Także kupaż kilku odmian. Potęga czystego jabłka, lekka struktura i megaodświeżenie.
Grochówka 2015 – cydr jednoodmianowy, który najpóźniej zadebiutował na rynku i jako jedyny potrzebuje jeszcze trochę czasu na ułożenie się – na razie „wciąż pracuje”. Mocne musowanie, lekko słodkawy bukiet i w opozycji do niego – bardzo wytrawny smak dzikiego, młodziutkiego jabłka. Ale nawet w tym przypadku nie trafiamy na żadne serowe czy pieczarkowe aromaty.
Cuvėe Garaż 2015 – mój faworyt! Taki „gemischter Satz” wśród cydrów. Powstał z różnych odmian rosnących zarówno w starych, często opuszczonych sadach, jak i na pojedynczych jabłonkach rozsianych gdzieś w beskidzkim krajobrazie. Bardzo efektowny – oprócz smaku jabłek mamy tu też trochę gruszki, ziół i ciekawych nut kwiatowych – przede wszystkim jaśminu. Odświeżający i najbardziej aromatyczny.
O kolejnych cydrach ze Slow Flow Group będziemy pisać na bieżąco. Te prezentowane dzisiaj można już zakupić w Krakowie (m.in. Krakó Slow Wines, Zazie Bistro, Zakładka czy Magazyn Wina) oraz przez internet – Wine Concept. Dystrybucja rozwija się prężnie – lada moment powinny pojawić się także w Warszawie i w Poznaniu.
Degustowałem na zaproszenie producenta.