Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Serge Hochar (1940–2014)

Komentarze

Zmarł Serge Hochar, właściciel libańskiego Château Musar. Wielki człowiek, legenda winiarskiego światka, ulubieniec winomanów. Twórca „najlepszego wina na świecie” – tak napisałem wczoraj spontanicznie na Facebooku, gdy wieść o tragicznej śmierci Hochara błyskawicznie obiegła świat.

Serge Hochar
© Sasha Maslov / The New York Times.

Jego historię znają wszyscy, była deklinowana przez wszystkie przypadki we wszystkich językach świata. W 1959 roku jako 19-latek przejął założoną przez swego ojca Gastona posiadłość Château Musar, położoną w górskiej dolinie Bekaa dwie godziny jazdy na wschód od stolicy Libanu – Bejrutu. Winiarstwo studiował we Francji, był uczniem legendarnego enologa prof. Émile’a Peynauda (podobnie jak Aimé Guibert z Mas de Daumas Gassac w Langwedocji, duchowego i smakowego bliźniaka Musara), przyjacielem Château Léoville Barton z Saint-Julien. Po powrocie do Libanu postanowił robić długowieczne wino w stylu bordoskim. Pierwsza połowa tego zamiaru się powiodła – Musara można pić po 20, 30, 40, 50 latach – im starszy, tym lepszy (1970 to bodaj najlepsze wino, jakie piłem w życiu). Druga – nie do końca; w śródziemnomorskim klimacie Libanu i podgórskim siedlisku Bekay, z dzienną różnicą temperatur sięgającą nieraz 30 stopni, trudno było zreplikować smak win z Bordeaux, tym bardziej, że dwie trzecie kompozycji czerwonego Château Musar stanowią śródziemnomorskie szczepy winogron Carignan i Cinsault (Musar to obok langwedockiego Clos Centeilles napoważniejsze wino oparte na Cinsault). Reszta to Cabernet Sauvignon. Ale o stylu Musara decydowała też swoista technika produkcji – Hochar fermentował jak chciał w otwartych kadziach, leżakował wino w beczkach trzy lata, w butelkach kolejne dwa, liberalnie podchodził do higieny w winnicy, nie przejmował się brettem („co to takiego?”) i lotną kwasowością („dzięki niej wina lepiej się starzeją”), która odstraszała od jego win nawet doświadczonych degustatorów. Przez te problemy zamiast autorem „najlepszego wina na świecie” był zaledwie „bohaterskim winiarzem”, który woził winogrona pod bombami przez 40 lat pełzającej wojny domowej. Tylko raz, w 1976 r., wina zrobić się nie dało. W produkcji ostatnich roczników nie przeszkodziły zaś islamskie bojówki i milion syryjskich uchodźców, którzy zalali libańskie winnice. Już sam upór, by robić wino w Libanie, czynił z Hochara wielką postać współczesnego winiarstwa – w jego ślady poszło dziś ponad 40 producentów i Liban mocno się zaznaczył na światowej mapie.

Ale czy tylko o to chodziło? Nie, chodziło o smak. Nie jestem fanatycznie przywiązany do brettu czy lotnej kwasowości, ale zawsze żal mi było tych, którzy Musara postrzegali przez pryzmat wad. Umykało im coś ważnego. Wystarczyło zresztą pogadać dłużej z Hocharem – był wspaniałym opowiadaczem, być może największym wśród winiarzy – by to uchwycić. Wino było dla niego nie techniką, marketingiem, produktem, ale samym życiem, nicią istnienia. Raz się udało, raz się nie udało; jedna butelka zepsuta, no to otwieramy następną. Nie podchodźcie do wina zbyt poważnie, to tylko napój. (Oczywiście tak nie było, wino Hochara to było coś znacznie poważniejszego, historia, kultura, socjologia, ale też nie lubił ograniczać się do tego, co w kieliszku).

Wymowna okazała się degustacja win Musar, zorganizowana miesiąc temu przez polskiego importera – Winkolekcję. Probówaliśmy tam Musar Jeune Rosé 2013, przyjemnego prostego Hochar Père & Fils Rouge 2009 (tutaj w kupażu jest Grenache; syn Hochara Gaston, który od paru lat prowadzi posiadłość, przymierza się do posadzenia Syrah, chociaż Serge nie był entuzjastą tego pomysłu), a potem Château Musar 2007 (jeden z lżejszych roczników ostatnich lat, niemal w stylu Barolo) i doskonałego 2003. Potem do kieliszków trafił 1999, chyba najlepszy w ostatnich dwóch–trzech dekadach. Nie zrobił jednak wielkiego wrażenia, plątała się nutka kamfory, zwiędłego bluszczu. To nie był korek, nikt nie oponował, ale znając to wino, poprosiłem o łyk z drugiej butelki i to była inna bajka, gładkie, eleganckie, likierowo intensywne wino o nieskończonym posmaku. Świetne, po prostu świetne.

Miesiąc później Hochar utonął na wakacjach w Meksyku. Piliśmy akurat Bordeaux z Markiem Bieńczykiem, w emocji postanowiliśmy uczcić pamięć artysty jego dziełem. Zszedłem do piwnicy, miałem jeszcze dwie butelki Château Musar 1999 właśnie. Wkręciłem korkociąg, korek się rozpadł, wlałem do karafki wino pełne śmiecia, zimne jak Riesling. Ale też cudownie jedwabiste, słodkie jak Recioto, gładkie jak babcine powidła, pachnące jak bejrucki targ korzenny w czasie rozejmu. O wiele lepsze niż tamta „lepsza” flaszka sprzed miesiąca. Zjadło w okamgnieniu parę dużej klasy flaszek, które rozpiliśmy owego wieczoru (Achaval Ferrer, Talbot 2000, Méo-Camuzet). Dziś, po prawie 24 godzinach w karafce, jest jeszcze lepsze. Najlepsze wino na świecie, bez dwóch zdań.

Żegnaj, Serge. Pić Twoje wina to zaszczyt.

Serge Hochar w Warszawie w 2010 r. © Wojciech Bońkowski
Serge Hochar w Warszawie w 2010 r. © Wojciech Bońkowski.

O Serge’u Hocharze przeczytaj też u:

Jancis Robinson
Tim Atkin
Eric Asimov
Elizabeth Gilbert (długie czytanie)

W listopadzie wina Château Musar degustowałem na zaproszenie Winkolekcji. 1999 – zakup własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Sławek Chrzczonowicz

    W przeciwieństwie do Wojtka, Serge’a Hochara spotkałem tylko raz, prawie dwa lata temu, kiedy rozpoczynaliśmy, jako Winkolekcja, przygodę z Jego winami. Zapamiętałem z tej rozmowy dwie rzeczy. Serge’a jako wspaniałego gawędziarza, człowieka nadzwyczaj ciepłego a jednocześnie pełnego charyzmy i Chateau Musar 1970, wino niezwykłe, dla którego 100 punktów Parkera czy innego WS byłoby jakimś niewiele znaczącym incydentem. W takiej chwili brak mi słów, którymi Wojtek tak ładnie oddał istotę rzeczy.

  • Piotr Zieliński

    Ogromna szkoda. Fenomenalne, niebanalne wina spod reki wizjonera. Na szczęście jest komu się opiekować spuścizną po nim.