Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Tajne przez poufne

Komentarze

Jakiś czas temu odbyła się w naszym kraju objazdowa promocja terytorium Samnium. Idea słuszna, jest to region znany nam mało, albo jeszcze mniej. Samnium (czyli Sannio) leży w prowincji Benewent (co nadal nic nikomu nie mówi), ta jest z kolei częścią położonej w południowych Włoszech Kampanii. Powstaje tu 40% całej produkcji kampańskich win – w pięciu apelacjach DOC ok. 60 producentów produkuje ponad 100 mln litrów wina rocznie. Znaczna część tej liczby przypada na wina o wątpliwej jakości.

Prowincja Samnium w podziale administracyjnym starożytnego Rzymu. © Monte Sario.

Jednak 7 producentów przybyłych do Polski należą do tych winiarzy, którzy nie mają się czego wstydzić. Prezentowane wina okazały się być dobrymi ambasadorami szczepów charakterystycznych dla tego regionu – białej falanghiny, greco, fiano czy czerwonego aglianico. Falanghinę pokazało trzech producentów: Fontana Reale, Fontana Vecchia i Fontana delle Selve. Wszystkie bardzo odświeżające, o dobrej kwasowości i owocowym nosie, ale pierwsze miejsce przyznaję Taburno z Fontana Vecchia, gdzie egzotyczne owoce (a zwłaszcza ananas) robiły najlepsze wrażenie. Wino z pewnością zyskałoby u nas wielu fanów.

Smaczna Falanghina. © Maciej Nowicki.

Dużo radości dawała też musująca wersja tego szczepu, pochodząca z winnicy CaputalbusDe Magia Falanghina Spumante Brut. Długa nazwa, ale i długo można by pisać o jej perlistości, o aromatach jabłek, dojrzałych gruszek i ananasów, ja napiszę krócej – chętnie spróbowałbym jej raz jeszcze. A trzeba przyznać, nie miała łatwego zadania, by zapaść w pamięć. U tego producenta wrażenie robi przede wszystkim wino o nazwie Illunis, a zwłaszcza niezwykły sposób jego powstawania. Starożytny ten proces ten nazywa się „acenata” i polega na podgrzewaniu glinianych dzbanów wypełnionych całymi kiściami winogron w piecu rozgrzanym do 400 stopni przez około 30 minut. Następnie miesza się je z gronami „normalnie” zebranymi i pozostawia do fermentacji w kadziach z kasztanowca. Na koniec wino starzone jest przez 18 miesięcy w beczkach – także z kasztanowca. Ciężko w to może uwierzyć, ale w wino uwierzyłem od razu. Illunis 2005 to potęga suszonych owoców, przypraw, tytoniu, to potęga smaku i wciąż – mimo 8 lat na karku – przyszłość, oceniana przez producenta na 15 lat.

Potęga. © Caputalbus

Zgoła odmienne podejście do tematu zaprezentował inny producent – La Fortezza (strona w języku polskim!) Nie jest wprawdzie zaskoczeniem, że także Włosi próbują zachęcić młode pokolenie, by nie rezygnowało z wina na rzecz piwa i drinków, ale sposób w jaki robi to ta winnica, jest naprawdę ciekawy. Stworzyła projekt o nazwie „Noi beviamo con la testa” – „pijemy odpowiedzialnie” i zaangażowała się w promowanie takiego właśnie spożywania alkoholu. Na poparcie tej tezy powstała też cała linia… win musujących z różnych szczepów. Charakterystyczne butelki i etykiety (czy raczej nadruki), przystępne ceny mają zachęcić do spróbowania Falanghiny czy Fiano. Smaki nie są zaskakujące, przypominają niemusujące wersje tych samych szczepów. Dziwaczne sjest natomiast musujące, czerwone Aglianico o nutach truskawkowo-marmoladowych; czy to dobry sposób na zachętę rezygnacji z piwa?

Pijmy odpowiedzialnie – unikajmy środkowej butelki. © Maciej Nowicki.

Ja wolę klasyczną wersję tego szczepu, chcę poczuć wiśnie, czereśnie, przyprawy i to wszystko znalazłem w winach z Tenuta Carpineto. Przesympatyczny producent Luigi Goglia Calabrese produkuje jedynie dwa wina – podstawowe oraz Riservę. I znowu – chętnie powróciłbym do Aglianico 2008. Czy ktoś odważnie sprowadzi te wina do Polski?

Takie Aglianico chcę pić. © Maciej Nowicki.

Wątpię. Dlaczego? Otóż jeśli Sannio było nieznane przed tą promocyjną imprezą, z pewnością będzie tak samo nieznane po niej. Była to bowiem jedna z imprez, po której na usta ciśnie się jedno pytanie: „o co tu właściwie chodzi?”. Region ten prezentował się w dwóch miastach: Wrocławiu i Łodzi. Nie wiem, jak wyglądały spotkania na Dolnym Śląsku (słyszałem zarówno dobre, jak i złe opinie), za to o łódzkim wydarzeniu można powiedzieć jedno: katastrofa. Organizatorzy (ciężko zorientować się, kto za to odpowiada, choć w tle przewija się nazwa wrocławskiego importera) postanowili najpierw skutecznie ukryć fakt istnienia takiego spotkania, a następnie skutecznie zamaskować jego miejsce. Na koniec zaś zorganizować kolację w… klubie muzycznym, nie siląc się nawet na chwilowe wyłączenie oświetlenia i dyskotekowych kul, dzięki czemu film promocyjny kręgu Sannio uzyskał dodatkową oprawę oświetleniową. Organizatorzy zadbali tylko o jedno – dobry PR u źródła. Czytając bowiem relację na włoskim portalu internetowym zastanawiałem się, czy chodzi o tą samą imprezę.

Jakość zdjęcia adekwatna do imprezy. © Maciej Nowicki.

Źródło: degustowałem i jadłem na zaproszenie organizatora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Mikołaj Wierzbicki

    „Nie pora na rozmyślania, trzeba coś zjeść. Gdzie jesteście, obfite
    traktiernie Toskanii i osterie Lacjum! Tu, w tych rzadko odwiedzanych i
    ubogich w dary przyrody apenińskich dolinach, trzeba zapomnieć o łatwym doświadczeniu włoskiego podróżnego. Na koniec, bynajmniej nie głodni, wyjeżdżamy z Montesarchio. Gruszki i figi wspaniałe, WINO WYBORNE.”

    Ot, taki zbieg okoliczności, moja wczorajsza lektura – Paweł Muratow, Obrazy Włoch. Sycylia i Apulia, rozdział Samnium. http://sklep.zeszytyliterackie.com/muratow-pawel-obrazy-wloch-sycylia-i-apulia.html